They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie mogę. - Tym laótkim zdaniem zniweczyła ich wspólną
przyszłość. Odwróciła się, odsunęła. Aidan nie wyciągnął już do
niej rąk. - Przykro mi. Sam to podsumowałeś, gdy powiedziałeś,
że chcesz wszystkiego. Więc będziesz to miał.
- Oboje moglibyśmy mieć wszystko.
- Wiesz, co dla mnie znaczy  wszystko"?
NOCE W MELBOURNE
143
Miejsce, które było, jest i będzie moje. Dom i rodzina. Dzieci. Chcę,
żeby moje dzieci mieszkały w rozległym, starym domu z wielkim
strychem na zwariowane rzezby z metalu ich matki, z huśtawką
na gałęzi rozłożystego dębu w ogrodzie, pod którym moglibyśmy
organizować pikniki. Chcę, żeby nie zmieniały szkoły aż do jej
ukończenia, przez lata miały tych samych przyjaciół. Chcę, by
wiedziały, że gdy będą wracały ze szkoły do domu, nie zastaną na
bramie tablicy  Na sprzedaż". Tego wszystkiego właśnie chcę.
- To wszystko jest możliwe, Beth. Dzieci, które podróżują po
świecie z rodzicami, poznają obce kultury, poznają świat na
gorąco, a nie tylko z podręczników. - Zesztywniała, gdy Aidan
zaszedł ją od tyłu i położył dłonie na jej ramionach. - Coś o tym
wiem, byłem takim dzieciakiem. Uwielbiałem zwiedzanie nowych
miejsc. Uwielbiałem tę wolność, którą oferowało podróżowanie.
To była jedna wielka przygoda dla dzieciaka.
Na pewno miał sporo racji.
Poznawanie nowych miast faktycznie było fascynujące.
Poznawanie nowych domów, które wynajmowali, niosło z sobą
wiele zabawy.
I nie mogła zaprzeczyć, że właśnie w tamtych czasach pokochała
przygody.
Ale były też złe wspomnienia: dręczenie przez ledwie poznane
dzieci, brak przyjaciół, strach
144
NICOLA MARSH
przed tym, że jak wróci ze szkoły do domu, zastanie spakowane
walizki i sfatygowaną furgonetką ojca znowu pojadą w inne
miejsce.
Nie mogła narażać swoich dzieci na życie w niepewności.
Musiała to skończyć.
- Chcemy czegoś innego od życia, Aidan. Przykro mi.
Aidan stal nieruchomo. Beth chciała strącić jego dłonie i odejść,
zrobić ostateczny krok. Lecz nie mogła ruszyć się z miejsca.
Pragnęła być przy Aidanie.
Wreszcie pochylił się i szepnął jej do ucha:
- %7łycie jest przygodą, kochanie. Wiedz też, że oboje pragniemy
tego samego. Bilet jest twój. Wylatuję jutro. Będę czekał przy
odprawach.
- Nie czekaj.
Poczuła uścisk jego palców i delikatny pocałunek w kark. Aidan
wyszedł. Patrzyła bezradnie w przestrzeń, samotna,
zdezorientowana, rozpaczliwie smutna.
Beth wyszła z galerii na wpół przytomna. Dopiero w tramwaju
spostrzegła, że wciąż trzyma w ręce bilet lotniczy. Wsunęła go do
kurtki, ale miała wrażenie, że zaraz spali materiał. Ten bilet
krzyczał, co może mieć, jeśli tylko spróbuje.
Ileż w tym było ironii! Przecież Ryzyko to było jej drugie imię, gdy
jednak doszło do ostatecznej
NOCE W MELBOURNE
145
rozgrywki, rozgrywki jej sercem, zachowała się jak przebiegły
wąż.
- Lepiej wejdz już do środka, zanim stopami przemienisz w proch
i pył moją wycieraczkę - przywitała ją Lana w progu.
- Hej, nie chodzisz o kulach!
- Niezle, co? - Okręciła się na pięcie. - Nóżka jak nowa.
- Super!
- Myślałam, że bardziej się ucieszysz. Takie smętne to  super".
- Nie chodzi o ciebie, tylko o to, że jestem upartą mulicą.
- I to wszystko? - Lana zachichotała. - Myślałam, że coś
poważnego.
- Bo to j est poważna sprawa, j eśli niesamowity facet kładzie mi u
stóp cały świat, a ja odmawiam.
- Jak widzę, potrzebna czekolada dla osłody.
- Na początek zjem dziesięć kostek.
- Rany, ale jesteś podłamana.
- Podłamana? - Rzuciła się na łakocie, mając nadzieję, że uśmierzą
jej ból. Nie uśmierzyły. - Co ja robię najlepszego? Opycham się
czekoladą, choć to niczego nie rozwiąże.
- Dzięki wydzielającym się endomorfinom poczujesz się lepiej.
- Jasne...- Beth znała lepszy sposób na stymulację endomorfin.
- Więc zakochałaś się w szefie? To ciekawe.
146
NICOLA MARSH
- On nie jest już naszym szefem.
- Jak to?
- Wraca do archeologii.
- A co z muzeum?
- Jeszcze istnieje. W końcu ktoś dobrze nim zarządzał, nim pojawił
się Aidan Voss, więc jakoś to się poskłada do kupy - rzuciła
kąśliwie.
- Nie przesadzaj, na pewno nie zostawił firmy w rozsypce.
- Nie zostawił. Wybacz, jestem wściekła, to i gadam byle co.
Lana strzeliła palcami.
- Bingo! Wreszcie rozumiem. On wyjeżdża i dlatego jesteś
zirytowana.
- To nie takie proste. Poprosił, żebym z nim pojechała. - Beth
znowu sięgnęła po czekoladę.
- Słucham? Mój Boże! To najbardziej romantyczna historia, jaką
słyszałam - oznajmiła Lana.
- Poczekaj na najlepsze. Odmówiłam.
- Dlaczego?!
- Bo on chciał, żebym rzuciła wszystko i podróżowała z nim po
świecie.
- I co dalej?
- I nic. Sama wiesz, dlaczego.
- Pamiętasz, co powiedziałaś w dniu, gdy dostałaś pracę?
- Nie bardzo. Byłam lekko zawiana od celebrowania tego faktu.
- Powiedziałaś, że pragniesz mieć rodzinę,
NOCE W MELBOURNE
147
dom, dzieci, pracownię, ale nie chcesz stracić niezależności, by to
wszystko osiągnąć. Chciałaś nadal się bawić, luz i spontan, i
ewentualnie czekać na podobnego do ciebie faceta.
- Tak powiedziałam? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl