[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jakąś miękkość, delikatność, której brakowało tej drugiej. Z krótkimi blond
włosami opadającymi w delikatnych kosmykach na smukłą szyję i
błyszczącymi, zielonymi oczami wyglądała prawie dziecinnie. Ale nie było nic
dziecięcego w pełnych, sterczących piersiach, smukłej talii i krągłych biodrach.
Na zewnątrz obie były piękne, ale wewnątrz... Milly z pewnością była tak
samo samolubna jak jej siostra.
Nic nie odpowiedziała, skinęła tylko lekko głową, by potwierdzić, że
usłyszała polecenie. Powoli, niechętnie sięgnęła do ciężkiej klamry pasa
bezpieczeństwa.
Zauważył jej strach. I ucieszył się. Tak właśnie miało być. Miała być
przerażona. Powinna trząść się ze strachu i oczekiwać najgorszego.
Dotknął stopami ziemi z uśmiechem triumfu na twarzy. Delikatnie
uśmierzy jej lęk, da jej fałszywe poczucie bezpieczeństwa. A potem zbije ją z
- 34 -
S
R
nóg swoją wiedzą. Nie jest to do końca etyczne, stwierdził, ale Dio! Nie
pozwoli, by ktoś bezkarnie traktował Nonnę jak złotonośną kurę i frajerkę -
nigdy, dopóki jego serce będzie bić.
Milly miała wrażenie, że wszystkie mrówki świata założyły ostrogi i
postanowiły defilować w górę i w dół jej kręgosłupa. W jej głowie gnały myśli,
gdy patrzyła, jak Cesare stawia na ziemi jej starą walizkę i zakłada plecak.
Podniósł jej bagaż i ruszył szybko w górę kamiennej ścieżki, a Milly mogła
zrobić tylko jedno - iść za nim.
Nie wiedziała, dlaczego ją tu przywiózł. To nie wróżyło dla niej nic
dobrego, stwierdziła z niepokojem. Z pewnością nie zrobił tego dla jej dobra!
Myślał, że jest złodziejką, pospolitą oszustką, a ona, udając Jilly, nie
zaprzeczyła i starała się oczyścić jej imię, tak jak w odwrotnej sytuacji z
pewnością zrobiłaby jej siostra. Wykonywanie jego poleceń wydawało się
jedyną drogą, żeby uratować siostrę przed jego roszczeniami i długimi rękami
wymiaru sprawiedliwości.
Bała się jednak, że oszustwo szybko się wyda. A wtedy znów zacznie się
polowanie na prawdziwą Jilly.
To nie potrwa długo. Wystarczyło, żeby zaczął mówić po włosku. Na
wyspie nie było powodu, dla którego nie miałby używać ojczystego języka i
oczekiwać, że ona zrozumie prawie wszystko.
Wiedząc, że wkrótce cała maskarada się wyda, nie mogła skoncentrować
się na drodze. Potknęła się o kamień, wywróciła i krzyknęła. Była zdyszana i
upokorzona, a w jej oczach zabłysły łzy rozgoryczenia. Chwilę pózniej poczuła,
jak podnoszą ją dwie silne ręce.
- Nic ci nie jest?
Milly wzięła głęboki wdech i potrząsnęła głową. Dwie łzy spłynęły po
bladych policzkach. Gdyby go nie znała, przysięgłaby, że na jego twarzy widać
troskę.
- 35 -
S
R
Jego dłonie przesunęły się na jej ramiona. Dawały poczucie
bezpieczeństwa. Przez chwilę zapragnęła przysunąć się bliżej do tego silnego,
smukłego ciała, położyć głowę na jego szerokiej piersi i szukać pociechy.
Pospiesznie otarła łzy, a wraz z nimi chęć przytulenia się do niego. Był
wrogiem jej siostry; a więc był też i jej wrogiem.
W podobnych okolicznościach Jilly zaklęłaby jak szewc, otrzepała się i
obróciła wszystko w żart. Milly nie radziła sobie najlepiej z udawaniem jej.
Postara się bardziej. O wiele bardziej. Przynajmniej do chwili, gdy
wszystko się wyda.
- Nic mi nie jest - powiedziała z wymuszonym uśmiechem. - Nie
patrzyłam pod nogi. - Podniosła brodę, zastanawiając się, co powiedziałaby Jilly
i dodała: - Daleko jeszcze? Czy na tej wyspie nie ma żadnego transportu?
Jej siostra nigdy nie chodziła pieszo, jeśli mogła wezwać taksówkę, i
raczej unikała sytuacji, gdy nie było żadnej na zawołanie. W odpowiedzi na ten
komentarz w stylu Jilly Cesare skrzywił się i wycedził:
- Na tej wyspie nie ma nic poza jednym kamiennym domkiem. Nie ma
ludzi, nie ma dróg, nie ma wielkiego miasta.
Zabrał ręce z jej ramion i ruszył nierówną ścieżką w stronę porzuconych
bagaży, tam na nią poczekał.
- Mój ojciec zbudował go wiele lat temu, gdy kupił tę wyspę. Pod każdym
względem był pracoholikiem, ale przyjeżdżał tu przynajmniej raz w roku, by
naładować akumulatory.
- Musisz mieć miłe wspomnienia wakacyjne z dzieciństwa -
odpowiedziała Milly na jego całkowicie nieoczekiwane, osobiste wyznanie,
próbując zachowywać się tak naturalnie, jak to możliwe w tej trudnej sytuacji.
Starała się zapomnieć o tym, że gdy oszustwo się wyda, on może ją tu zostawić,
bez możliwości powrotu na stały ląd. Z pewnością był do tego zdolny.
- 36 -
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]