X

They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Byli również sponsorzy. Jeśli o mnie chodzi, chciałem zrobić coś dla
miejscowej biedoty. Ja miałem szczęście, nie brakowało mi niczego. Czułem
więc, że przyszedł czas, aby zrobić coś dla innych.
- Twoi dziadkowie byliby szczęśliwi.
- Myślę, że tak. Mój dziadek był także lekarzem i zajmował się leczeniem
chorób, które po trwającej przez wieki cywilizacyjnej izolacji dziesiątkowały
mieszkańców Amazonii, ponieważ nie mieli odporności.
Kiwała głową, z zainteresowaniem słuchając jego opowieści. W rewanżu
ona również opowiedziała mu trochę o swej rodzinie. Posiłek minął w bardzo
miłej atmosferze. Kiedy skończyli jeść, pojechali za miasto, gdzie już od kilku
godzin trwał jarmark.
Między kramami krążyły tłumy kolorowo ubranych mężczyzn i kobiet. Nick
rozmawiał ze sprzedającymi i targował się, gdy Caitlin postanowiła kupić dla
Matta ręcznie robiony sweter.
- Mam nadzieję, że się ucieszy, kiedy go dostanie - powiedziała, wkładając
sprawunek do torby.
- Przede wszystkim ucieszy się, że jesteś przy nim - odparł Nick, obejmując
ją ramieniem. - Ogromny z niego szczęściarz, że ma taką siostrę.
Tkliwość i ciepło, jakie Caitlin dostrzegła w jego oczach, bardzo ją
zaskoczyły, sprawiając jednocześnie, że nagle poczuła się bezpiecznie i
pewnie. Tłumy ludzi, potrącając się i popychając, nadal krążyły wokół
straganów, starając się obejrzeć wyłożone na sprzedaż towary. Tymczasem
zaczęło się chmurzyć i Nick z niepokojem spojrzał na ciemniejące niebo.
- Zanosi się na burzę. Lepiej się zbierajmy.
Kiedy prowadził ją w stronę parkingu, nieoczekiwanie pomyślała, że dla niej
ten dzień mógłby trwać bez końca, i chociaż temperatura powietrza
gwałtownie spadła, jej było coraz cieplej. Zanim jednak pierwsza kropla
deszczu ochłodziła jej rozpaloną twarz, myśl, która nagle przyszła jej do
głowy, dosłownie ją poraziła.
Jakaż ona była do tej pory ślepa! Dopiero teraz uświadomiła sobie, jak
ogromny wpływ wywiera na nią ten mężczyzna, jak bardzo na nią działa. Z
taką samą łatwością potrafił doprowadzić ją do furii, z jaką rozpalał do białości
zwykłym muśnięciem palców.
RS
64
Z każdym dniem była pod jego coraz większym urokiem, ale przecież nie
mogli być razem. Nick nie odwzajemniał jej uczuć. Pragnął jej, co do tego nie
miała wątpliwości, ale tylko w łóżku. Co do jego uczuć... te były raczej
mieszane. Uważał, że zraniła jego siostrę, wiążąc się z Rafaelem. Nie miał do
niej zaufania i poważniejszego związku z nią nie brał w ogóle pod uwagę.
Dlaczego zrozumiała to dopiero teraz, gdy sprawy zaszły tak daleko i gdy
tak trudno już było o rozsądek?
RS
65
ROZDZIAA SI�DMY
Przez cały następny tydzień Caitlin toczyła z sobą nieustanną walką.
Pewnego dnia Nick, idąc na spotkanie z doktorem Cassellem, wszedł do jej
gabinetu.
- Stało się coś? - zapytał i Catlin drgnęła, upuszczając długopis na podłogę. -
Pozwól, że podniosę. - Schylił się po długopis, po czym, zmrużywszy oczy,
spojrzał na nią uważnie. - Chyba nie masz kłopotów?
Zmieszała się.
- Nie, dlaczego pytasz?
- Mizernie wyglądasz. - Jego palce musnęły w przelocie jej dłoń, kiedy kładł
przed nią długopis.
Ten przypadkowy dotyk sprawił, że przez jej ciało przebiegł dreszcz, a serce
zaczęło mocniej bić. Zastanawiała się, czy Nick spostrzegł, co się z nią dzieje.
W ciągu kilku ostatnich dni nie mogła przestać o nim myśleć. Jej zmysły
natychmiast dawały o sobie znać, gdy tylko wchodził do pokoju. Nigdy dotąd
czegoś podobnego nie przeżywała, nie wiedziała więc, jak sobie poradzić z
emocjami, które tak nagle się w niej odezwały.
- Wyglądasz na... rozkojarzoną, jakby twoje myśli błądziły gdzieś daleko. -
Spojrzał na nią badawczo. - Czyżbyś miała jakieś wiadomości ze szpitala?
Gwałtownie wciągnęła powietrze w płuca.
- Nie. Lekarze mówią o przeszczepie skóry i wyrażają nadzieję, że Matt nie
będzie miał zbyt wielu blizn.
- To dobrze. - Wyciągnął szufladę z wypełnionej dokumentami szafy i wyjął
z niej skoroszyt. - Doskonale sobie dotychczas radziłaś. Powiedziałabyś mi
chyba, gdybyś miała jakieś kłopoty?
- Oczywiście. - Gdyby nie dotyczyły ciebie i mnie, dodała w myślach.
Nie chciała, by się domyślił, co się z nią dzieje. Przez całe życie była osobą
bardzo dumną i pewną siebie. Zwiadomie skoncentrowała się na zrobieniu
kariery, nie chcąc iść w ślady matki, bezgranicznie oddanej człowiekowi, który
nie cenił ani domu, ani rodziny. I oto teraz zaistniało niebezpieczeństwo, że o
wszystkim zapomni.
Nigdy nie była zakochana, nigdy nie przeżywała takiej nieprawdopodobnej
burzy uczuć. A wszystko to z powodu człowieka, który pragnął jedynie jej
ciała. Powoli zamknęła oczy, żeby ukryć ból.
RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.