They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ightona; mój estetycznie otamowany smutek.
Pamiêtam, ¿e mnie te¿ oszukiwa³aS; bawi³aS siê i nie uwa¿a-
³aS na to, co czu³em.
Pamiêtam d¹æ bobra zamiast b¹dx dobra oraz don t marudx.
Pamiêtam, ¿e dzwoni³aS, kiedy mia³aS ochotê, a ja zawsze
mia³em dla ciebie czas.
Pamiêtam, jak podarowa³aS mi telefon, ¿ebym móg³ wysy³aæ
i odbieraæ od ciebie esemesy.
Pamiêtam, ¿e pierwszy esemes obudzi³ was i rozz³oSci³.
Pamiêtam, ¿e uspokoiæ ciê udawa³o mi siê wiele razy.
Pamiêtam swoj¹ gotowoSæ do bronienia ciê przed tob¹ sam¹.
Pamiêtam, jak mówi³aS, ¿e pragniesz broniæ jego, gdy cierpi,
bo go kochasz.
Pamiêtam, jak ogl¹da³em Ostatnie tango w Pary¿u i Maria
Schneider siedz¹ca naprzeciw Marlona Brando w popularnej
tantrycznej pozycji yab-yum przypomina³a mi ciebie, kiedy sie-
dzia³aS tak ze mn¹ w twojej kuchni; tamto dwuznaczne i nie-
udane spotkanie.
Pamiêtam, jak chcia³aS graæ ze mn¹ w Milionerów.
Pamiêtam, jak czyta³em ci w samochodzie wiersze Tomaza
`alamuna: Kobieta p³acze jak smok poniewa¿ jestem poet¹. Nic
dziwnego. Poezja to Swiêta maszyna, lokaj nieznanego bóstwa,
195
zabijaj¹cego metod¹ taSmow¹. Ile razy by³bym ju¿ trupem, gdy-
bym nie mia³ w sobie luzu, przytomnoSci ducha i bezczelnoSci,
by sam sobie, w³asnymi narzêdziami Scieraæ skrzyde³ka.*
Pamiêtam, jak powiedzia³aS: A bo ja taka suka jestem.
Pamiêtam, jak nazwa³aS mnie sympatycznym, nie zawsze
m¹drym facetem.
Pamiêtam, jak poprosi³aS, ¿ebym zosta³ przy tobie na noc,
kiedy on wyjecha³ dojSæ ze sob¹ do ³adu, na Wybrze¿e; spêdzili-
Smy tê noc blisko siebie i nad ranem kocha³em ciê d³ugo i deli-
katnie ustami, a ty powiedzia³aS, ¿e nie jesteS jeszcze gotowa
odpowiedzieæ mi w uczuciach tym samym; nie przej¹³em siê tym,
nie umia³em; mo¿e nawet by³em tego ranka szczêSliwy.
Pamiêtam, jak mySla³em, ¿e to z nim jesz codziennie Sniada-
nie: tosty, kawa albo herbata, jajecznica; zwyczajnie, po prostu,
ty z nim.
Pamiêtam, ¿e przesta³em ci ufaæ nagle, z dnia na dzieñ, po-
zornie bez ¿adnych powodów.
Pamiêtam, jak czytaliSmy WSciek³oSæ i dumê Oriany Fallaci i
czym to siê dla nas skoñczy³o (seks).
Pamiêtam, jak da³aS mi do zrozumienia, ¿e to nie mo¿e siê
ju¿ nigdy powtórzyæ.
Pamiêtam, jak bardzo spieszy³aS siê do niego, zaraz po wyj-
Sciu z mojego ³Ã³¿ka.
Pamiêtam, jak brzmia³y twoje pierwsze s³owa po seksie: On
nie mo¿e dowiedzieæ siê o tym nigdy; to utkwi³o we mnie obok
przykroSci, ¿e nie powiedzia³aS w tamtej chwili nic innego; nic
dla mnie.
Pamiêtam, ¿e kochaj¹c siê z tob¹, mówi³em ci najdelikatniej-
sze s³owa, które ty czu³aS mo¿e nawet mocniej ni¿ cz³onka;
w kilka dni póxniej powiedzia³aS o tej mojej loqueli natchnionej:
To by³o zajebiScie fajne pieprzenie.
Pamiêtam, ¿e ten seks tamtej nocy znaczy³ wiele mo¿e tylko
dla mnie.
Pamiêtam, ¿e z twojej strony mog³a byæ to wy³¹cznie zabawa.
*
Fragment wiersza Tomaza `alamuna w t³umaczeniu Katariny `ala-
mun-Biedrzyckiej.
196
Pamiêtam Rolanda Barthesa s³owa o tym, co zostaje z wiel-
kiego uczucia: ani zapomnienie, ani zmartwychwstanie, tylko
wyczerpuj¹ca u³uda pamiêci.*
*
T³umaczenie Marka Bieñczyka.
197
ROZDZIA£ XXVIII
Najdoskonalsze dowody
bywaj¹ niedostrzegalne...
Przyjecha³a tydzieñ póxniej i powiedzia³a:
 Kocha³am siê z Adamem i pêk³a nam guma. A ja wczoraj
mia³am owulacjê i bojê siê, ¿e jestem w ci¹¿y.
Zdumiewaj¹ce, kiedy siê nad tym zastanowiæ, jak cz³owiek
umie radziæ sobie w obliczu koszmaru. To naprawdê pocieszaj¹-
ce, pomySla³ z ironi¹ Tomasz, a potem i to zdanie postanowi³ za-
notowaæ w zeszycie.
O tym mySla³, kiedy g³aska³a go miêkk¹ d³oni¹ po udach
i pieSci³a jego krocze przez spodnie. Nagle zreflektowa³a siê
i sp³oszona zaczê³a udawaæ, ¿e nic siê nie sta³o. P³aka³a i prze-
prasza³a. A Tomasz? Ból wcale nie by³ dla niego przywilejem,
oznak¹ szlachectwa, wspomnieniem Boga. Ból by³ rzecz¹ zwie-
rzêc¹ i okrutn¹, pospolit¹ i w ca³ej swojej rozci¹g³oSci bezpod-
stawn¹, naturaln¹ jak chmury i deszcz, nieuchwytn¹, a w koñ-
cu  z³owrog¹. Tomaszowi zdawa³o siê, ¿e ból jest trwa³y jak czas,
albo ¿e wrêcz sam nim jest. Czasami, pomySla³ Tomasz, towa-
rzysz¹ mu konwulsje, czasami towarzyszy mu wycie, ale to tylko
po to, by pognêbiæ jeszcze bardziej tego, kto cierpi. ¯eby przetra-
wiaæ w mySlach udrêkê minion¹ i szykowaæ siê na kolejn¹ jej
porcjê. Czekanie jest kondycj¹ cierpi¹cego, kto cierpi, ten czeka 
na ból, na konwulsje, na skowyt. W koñcu przychodzi chwila, ¿e
wybiera siê  lub te¿ wybra³oby siê, gdyby w grê wchodzi³ tu
jakikolwiek wybór  kryzys wype³niony szarpi¹cym nerwy bó-
lem i pragnie siê ju¿ tylko tego, by nie trzeba by³o wiêcej czekaæ.
Nastêpnego dnia te¿ zadzwoni³a wyznaj¹c, ¿e dzieñ bez To-
masza to dzieñ stracony.
 Ty mi ¿ycie ratujesz  powiedzia³a.  Chcia³abym pójSæ
z tob¹ do ³Ã³¿ka i kochaæ siê  szepta³a g³osem maj¹cym przeko-
198
naæ go, ¿e nie k³amie. Ale w ciele Tomasza nie by³o ju¿ nic
z niego samego. NicoSæ wydr¹¿ona i poch³aniaj¹ca. Pustka. Obok
Dagmary, a potem obok wyobra¿enia o niej nie by³o ju¿ nikogo:
inny cz³owiek w Tomaszu obserwowa³ w³aSnie w pierwszym od-
ruchu swoj¹ now¹ to¿samoSæ. Z amputowanym wnêtrzem. Wy-
palonym, wy¿artym, zanik³ym.
Wieczorem  w tej pustce  telefon i zmiana nastroju Dagmary:
 Nie mo¿esz niczego ode mnie oczekiwaæ. To, co siê sta³o,
niczego miêdzy nami nie zmienia. Nie zostawiê dla ciebie Ada-
ma. On, gdyby wiedzia³ o nas, zabi³by mnie albo siebie.
Fragmenty dawnego Tomasza powróci³y po tej rozmowie
w formie Sciêtego pó³uSmiechu, grymasu, w geScie ruszania pal-
cami, jakby szykowa³ siê do pisania na maszynie, jakby zamie-
rza³ zagraæ na wymagaj¹cym i obcym instrumencie. Nie by³o
w tym ani frustracji, ani te¿ zniechêcenia. Wy³¹cznie rozwa¿a-
nia nad smutkiem, nad uSmiechem i nad przywi¹zaniem.
Nastêpnego dnia znowu inny scenariusz, jakby Dagmara
chcia³a zatrzeæ wra¿enie po ostatniej rozmowie. Przynios³a mu
do pracy ciasto z cynamonem. Poprosi³a, ¿eby spotka³ siê z ni¹ po
pracy.
***
Odt¹d Tomasz zacz¹³ ¿yæ intensywniej we Snie i w wyobraxni,
karmi¹c siê drobinami fantazji, zwyk³ych, codziennych urojeñ.
Skazany na wydarzenia, których lepiej by³oby nie prze¿ywaæ.
Skazany na objawienia zwyczajnoSci lub paradoksu. W szczegó-
³ach niepodobne do niczego. Zawieszony pomiêdzy aktywnoSci¹
gruczo³Ã³w a metafizyk¹, pomiêdzy samotnoSci¹ a dyskomfortem
we dwoje. ¯y³ wci¹¿ w po¿¹daniu, w pragnieniu nieosi¹galnego,
którego drastycznym przejawem bywa³y najprostsze dialogi.
 Wiesz ju¿, ¿e ukaza³a siê ksi¹¿ka...
 Jaka?
 WSciek³oSæ i duma Fallaci...
Milczenie. Mo¿e nawet namys³. NieznoSne, a przecie¿ tylko
niezadane pytanie.
199
 Pamiêtasz artyku³, po którym ju¿eSmy nie czytali wiêcej?
Milczenie. Im wiêcej milczenia, tym czystsze i niebo, i piek³o.
Ale to wszystko to sen, tyle ¿e Sniony na jawie. Za oknem
znowu Vivaldi, z partiami lata odgrywanymi s³abo, jakby dyry-
gent opuSci³ orkiestrê i skaza³ j¹ tym na koncertowe fiasko, gdy
sala nabita po brzegi i wielu ju¿ chcia³oby klaskaæ. Ju¿ klaskaæ,
by zaraz zapomnieæ, jak to bywa z najwy¿sz¹ sztuk¹, gdy wie-
dza o jej przenikaniu zanadto uspokaja, podczas gdy ona ma
j¹trzyæ. Po³o¿yæ siê, ale nie le¿eæ; piæ, ale nie ruszaæ ustami; spaæ,
ale kojarzyæ fakty; kochaæ, ale nie tak, ¿eby cierpieæ. Tak by chcia-
³a wspó³czesna publicznoSæ, ale...  pomySla³ Tomasz. Poniewa¿...
...wtedy dziej¹ siê rzeczy drêcz¹ce, jak we Snie, którego nie
sposób dokoñczyæ, kobiety staj¹ siê nareszcie szczere i jest to gor-
sze ni¿ gdyby zwyczajnie k³ama³y, z ruchów cia³a, z drobnych,
znu¿onych gestów wy³ania siê obraz kolejny, a my odwracamy
siê jednak o tê sekundê za póxno... Tak bywa.
Czy ka¿dy po¿¹da ciemnoSci?  spyta³a go kiedyS Dagmara.
 CiemnoSci wydr¹¿aj¹cych Smiertelnie? Dwóch ró¿nych: tej,
z której wysz³o siê na Swiat, i tej, w któr¹ pragnie siê wnikn¹æ? A
mo¿e jest jedna ciemnoSæ i jeden strach na mySl o niej? Czy ka¿-
dy wyniszcza siê sta³ym pragnieniem ca³kowitego mroku?  Py-
tania natrêtne, zadawane w poetyce zamierzch³ej, dziS Smiesz-
nej, z czego nie sposób nie zdawaæ sobie sprawy. Lecz skoro braæ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl