They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tem, gdy dorośnie. Gdybym się nie zgodziła, nigdy by mi nie
wybaczył.
- Świetnie, zatem jesteśmy umówieni, przyjdę po was
rano.
- Dziękuję.
- Nie ma za co, chcę, żebyś poleciała ze mną. - Przyglą­
dał się Janie przez chwilę, a potem spojrzał w stronę dzie­
ci, zajętych w tej chwili budowaniem wielkiego zamku z pia­
sku. W jego oczach pojawiła się namiętność. - Wiesz co?
Chyba budzi się we mnie moja hiszpańska natura - szepnął
i niespodziewanie przyciągnął ją do siebie i pocałował prosto
w usta.
Pocałunek był tak żarliwy i namiętny, że Janie zabrakło
tchu. Było jeszcze wspanialej, niż sobie wyobrażała, gdy grad
pocałunków zasypał jej twarz i szyję. Janie dała się porwać
namiętności, zarzuciła mu ręce na szyję i przywarła do niego
całym ciałem.
- Czułem, że pod tym względem również pasujemy do
siebie - szepnął, gdy oderwał się od jej ust, bo obojgu już
zupełnie zabrakło tchu.
75
76
WAKACJE W MEKSYKU
Janie nie była w stanie niczego powiedzieć, serce waliło
jej jak młotem.
- Ale nie podejrzewałem, że jesteś aż tak niewinna i wra­
żliwa. ... Obiecuję, Janie, że to się więcej nie powtórzy, choć­
bym nie wiem jak cię pragnął. - Odgarnął jej włosy z czoła.
- Wybaczysz mi?
Nadal nie mogła wykrztusić słowa, skinęła tylko głową.
- Przyjdę po was jutro rano. - Uścisnął jej rękę.
Canton poszedł w stronę swojego domu. Miał do siebie
pretensję o to, że tak się w stosunku do niej zachował. Prze­
cież nie chciał się wiązać, nie był jeszcze gotów do poważne­
go związku, a ta delikatna i wrażliwa dziewczyna była tego
warta. Pociągała go, była piękna, młoda i inteligentna, ale za
nic nie chciał jej zrobić krzywdy. Z drugiej jednak strony
zawsze marzył o trwałym związku opartym na porozumieniu
dusz i ciał. Bał się, żeby przez swoje obawy nie przeoczyć
prawdziwej miłości, która być może stanęła na jego drodze.
Janie usiadła na patio. Nie była w stanie myśleć o niczym
innym niż o tym, co wydarzyło się przed chwilą. Gdy ją
całował, wydawało jej się, że jest w siódmym niebie, że tak
właśnie wygląda raj.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Kurt nie mógł zasnąć, tak był podniecony perspektywą
wycieczki samolotem. Obudził się o świcie, co mu się nigdy
nie zdarzało, bo był strasznym śpiochem, i poganiał Janie,
żeby szybciej wstawała.
- Kurt, przecież jest dopiero siódma - protestowała zaspa­
na Janie. - Daj mi się wyspać, o tej porze nikt nie wstaje.
- Ja tylko chcę, żebyś była gotowa, zanim po nas przyjdą.
Ojej, Janie! To niesamowite, że polecimy Learjetem.
W końcu Janie zwlokła się z łóżka, wiedziała, że brat i tak
nie da jej pospać. W białym T-shircie i krótkich majteczkach,
jej nocnym stroju, poszła zaparzyć kawę, a potem usiadła
z filiżanką przy stole, żeby do końca się obudzić.
- Chyba słyszę kroki! - zawołał Kurt i wybiegł na patio
sprawdzić, czy ktoś nie idzie.
Okazało się, że wcale się nie przesłyszał, bo w drzwiach
nagle stanął Canton.
- Cześć, Kurt! - przywitał chłopca. - Karie czeka na cie­
bie z koktajlem czekoladowym, biegnij do niej.
Chłopcu nie trzeba było tego dwa razy powtarzać.
- Pospiesz się, siostrzyczko! - zawołał jeszcze i pognał.
- Nie spodziewałam się ciebie tak wcześnie - powiedziała
Janie. - Jak widzisz, dopiero wstałam. Napijesz się kawy?
- Chętnie.
WAKACJE W MEKSYKU
Podniosła się, żeby nalać mu kawy. Canton patrzył na nią
' nagle oczy zaszły mu mgłą. Janie znała już ten wyraz twarzy,
tak wyglądał, gdy ją całował. Nagle zdała sobie sprawę, że jej
T-shirt jest z bardzo cieniutkiej bawełny i wyraźnie rysują się
pod nim jej piersi z ciemniejszymi sutkami, które pod wpły­
wem spojrzenia Cantona zaczęły twardnieć.
Chciała się osłonić, ale Canton był szybszy. Jednym sko­
kiem znalazł się przy niej i wziął ją w ramiona. Jego ręka
wślizgnęła się pod cieniutki materiał i pieszczotliwie otoczyła
jej pierś. Pocałował ją prosto w usta. Jęknęła, gwałtownie
zalała ją fala namiętności. Zanim zdążyła się zorientować, jej
T-shirt leżał na podłodze, a obok koszula Cantona. Padli na
sofę i całowali się jak oszalali. Janie jeszcze nigdy w życiu
nie była tak podniecona. Jego dłonie pieściły jej piersi, ramio­
na, brzuch.... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl