They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stan może trwać.
- To jest& nie rozumiem.  Evangeline paplała. Stała prosto, nie wycofała się przy podejściu Bastiana.
Kąciki jego ust podniosły się w leniwym uśmiechu.  Chyba tego nie wiesz. Copper jest Kanałem. I nawiasem
mówiąc suko, jest moja.- Evangeline nie wyjdzie z tego baru, dopilnuje, żeby sekret umarł razem z nią.
- Co? Oni nie istnieją.-
- Istnieją, tak samo jak ty i ja. My też nie powinniśmy istnieć.- Przeciął pięścią powietrze, Evangeline schyliła się i
złapała za brzuch. Uderzył tak szybko, że nie widziała jak nadchodzi, ani nie miała czasu uchylić się od niego.
Dyszała, powietrze uszło z jej płuc.  Dalej będę próbowała cię zabić. Możesz być tego pewny.-
- Nie sądzę.-
Dłoń przecięła powietrze, złapał ją w rękę i mocno ścisnął. Wyrwał nóż daleko od niej, ten, który zamierzała
wykorzystać na Copper i na nim.
- Wiesz co? Teraz ja mam broń.-
- To nie ma znaczenia.  Polizała rozerwaną wargę.  Jeden gryz nic nie znaczy. Ta krew nie będzie działać
wiecznie. To minie. Twoje moce opadną, a potem cię zabiję.-
- Znajdę ta małą kokietkę i uczynię ją moją partnerka do jedzenia na wiele lat. Będzie mnie karmić tak długo
póki jej nie zabiję i nie odda mi całej mocy.-
- Nawet bez krwi Kanału, suko, jestem lepszy od ciebie.- Przeciął jej brzuch, Evangeline odskoczyła w ostatniej
chwili i rana nie była aż tak głęboka.  To tylko kwestia czasu zanim to zrobię.-
Evangeline wyciągnęła kolejny sztylet, rzuciła się na niego.
Odskoczył w bok. Cofnęła się o krok. Złapał ją od tyłu i pociął, nóż kroił mięso jak masło.
Odwróciła się do niego i uśmiechnęła. Usłyszał skrzypnięcie deski, Gerald podkradał się za nim, skoczył by go
złapać. Bastian okręcił się i odskoczył daleko..
- Cholera, nie mogłeś zostać na dole. Nie chciałem cię zabijać.-
Gerald zadrwił.  W twoich snach.-
Evangeline i Evan skradali się do drzwi. Rzucił nożem idealny łuk, wbił się w plecy Evangeline i zagrzebał. Zrobiła
krok i upadła na kolana.
- Nie sądzisz, że muszę śnić.- Chwycił sztylet ukryty pod koszulką, zamachnął się i wbił w szyję wampira. Trącił
go i krew trysnęła. Poderżnął wampirowi gardło. Ręce mężczyzny poszły w górę nakrywając ranę, krew
przelewała się przez jego palce. Upadł na podłogę.
- Skończę z tobą za minutę.-
106
Evangeline czołgała się, że sztyletem wystającym z pleców.  Arrrrrgh.-
Evan ukląkł obok niej, żeby go wyjąć. Stanął i wyprostował się, jak Bastian podszedł.  Ty& zostaw ją w
spokoju.- Wycelował broń.
Bastian westchnął.  Wiesz, że nie mogę. Ona wróci, muszę ją zabić. Gerald tez podpisał swój akt zgonu. Twój
nie jest jeszcze podpisany, możesz zachować życie. Jeśli odejdziesz. Jak nie, położę kres twemu śmiertelnemu
życiu. Teraz. Decyduj.-
Mógłby pozwolić odejść Geraldowi, ale odczytał jego myśli. Dupek chciał odnalezć Copper jeśli Evangeline
zginie. Evan myślał o przetrwaniu i nie chciał umrzeć. Nie chodziło o zemstę. Jeśli wycofa się, to on go puści.
Evan rozejrzał się i spojrzał na swoje buty.
- Pomóż mi Evan.- Rana wokół noża powiększała się, Evangeline nie mogła sięgnąć i go wyciągnąć. Z każdym
ruchem, ostry koniec rozrywał jej ciało ponownie, bardziej otwierając ranę.
Bastian podniósł zakrwawiony sztylet.  Więc jak będzie?-
Evan uciekł.
- Nooo. Wracaj człowieku.- Evangeline obróciła się i usiadła by zmierzyć się z nim. Zmrużyła oczy, policzki
wykrzywiła w bólu.
- To jest to Evangeline.- Pociął jej udo, poniżej podciągniętej spódniczki. Tętnica udowa. Pompowało. Jej ręce na
próżno próbowały ją przykryć.  Ja wygrałem.-
Pochylił się i wbił kły głęboko w jej szyję. Nie mogła odepchnąć go. Ssał mocno, do ostatniej kropli krwi.
Zamieniając się w popiół krzyczała i wierciła się na podłodze. Krzyczała cały czas.
Każda część ciała, zaczynając od nóg, zamieniała się w popiół. Hałasowała dopóki jej usta nie rozpadły się.
Evangeline już nie było.
Bastian oblizał wargi. Wciąż czuł smak Copper.
Przyszła dla niego, chociaż nigdy nie spodziewał się tego. Jego serce zabiło w piersi. Taka odważna, szalona
kobieta. Zostawił za sobą pył i udał się do drzwi.
Około godziny przed wschodem słońca, pojawił się. Jak tylko go zobaczyła, Copper szybko podbiegła do niego. 
Dobrze się czujesz?- Położyła dłonie na jego klatce piersiowej, klepiąc go, dotykając go, sprawdzając go.
Bastian skinął głową, ciesząc się jej dotykiem.  Jestem, ty stuknięta kobieto. Nie powinnaś tam przychodzić,
szczególnie sama. Nie wiem czy cię całować czy bić?-
- Nick wyszedł, nie było czasu na szukanie go, a Tad nie mógł pomóc. Ja mogłam i znam odpowiedz na twoje
pytanie.- Owinęła ramiona wokół niego.
- Naprawdę?- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl