They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

I kiedy pokrywa sarkofagu otworzyła się, a Kora znalazła się na ulicy przed willą  Ksenia , to ta
lekkość wydała się jej po prostu oszałamiająca.
Popatrzyła na prawo  tam z identycznego sarkofagu wyszedł równie lekki i znany jej Komisarz.
Ale teraz Kora już rozumiała, skąd się brała ta lekkość ruchów komisarza  bywał wtedy własnym
hologramem.
Czyżby i ona była hologramem?
Zapytała o to komisarza.
 Oczywiście  odparł.  Przecież cię uprzedzałem, że kocham swoje życie i mam nadzieję,
że to wzajemne uczucie.
 A ja?
 Ty też.
 To znaczy, że jestem teraz hologramem?
 Oczywiście.
 A gdzie jestem?
 Pytasz o tę prostą, fizyczną, nieczystą powłokę?
 Niech pan ją nazywa jak chce. Mnie się podoba.
 Została w przechowalni.
 W sarkofagu?
 My nazywamy je trumienkami. W każdym moim gabinecie znajduje się taka trumienka.
 Czy teraz można do mnie strzelać?
 Tak!
 A czy mogę przechodzić przez mury?
 To niezbyt bezpieczne i młodym pracownikom nie zaleca się takich działań. Można stracić
część swojej substancji w przeszkodzie, i tego się już nie da odtworzyć.
 A czy mogę stracić paluszek?
 Możesz nawet główkę  odpowiedział komisarz dostosowując się do tonu Kory.
 To może nie rozmawiajmy o przykrych rzeczach  powiedziała Kora.  Idziemy?
I pognali, ledwo dotykając ziemi stopami, w kierunku urwiska, gdzie znajdowało się przejście
między światami i gdzie lada moment miało się zacząć gigantyczne natarcie generała Leja.
Centralna aleja Simeizu wyglądała równie przygnębiająco jak podczas podglądania jej z
aparatury równoległej Ziemi. Na ławeczkach dygotali w agonii i skręcali się umierający ludzie,
medycy w białych fartuchach usiłowali im pomóc, kilka karetek przemknęło obok, ale całe
nieszczęście polegało na tym, że i lekarze nie byli uodpornieni na dżumę i jakoś tak łatwo i szybko
poddawali się chorobie.
 Boże!  zdenerwowała się Kora.  Czyżby do tej pory nie można było podjąć
odpowiednich kroków?
 Bo nie chcieliśmy  odpowiedział raznie Milodar.
 Ależ ludzie cierpią, umierają&
 To ciebie nie dotyczy, nimi zajmują się specjaliści. A ty powinnaś uratować jednego chorego,
mojego pracownika.
 Mnie się to bardzo nie podoba, komisarzu  odparła Kora.  Pan dość bezczelnie dzieli
świat na dwie części&
 Na moich agentów i resztę  dokończył myśl Kory Milodar.  Ale to właśnie jest
prawdziwy profesjonalizm. Każdy mój agent musi wiedzieć, że dzień i noc troszczę się o niego. I
jeśli przestałem nad nim czuwać i troszczyć się o niego, to oznacza to, że agent jest już mi
niepotrzebny, albo potrzebniejszy jest martwy.
Taki tupet zamknął usta Kory; umilkła i milczała aż do przerzutnika.
W miarę zbliżania się do urwiska liczba chorych i umierających, oraz leżących na ziemi ciał
rosła.
 Co za koszmar!  jęknęła Kora.  Dlaczego nie są stąd wywożeni?
 Nie mamy tylu samochodów i flyerów. Powiadomiliśmy Moskwę, pomoc nadchodzi!
 Tylko żebyście nie zarazili całej Rosji!  rzuciła Kora, której strasznie żal było chorych, na
dodatek nie wiedziała, czy sama już jest wyleczona ostatecznie. Ale jeszcze bardziej współczuła tym,
którzy dopiero mieli zachorować.
Ominąwszy flyer pogotowia, do którego sanitariusze wciągali trupa młodej dziewczyny, Kora i
Milodar znalezli się nad przepaścią. Urwisko zmieniło wygląd. Zamiast pionowej ściany znajdowała
się teraz tu starannie wykonana, kręta, ale jednak pochylnia, oplatana sznurowymi drabinkami. A
samo miejsce przejścia do paralelnego świata otoczone było słupkami, żarówkami, miedzianym
drutem i jakimś świecącym pasmem, nie mówiąc już o polu siłowym.
 Trzymasz się?  zapytał Milodar.
 Trzymam.
 Nie zapomnij, że jesteś hologramem i nic ci nie grozi.
 Dobrze  odpowiedziała Kora, i tak nie wszystko do końca rozumiejąc.
 No to śpieszmy się. Musimy wejść do tamtego świata przynajmniej minutę przed ich
wtargnięciem tutaj. Inaczej zacznie się taka przepychanka, że trzeba będzie kogoś zastrzelić. Diabli
wezmą humanizm. Ja nie wykaraskam się bez nagany, a ty pożegnasz się z pierwszym w swoim życiu
dyplomem uznania od Ministra Galaktycznej Bezpieki.
Pracownicy Intergpolu, przywierali do ściany urwiska, ale jednocześnie machali rękami, kiwali,
mrugali i dawali inne znaki Korze i Milodarowi, akceptując ich działania i dając do zrozumienia, że
wiedzą jak niebezpieczne stoi przed nimi zadanie.
Trzask!  pękła błona między światami.
Trzask!  jeszcze raz pękła za plecami Kory.
To wszedł komisarz Milodar.
Kora zacisnęła powieki. Oczekiwała wszystkiego, tylko nie tego, że stanie oko w oko, właściwie
 nos w nos z białym ogierem, kierowanym przez jezdzca ku wrotom przerzutnika.
A za jezdzcem widniały tępe ryje transporterów opancerzonych, a jeszcze dalej widać było
kolumny żołnierzy w luznym dość szyku, wszyscy w strojach maskujących i w maskach
przeciwgazowych.
Ale jeszcze bardziej pojawienie się Kory i Milodara zdziwiło i wystraszyło jezdzca na białym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl