They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

światło. Nie wiedziała także, kiedy jej ubranie
znalazło się na podłodze. Była tylko świadoma
cudownych, porywających pocałunków.
Tak jak to sobie wyobraziła, bryza lekko koły-
sała firankami, pościel była chłodna i przyjemna,
dobiegał ich rytmiczny szum fal.
Fantazja stała się rzeczywistością. Jego dłonie,
250 Heather Graham
jego wargi, jego ciało dawały więcej rozkoszy, niż
była sobie w stanie wyobrazić.
Wreszcie nadszedł moment, gdy wszystko
zniknęło, jakby pokój wchłonęła ciemność.
Nie wiedziała, ile upłynęło czasu, nim odzys-
kała zmysły. Najpierw poczuła chłodzący po-
wiew wiatru, potem powrócił zapach morskiego
powietrza, dotyk pościeli. Na samym końcu wró-
ciła świadomość tego, co się zdarzyło.
Otworzyła oczy. Max przypatrywał jej się
w świetle księżyca.
 Muszę iść  wyszeptała.
 Chcesz już iść? Jeszcze ranek nie tak blisko,
słowik to, nie skowronek zrywa się do lotu
 zacytował z pamięci.
 Nie żartuj, muszę wracać, przecież mam
dziecko.
 Osiemnastoletnią córkę, która z pewnością
świetnie sobie bez ciebie poradzi jeszcze chwilę.
 Właściwie cię nie znam...
 Naprawdę tak sądzisz? Bo ja mam wrażenie,
że znamy się już dość dobrze.
Zaczęła się podnosić, ale on był szybszy. Jego
usta wędrowały po jej szyi, coraz niżej, zsunęły
siÄ™ na ramiÄ™, na pierÅ›...
 Naprawdę muszę...  wyszeptała ostatkiem
silnej woli.
 Widzę, że jest tylko jeden sposób, żeby cię
uciszyć  orzekł i zabrał się do dzieła.
Gdy się obudziła, w pierwszej chwili nie wie-
Sztuka miłości 251
działa, gdzie jest. Przyszło jej do głowy, że śnił się
jej niewiarygodnie erotyczny, dziki, poruszajÄ…cy
sen. Jednak gdy chwilkę poleżała, zdała sobie
sprawę, że ramię, które ją przytula, jest jak
najbardziej realne, podobnie zresztÄ… jak lekki
powiew morskiego wiatru i pierwsze złocisto-
czerwone promienie słońca, wpadające przez du-
że, wychodzące na plażę okno.
Wreszcie dotarło do niej, gdzie się znajduje i co
się wydarzyło, więc czym prędzej wyskoczyła
z łóżka, by się ubrać.
 Aurora?  Max uniósł się lekko.
 Okno!  zawołała przerażona.
Szybko zaciągnął zasłony i wrócił do niej,
chcąc ją przytulić.
 Dobry Boże, już rano  jęknęła.
 To nic takiego.
 Jak to nie? Mam dziecko!
 Pełnoletnie. Auroro, nie zrobiłaś nic złego.
To była wspaniała noc, niezapomniana.
Umknęła mu z ramion, pochylając się w po-
szukiwaniu butów. Zauważyła przy tym coś, co
całkowicie uszło jej uwagi poprzedniego wieczo-
ru. Obok komputera leżał gotowy, oprawiony
tekst sztuki. Dostrzegła nazwisko autora.
Odwróciła się powoli. Utkwiła w nim zdumio-
ne, a zarazem oskarżycielskie spojrzenie.
 Maxwell Wulfson. Ten Maxwell Wulfson
 powtórzyła z naciskiem.
 Tak, Maxwell Wulfson. Nie wiem wpraw-
dzie, czy akurat ten...
252 Heather Graham
Cofnęła się, wyraznie poruszona.
 Ten znany dramaturg, który miał więcej
sztuk na Broadwayu, niż potrafię wymienić.
 Tak, to pewnie ja. Ale czy to ma jakieÅ›
znaczenie?
 Czy ma jakieś znaczenie? Przecież dopiero
co oskarżałam cię, że nie umiesz pisać, że nie masz
wyobrazni, że... że... Och, mój Boże, jak mogłeś
mi pozwolić coś takiego mówić?
 Auroro, to naprawdę mało istotne.
 Mało istotne?! Może dla ciebie. Tak, po raz
kolejny pozwoliłeś, bym sama z siebie zrobiła
idiotkę. Przyznaj, dobrze się bawiłeś, co?!
 Daj spokój, przecież to jakiś absurd. Jesteś
doskonałą pisarką i równie świetną, a może
nawet lepszÄ… aktorkÄ…. Chodz do mnie, proszÄ™...
 Nie!
Zanim zdążył do niej podejść, odwróciła się na
pięcie i wybiegła.
 Auroro! Zaczekaj!
Kątem oka spostrzegła, że ją goni, aż w pew-
nym momencie zdał sobie sprawę ze swego
stroju, a raczej jego braku. Zawrócił, ona zaś, nie
zwalniając tempa, dotarła do samochodu.
ROZDZIAA SIÓDMY
Max stał na środku stołówki tuż obok wózka
Mike a. Udekorowane na tÄ™ okazjÄ™ pomieszczenie
mieściło różnobarwny tłum weselnych gości.
Niektórzy siedzieli na krzesłach przy stołach, inni
w wózkach inwalidzkich, między nimi stali leka-
rze, pielęgniarki, pielęgniarze, pracownicy kuchni
oraz ogrodnicy. A także Angie i jej trzy przyjaciół-
ki z college u oraz wysoki, dobrze zbudowany,
ciemnowłosy młody człowiek, niewątpliwie sła-
wetny Josh. Max od razu się tego domyślił, po-
nieważ Angie zwierzyła mu się, iż chłopak zosta-
wił jej wiadomość z pytaniem, czy mógłby zjawić
się na ślubie, a że często towarzyszył jej w odwie-
dzinach w szpitalu, łaskawie nagrała mu na
sekretarce, że Mary z chęcią go zobaczy.
Był tam nawet pan Hollenbeck, który wpraw-
dzie od miesiąca nie reagował na żadne bodzce,
ale Aurora nalegała, by i jego przywiezć, na
wypadek, gdyby radosna muzyka i ceremoniał
254 Heather Graham
weselny miały przedrzeć się do jego uśpionej
świadomości. Ponieważ zajął się nim Max, otrzy-
mał od niej uprzejme i oficjalne podziękowanie,
po czym powróciła do twardego postanowienia,
że będzie go bezwzględnie ignorować niezależnie
od okoliczności.
Wśród gości byli również aktorzy i pracownicy
teatru, w tym Jonathan, który wprawdzie przy-
witał się z Maksem serdecznie, ale nie wspomniał
ani słowem, co tak naprawdę robi w Paradise.
Max nie zamierzał się dopytywać, uznał bowiem,
że jeśli aktor zechce o tym opowiedzieć, zrobi to
bez specjalnej namowy.
Gdy rabin i ksiądz zajęli swoje miejsca, roz-
brzmiała muzyka, a w wejściu zjawiła się Aurora,
trzymając w dłoniach bukiet kremowych róż.
Ubrana w błękitną, powiewną sukienkę na ra-
miączkach, kroczyła powoli, dostojnie, z powagą
stosownÄ… do uroczystej okazji. Max bezwiednie
zaczął wspominać swe pierwsze wrażenie o niej.
Podobały mu się jej rozjaśnione przez słońce
włosy, choć wolałby, by były trochę dłuższe.
Aadna, smukła sylwetka, rysująca się pod szor-
tami i bawełnianą koszulką. Niebieskie oczy,
które spoglądały wprost, bez specjalnej kokieterii.
Wydała mu się atrakcyjna, choć zachowywała się
zbyt naturalnie i szczerze jak na amatorkÄ™ cu-
dzych spadków.
Wszystko się jednak zmieniło. Wystarczył je-
den spacer po plaży. Jeden pocałunek. Jedna
wspólna noc.
Sztuka miłości 255
Nie mógł zapomnieć, jak miękka i gładka jest
jej skóra. Marzył o tym, by znów wodzić palcami
po jej nagim ramieniu. Nie pamiętał, kiedy ostat-
nim razem czuł się równie wspaniale, trzymając
w ramionach kobietę. Wciąż wspominał jej nie-
powtarzalny smak i zapach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl