They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Droga klientko, jutro będzie twój wielki dzień. Ważniacy z nowojorskiej telewizji przyjeżdżają do San
Diego, żeby osobiście z tobą porozmawiać.
- Proszę? - Mallory oddychała płytko, jakby coś ją ścisnęło za gardło.
- Nie udawaj, że ogłuchłaś! Zadzwonili do mnie dziś rano. Nagle zmienili zdanie i zamiast rezygnować z
twojej kandydatury, postanowili spotkać się tu i teraz.
- Ale... - Jej umysł analizował rozmaite możliwości. Zastanawiała się, co oznacza ta niespodziewana wolta.
- Chcesz powiedzieć, że myślą poważnie, żeby mnie zatrudnić? Nie owijaj w bawełnę, Lenny. Może to jakiś
podstęp?
- Masz duże szansę. Gotów jestem się założyć o sporą sumę, że tak sprawy stoją. Moim zdaniem, rozmowy
prowadzone z innymi kandydatami nie przyniosły spodziewanych rezultatów i dlatego postanowili
sprawdzić na miejscu, jak sobie radzisz. Wreszcie przejrzeli na oczy i zrozumieli, kogo tracą.
- Brak mi stów. Jestem zaskoczona.
- Zamiast tyje gadać, odwołaj wszystkie jutrzejsze spotkania i pokaż tym ważniakom, ile jesteś warta.
Mallory sięgnęła po notes, przewróciła kartkę i zatrzymała się przy piątku.
- Jeszcze niedawno byłam umówiona na ten dzień z kilkoma osobami, ale wszystkie spotkania zostały
przełożone - odparła w zadumie, patrząc na krótką notatkę:  Wyjazd z Cliffem do Julian , natrętną jak
wyrzut sumienia. Gdy dotarła w poniedziałek do telewizji, czerwonym flamastrem zapisała te słowa w
kalendarzu. Zwykle robiła takie notatki ołówkiem na wypadek, gdyby należało zmienić termin.
- Wspaniale! - ucieszył się Lenny. - O ósmej zjesz z nimi śniadanie w Grand Hotelu. Staromodny gmach w
centrum miasta... Kojarzysz?
- Lenny, posłuchaj. - Czyżby naprawdę miała zamiar...
- Chcą, żebyś im poświęciła cały dzień. Nie można wykluczyć, że zajmą ci także sobotę. Zamierzają
omówić wszelkie szczegóły dotyczące programu i sprawdzić, czy twój wizerunek wpisze się w ich
założenia.
- Lenny...
32
- Zapewniam cię, dziewczyno, że tym razem wszystko pójdzie jak z płatka. Powinnaś włożyć ten prosty
czarny garnitur. Wiesz chyba, który mam na myśli. To idealny strój dla pierwszej damy ekranu. Jest
nienaganny. Facetom szczęka opadnie!
Mallory z roztargnieniem przysłuchiwała się paplaninie swego agenta, który radził jej, co powinna zrobić,
żeby zaprezentować się od najlepszej strony. Była w rozterce. Jak postąpić? Stanęła przed życiową szansą.
Cliff na pewno to zrozumie. Przełożą o tydzień romantyczną wyprawę. Postanowiła, że jeśli wszystko
pójdzie po jej myśli, przez cały następny tydzień będzie świętowała ogromny sukces.
A potem nastąpi dramatyczne rozstanie i przeprowadzka do Nowego Jorku.
- Wszystko jasne, Mallory? - wypytywał zaniepokojony Lenny. Pewnie zastanawiał się, czemu jest taka
małomówna.
- Tak. - Odetchnęła głęboko, żeby dodać sobie odwagi. - Jestem ci bardzo wdzięczna za wszystko, co dla
mnie zrobiłeś.
- Dobra, dobra. Wiadomo, że jestem najlepszy w tej branży. Zawsze dopnę swego. Rozumiesz, że to dla
ciebie wielka szansa, prawda? - Lenny był zaniepokojony jej dziwną powściągliwością.
Położyła dłoń na sercu i poczuła jego niespokojne kołatanie. Otworzyła usta, by zapewnić, że przyjmuje do
wiadomości wszystkie ustalenia, rady i zalecenie. Niespodziewanie usłyszała całkiem inne słowa.
- Nie mogę się z nimi jutro spotkać.
Litości! Co ja gadam, jęknęła bezgłośnie. Zapanowało grobowe milczenie.
- Proszę? - Lenny nie wierzył własnym uszom.
- Powiedziałam, że nie mam dla nich czasu ani w piątek, ani w sobotę. - Gdy odezwała się po raz drugi,
poszło znacznie łatwiej. - Mam inne zobowiązania, bardzo dla mnie ważne.
- Ważniejsze niż możliwość zatrudnienia w renomowanej stacji telewizyjnej, gdzie mogłabyś prowadzić
główne wydanie wiadomości? Co przebije taką szansę?
Cudowne sam na sam z moim mężczyzną, pomyślała Mallory, a głośno powiedziała:
- Lenny, nie potrafię ci tego wytłumaczyć. Sam wiesz, że na pewno spotkałabym się z nimi, gdyby to było
możliwe. Zapewniam, że przeszkodziła mi w tym sprawa najwyższej wagi.
Dobrze znała swego agenta; na pewno rozgina teraz nerwowo spinacze biurowe, zamieniając je w
bezużyteczne kawałki drutu. Tak objawiała się u niego złość na klientów, którzy ośmielali się mieć własne
zdanie. Usłyszała, że kilkakrotnie wciągnął głęboko powietrze i wypuścił je głośno, potem dobiegł ją
poważny i rzeczowy głos.
- Mam nadzieję, że nie jesteś ciężko chora. Chyba nie wybierasz się do szpitala? - wypytywał troskliwie.
- Spokojna głowa, nic mi nie jest - odparła natychmiast. - Tak się fatalnie składa, że mam pewne
zobowiązania i muszę ich dotrzymać. Gdybym wiedziała wcześniej, co planują ci z Nowego Jorku, może
udałoby się przesunąć spotkanie, ale wiadomość przyszła w ostatniej chwili. Jutro mamy piątek. Muszą
zrozumieć, że terminarz mam wypełniony i z dnia na dzień nie mogę zmienić ustalonych od dawna planów.
Zaproponuj, żeby tu przyjechali w przyszłym tygodniu.
- Mallory, chyba nie wiesz, co mówisz! Ci ważniacy zamierzali się pofatygować do San Diego jedynie po
to, aby z tobą porozmawiać. Wszyscy inni kandydaci musieli przyjechać do Nowego Jorku - tłumaczył
błagalnym tonem. - Ciekawe, jak często przedstawiciele ogólnokrajowych sieci telewizyjnych pukają do
twoich drzwi - dodał uszczypliwie.
Mallory popatrzyła na czerwone litery w kalendarzu, by utwierdzić się w podjętej decyzji.
- Lenny, to bezcelowe. Zadzwoń do nich i poproś o przełożenie wizyty. - Pospiesznie kartkowała notes. -
Będę do ich dyspozycji każdego dnia w tym miesiącu z wyjątkiem najbliższego piątku i soboty. Odwołam
wszelkie spotkania, ale powinni dać mi trochę czasu. Czterdzieści osiem godzin na pewno wystarczy.
- Ależ...
- Tracisz czas, Lenny. Nie zmienię zdania. Namów ich, żeby wybrali inny termin, i daj mi znać, jak
zareagowali na propozycję. Bardzo cię o to proszę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl