They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ubiera panny młode, wie najlepiej.
- To nie ma znaczenia. - Sylvie wzruszyła ramionami. - Zbyt często przygotowywałam idealne śluby,
a potem i tak te małżeństwa się rozpadały.
- Ale pomyśl o tych udanych - powiedziała Geena, biorąc pantofel do ręki. - Popatrz, jaki cudny. Przy-
mierz, na mnie jest za mały. - Podała go Sylvie.
But był przepiękny i świetnie leżał. Gdy Sylvie rozprostowała stopę, rozbłysnął pełnią kolorów i
mieniących się koralików.
- Wyglądasz jak Kopciuszek - rzekła Geena z westchnieniem. - Załóż drugi. No i jak?
- Nie mam zamiaru ich zdejmować! - roześmiała się Sylvie. - Nie ma to jak fioletowe buciki.
- Masz rację, kolor jest bardzo ważny. Może warto by jeszcze jakoś je ozdobić. Mam wspaniałą
hafciarkę. Teraz potrzebujesz już tylko pana młodego.
- Przykro mi, ale nic na to nie poradzę.
- Jak to? A ojciec...
- Uwierz mi - przerwała Sylvie. - To był tylko dawca nasienia.
- Skorzystałaś z banku spermy? - spytała Geena z niedowierzaniem.
- Niezupełnie, ale tatuś nie wchodzi w rachubę.
Wymarzony ślub
71
- Trudno, nie ten, to inny. Wystarczy ktoś, kto sprawi, że będziesz chciała, żeby oszalał na twój widok.
Facet, który będzie myślał tylko o tym, żebyś to wszystko z siebie zrzuciła i poszła z nim do łóżka.
Przed oczami znowu stanął jej Tom McFarlane.
- Obawiam się, że nie znam nikogo takiego.
- Nie znasz? Wielka szkoda, ale coś wymyślimy. Tu się kręcą tłumy takich facetów. Zaraz ci któregoś
przyprowadzę. - Geena odwróciła się, słysząc, że ktoś za nią chrząknął. - O właśnie! Nie słyszałam,
jak wchodzisz. -Rzuciła Sylvie znaczące spojrzenie. - Sylvie, pozwól, że ci przedstawię Marka
Hilliarda, najseksowniejszego architekta w naszej parafii.
- No cóż, rzeczywiście mieszkam w tej parafii, ale jestem do niczego, bo mam żonę i trójkę dzieci. - I
zanim Sylvie zdążyła odpowiedzieć, dodał: - Musicie koniecznie zakrzątnąć się za Tomem, nowym
właścicielem Longbourne. O wilku mowa - dodał, mijając się z Tomem w drzwiach.
- Miło cię poznać, Tom, nazywam się Geena Wagner. - Projektantka cofnęła się o krok. - Faktycznie,
Mark ma absolutną rację. Jesteś warty grzechu.
- Naprawdę? - Uśmiechnął się tak naturalnie, jak uśmiecha się mężczyzna do nowo poznanej,
atrakcyjnej kobiety. Do niej, Sylvie, nigdy się nie uśmiechał w ten sposób. Nie zauważył jej, a gdy
Sylvie poruszyła się, by zwrócić na siebie uwagę, jego uśmiech zniknął w oka mgnieniu.
- Mark ma absolutną rację - powtórzyła Geena. -Mam nadzieję, że nie jesteś żonaty - dodała
nieświadoma, że wkracza na niebezpieczny grunt.
72
Liz Fielding
- Panna Smith chętnie odpowie na to pytanie. - Aagodny ton jego głosu kontrastował z gniewnym
spojrzeniem, jakie rzucił Sylvie nad głową Geeny.
Jakby ona była winna temu, że się nie ożenił, i miała jeszcze inne grzechy na sumieniu. Odpowiadała
na przykład za terroryzm, globalne ocieplenie, deficyt budżetowy, cenę ropy naftowej.
- A więc wy się znacie! To świetnie! Tom, posłuchaj, Sylvie potrzebuje mężczyzny, który spełnieni jej
marzenia. Co ty na to?
- To zależy, jakie to marzenia - odpowiedział, nie zważając na to, że Sylvie nerwowo potrząsa głową.
-Wystarczy, że tu staniesz - Geena uśmiechnęła się do niego zachęcająco - i spojrzysz właśnie z takim
ogniem w oku. O to chodzi, wyglądasz rewelacyjnie, a ty, Sylvie, musisz tylko uruchomić
wyobraznię.
- Geena, myślę, że...
- Myślenie na nic się tu nie zda, tutaj w grę wchodzą tylko uczucia i zmysły - powiedziała z naciskiem,
po czym ustawiła ich naprzeciwko siebie.
W słonecznym salonie Sylvie zrzuciła luzny blezer do kolan, w którym lubiła się maskować od czasu,
gdy ciąża zaczęła być widoczna.
Na twarzy Toma odmalowała się wściekłość.
- Zapomnij o swetrze i spodniach, choć są piękne -powiedziała Geena. - Wyobraz sobie, że on ma na
sobie szary frak. - Znowu zerknęła na pantofle Sylvie. - Do tego fioletową kamizelkę i fiołki w
butonierce.
Mina, którą zrobił Tom, wskazywała, że w życiu nie włożyłby takiego stroju.
- On stoi przy ołtarzu.
Wymarzony ślub
73
- Przy jakim ołtarzu? - Tom najwyrazniej opuścił świat swoich fantazji, w którym organizatorka ślubu
łamie sobie zęby na twardym lukrze z weselnego tortu.
- W kościele, oczywiście. Wiejskim kościele - odpowiedziała Geena.
Sylvie otworzyła usta, by przerwać ten koszmar, ale na próżno. }
- Tom, niczym się nie musisz przejmować. Wszystko za ciebie wymyślimy. Drzwi do kościoła są
przybrane zielenią i kwiatami. Na pannę młodą czekają druhny. Sylvie, czy w twoim orszaku będą
dzieci?
Trzeba puścić wodze fantazji.
- Cztery dziewczynki i chłopczyk. I jedna dorosła druhna. - Wybrałaby sobie Josie. Może niełatwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl