They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- zdobyłem tę pana narwaną, niesforną córeczkę i,
jak pan widzi, jestem tu przy niej, i to pomimo faktu,
że ona pragnie na wszystkie sposoby pozbyć się mnie.
- Nie jestem narwana!
- Jesteś nieobliczalną jędzą.
- O, trafił pan w dziesiątkę - zgodził się pan
Borde, który na chwilę zapomniał o swojej wrogości.
- Zawsze była z niej zapalona głowa.
Sammy skrzyżowała ramiona na piersi i przyjęła
rolę osoby śledzącej dyskusję z zewnątrz. Mogła więc
stwierdzić, że osobisty i towarzyski urok Romana
zaczyna się udzielać.
- Przepraszam, że się wtrącam - powiedziała chłodno
- ale nie byłeś tu zaproszony i będę ci wdzięczna za
opuszczenie tego domu.
- Nie tak gwałtownie, Sammy - zaoponował
stanowczo ojciec. - Myślę, że ja i matka powinniśmy
skorzystać z okazji i dowiedzieć się czegoś więcej
o stosunkach między tobą a tym młodym człowiekiem.
- Ale nie skorzystacie. On bowiem właśnie ma
zamiar się pożegnać, a poza tym nie jest znowu taki
młody.
Roman wybuchnął głośnym, serdecznym śmiechem.
Zauważyła ze zgrozą, że również rodzice wydają się
całkiem rozbrojeni.
- Jestem przynajmniej dostatecznie stary, by wiedzieć,
że córka państwa potrzebuje takiego mężczyzny jak ja.
Ty świnio! jęknęła w głębi duszy. Co tu w ogóle za
gra się toczyła? Czy zależało mu na wywarciu na
rodzicach wrażenia, że jest chodzącą podporą, której
jedynym zadaniem jest podpierać ich córkę? Jeszcze
dojdzie do tego, że zaczną mu jeść z ręki!
OpowiadaÅ‚ teraz o swojej pracy, planach, o przerób­
kach, jakie wprowadził w Thurston Manor, ale najwięcej
o niej. Ogarnął ją niesmak, kiedy posłyszała, że
zaprasza ich do swej posiadłości.
- To bardzo miłe z pana strony - entuzjastycznie
skomentowała matka. - Nieprawdaż, Samantho?
Dobry Boże, jeszcze wszyscy gotowi pomyśleć, że
to Roman jest niewinną ofiarą całej tej przykrej historii!
- Nie.
Nie, po stokroć nie, mój panie! Udało mu się
nałożyć na ich oczy różowe okulary, ale jej nie zwiedzie.
- Jestem bardzo zmęczona. Myślę, że już czas
zakończyć to spotkanie.
- Oczywiście, kochanie - natychmiast zareagowała
matka. - Całkiem cię rozumiem. Chodz, Walterze, nie
możemy przecież dopuścić, by poczuła się wyczerpana.
- Wyczerpana?
Spojrzenie Romana stało się badawcze.
Dziękuję, mamo, pomyślała Sammy w rozpaczy.
Dlaczego po prostu nie otworzyłaś okna i nie krzyknęłaś
na całą ulicę, że oczekuję dziecka?
- Mam nadzieję, że znów się zobaczymy - zwróciła
siÄ™ matka do Romana.
Sammy ironicznie się uśmiechnęła.
- Wątpię w spełnienie się tych nadziei.
- Natomiast ja jestem całkowicie pewien ich
spełnienia - dobitnie powiedział Roman.
Całą czwórką stali przy drzwiach frontowych
i Sammy musiała wrócić do pokoju po płaszcz Romana.
- Nie zapomnij tego.
Ich dłonie dotknęły się.
- Nie przejmuj się. Pamiętam o płaszczu. Po prostu
nie jest mi jeszcze potrzebny.
Rzucił płaszcz na krzesło.
Krew buchnęła do jej głowy. Chciała tupać nogami,
wypchnąć go siłą. Przerażała ją perspektywa zostania
z nim sam na sam.
- Musisz powiedzieć mu o dziecku - szepnęła
matka do ucha Sammy, gdy ta odprowadzała ich do
samochodu.
- Zrobię to -- odpowiedziała też szeptem - gdy
gruszki na wierzbie urosnÄ….
- Nie bądz uparciuchem. To miły chłopak. Troszczy
się o ciebie i zasługuje na to, by wiedzieć.
Sammy nic nie odpowiedziała. Nie było po prostu
nic do powiedzenia. Poza tym nie chciała spierać się
w tym mroznym wietrze, podczas gdy Roman stał
tam w drzwiach i patrzył na nich tym swoim
przenikliwym spojrzeniem.
- Odwiedzę was w niedzielę - powiedziała głośno,
tak aby usłyszał.
- Będziemy czekać, kochanie - odrzekła matka.
- Lecz przemyśl moją radę. Wydaje się porządnym
młodym człowiekiem i jestem pewna, że cię nie zawiedzie.
Prawdopodobnie przesadziłaś w swoich obawach
i wątpliwościach. W stanie, w jakim się obecnie
znajdujesz, musisz być tyleż rozważna, co silna.
Sammy posłusznie wszystko przyrzekła, bynajmniej
nie mając zamiaru czegokolwiek dotrzymywać.
Przeciwnie, zamierzała uwolnić się od niego jak
najszybciej, zmienić miejsce zamieszkania, zmienić
pracę i w ogóle tak pokierować sobą, by nie mógł już
więcej zakłócić jej życia.
Jeszcze przez chwilę odprowadzała wzrokiem
samochód rodziców, po czym powlokła się do domu.
Roman siedział na otomanie i sprawiał wrażenie,
jak gdyby przynależał na stałe do tego wnętrza i wcale
nie miał zamiaru go opuszczać. Zirytowało ją to.
- Czemu wróciłeś? Czy nie wyrażałam się jasno?
Nie chcę już więcej spotykać się z tobą. Co jeszcze
mogę powiedzieć? Czy mam to napisać na kartce? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl