They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wowy.
 To możliwe, Vlad.
 Więc sprawdz to.
 Jasne. Jak?
 Nie wiem. Wymyśl coś.
 No dobra. . . I Vlad. . . 
 No?
 Następnym razem, jak będziesz się tu wybierał, to uprzedz nas najpierw, co?
 Dobra.
Zaraz potem połączyłem się z Fentorem w Czarnym Zamku, przekazałem mu
informacje o zamieszkach i poprosiłem, by dowiedział się wszystkiego czego zdo-
ła na ten temat.
A potem rzeczywiście zasnąłem.
102
* * *
 Pobudka, szefie.
Alarm ogłaszany przez Loiosha zawsze był skuteczny  zanim się rozbu-
dziłem, siedziałem na baczność, trzymając pod kołdrą sztylet. I dopiero wtedy
zarejestrowałem, kogo widzę.
 Dobry wieczór, Vladimirze. To pod kołdrą to nóż czy tak się cieszysz na
mój widok?
 Oba  oznajmiłem zwięzle, chowając sztylet do pochwy.
Szturchnęła mnie lekko w bok, więc się przesunąłem, by miała gdzie usiąść.
Dostałem całusa, po czym odsunęła się i przyjrzała mi się uważnie.
 Co się stało?  spytała.
 To długa historia.
 Czego jak czego, ale czasu mi nie brakuje.
No to jej opowiedziałem. Pokiwała głową, a gdy skończyłem, przytuliła się
i spytała:
 I co teraz?
 Odpuściłyście kiedyś komuś?
 Nie. A ty?
 Nie przypominam sobie. Przytuliła się mocniej.
 Mam was zostawić, szefie?
 Może za chwilę.
 I bądz tu, jheregu, uprzejmy! Nawet nie zauważą.
 Właśnie zauważyłem. Podejrzane.
 Tak na marginesie, Vlad. Sethra wydaje przyjęcie.
 Tak? A to z jakiego powodu?
 Tego, że wszyscy żyjemy.
 Ciekawy motyw, zwłaszcza w jej wydaniu. Pewnie będą próbowali wypy-
tać o co się da ciebie i Norathar.
 Też tak są. . . zaraz, skąd znasz jej imię?
 Ma się swoje sposoby.
 Chyba będę musiała wycisnąć z ciebie tę informację innymi metodami.
 Próbuj  postanowiłem jej nie zniechęcać.
 Dobra, Loiosh: możesz się wynieść.
 Zbokol.
 Won.
Rozdział dziesiąty
 Nie lubię zabijać własnych gości
Posiłki można podzielić na kilka typów. Zaczynając od uroczystego obiadu
ze starannie zastawionym stołem, wyrafinowanymi winami i jeszcze bardziej wy-
rafinowaną (czytaj cenzurowaną) rozmową. Dalej są spotkania w interesach, na
których przez połowę czasu ignoruje się jedzenie, by nie uronić spojrzenia czy
intonacji, które mogą okazać się ważniejsze od całej reszty. Potem są obiadki we
dwoje  całkowicie nieformalne, w trakcie których jedzenie i rozmowa abso-
lutnie nie mają znaczenia. Mamy też przegryzkę w locie  chodzi o to, by jak
najszybciej zjeść jak najwięcej, nie tracąc czasu na gadanie i inne przyjemności.
Mamy także zwykły obiad, którego podstawowym motywem jest zjedzenie cze-
goś dobrego, a rozmowa to jedynie dopełnienie.
No i jest też jedyny w swoim rodzaju posiłek spożywany w eleganckiej jadalni
wewnątrz Góry Dzur, wydany przez wiekową i nie całkiem martwą, jak wieść nie-
sie, gospodynię dla pary lordów z Domu Smoka i trojga zawodowych zabójców,
z których jedno także pochodzi z Domu Smoka, a dwoje pozostałych to ludzie.
Rozmowa przy takim obiedzie jest po prostu nieprzewidywalna.
Przez większość posiłku Morrolan zabawiał nas opowiadaniem o ciekawost-
kach w wykorzystaniu magii, których raczej nie znalazłoby się w uczonych księ-
gach. Podobało mi się to i całkowicie rozumiałem, dlaczego szacowne woluminy
tego nie zawierają. Poza tym Aliera (no bo niby kto?) posadziła mnie obok Caw-
ti, więc miałem ciekawe towarzystwo. Telepatyczna pacyfikacja Loiosha, który
zrobił się dziwnie pyskaty, uzupełniała moje zajęcia.
I to tak dokładnie, że nie zauważyłem momentu, w którym rozmowa zmie-
niła charakter. Kiedy znów zacząłem ją śledzić, Aliera wciągnęła Miecz Jherega
w dyskusję porównawczo-prowokującą na temat zwyczajów panujących w do-
mach Jherega i Smoka. Natychmiast zdwoiłem czujność  Aliera niezwykle
rzadko robiła coś bez powodu, a w okolicznościach takich jak te nie zrobiłaby
tego nigdy.
 Różnica, jak widzisz, jest taka, że my zabijamy tylko tych, którzy na to
zasługują  podsumowała Aliera.  Wy zaś każdego, za kogo wam zapłacą.
104
Norathar udała zdziwienie.
 Przecież wy także nie robicie tego za darmo, tylko zapłata ma inną formę.
Zabójca z Domu Jherega otrzymuje zapłatę w złocie, tak przynajmniej słyszałam,
bo żadnego nie znam. Natomiast Smok, zabijając, czyni zadość swej żądzy mordu
i krwi.
Zachichotałem: jeden zero dla Domu Jherega.
Aliera też się uśmiechnęła, unosząc kielich. Przyjrzałem się jej uważniej i po-
twierdziłem własne przypuszczenia  szukała czegoś, czyli chciała rozmówczy-
nię sprowokować do jakiegoś wyznania.
 W takim razie powiedz mi, którą formę zapłaty uważasz za lepszą? 
zaproponowała.
 No cóż, za żądzę krwi jeszcze niczego nie kupiłam, ale. . .
 Można to zrobić.
 Doprawdy? A co można kupić, jeśli wolno wiedzieć?
 Imperia  odparła po prostu Aliera e Kieron.
Norathar e Lanya uniosła uprzejmie brew.
 Imperia? A cóż ja bym z takim zrobiła?
Aliera wzruszyła ramionami.
 Jestem pewna, że coś byś wymyśliła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl