They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

samochód ruszający na stację na pociąg 8.10. %7łeby przywiezć dalszą rodzinę. Głowy. Wciąż
się rozrastał, głowa za głową, ale nie fryzjerczyków. Manicurzystek. Mieliśmy kiedyś
rasowego konia. W stajni dobry, ale pod siodłem kundel. Quentin strzelił wszystkie ich głosy
przez podłogę pokoju Caddy
Tramwaj stanął. Wysiadłem na środek mojego cienia. Szosa przecinała drogę. Drewniana
buda i starzec wyjadający coś z papierowej torebki, potem tramwaj również znalazł się poza
zasięgiem słuchu. Droga wiodła między drzewami, gdzie powinno być cieniście, choć
czerwcowe listowie w Nowej Anglii nie jest gęściejsze niż kwietniowe u nas w Missisippi.
Dojrzałem komin statku. Obróciłem się do niego tyłem wdeptując mój cień w pył. Było we
mnie coś strasznego czasami w nocy widziałam jak szczerzy do mnie zęby widziałam przez
nich jak szczerzy do mnie zęby poprzez ich twarze to już przeszło i jestem chora
Caddy
Nie dotykaj mnie obiecaj tylko
Jeśli jesteś chora nie możesz
Owszem mogę potem będzie w porządku nie będzie już miało znaczenia nie pozwól im
wysłać go do Jackson obiecaj
Obiecuję Caddy Caddy
Nie dotykaj mnie nie dotykaj
Jak to wygląda Caddy
Co
To co szczerzy do ciebie zęby poprzez nich
Wciąż widziałem komin statku. To tam właśnie woda płynie ku morzu i spokojnym
grotom. Będą się spokojnie toczyć, a kiedy On powie: Wstań, tylko te żelazka. Kiedy
polowaliśmy z Vershem cały dzień, nie zabieraliśmy ze sobą lunchu i o dwunastej
zaczynałem odczuwać głód. Pozostawałem głodny do mniej więcej pierwszej, a potem nagle
zapominałem nawet o tym, że już nie jestem głodny. Lampy uliczne zstępują ze wzgórza,
potem odgłos samochodu zjeżdżającego ze wzgórza. Oparcie płaskie chłodne gładkie pod
moim czołem formuje kształt fotela jabłoń chyląca się na moje włosy ponad rajem ubranie
nosem widziane Masz gorączkę czułem to wczoraj tak jakbym stał koło pieca.
Nie dotykaj mnie.
Caddy nie możesz tego zrobić, jeżeli jesteś chora. Ten szubrawiec.
Muszę wyjść za kogoś. Potem mi powiedzieli że kość trzeba będzie łamać po raz drugi,
Nareszcie nie widziałem już komina statku. Droga wiodła wzdłuż muru. Ponad murem
przechylały się drzewa oproszone słońcem. Kamień był chłodny. Idąc tuż przy nim czuło się
chłód. Tylko że ta okolica nie przypominała naszej. U nas nawet w zwykłym spacerze na wsi
było coś specjalnego. Jakaś taka nieruchoma sprężona żyzność, która jakby nawet zaspokajała
głód chleba. Opływała człowieka wokół miast niańczyć troskliwie każdy nędzny kamień.
Jakby tu je rzucono, by nadrabiały niedostatek zieleni wokół drzew; nawet błękit w oddali nie
miał w sobie tego fantastycznego bogactwa barwy. powiedzieli mi że trzeba będzie ponownie
łamać kość a we mnie coś w środku zaczęło mówić Och Och Och i oblałem się potem.
Drobiazg wiem co to znaczy złamana noga wszystko razem bzdura będę musiał posiedzieć
trochę dłużej w domu i tyle i drętwiejące mięśnie szczęki i usta mówiące Czekaj Czekaj
jeszcze chwileczkę poprzez ten pot och och przez zęby i Ojciec żeby diabli wzięli tego konia
żeby go diabli. Czekaj to moja wina. Szedł co rano wzdłuż ogrodzenia z koszykiem szedł w
stronę kuchni ciągnąc kij po sztachetach co rano podciągałem się ku oknu z tym gipsem i
czaiłem się na niego z kawałkiem węgla Dilsey powiadała zrobisz sobie krzywdę że też nie
masz więcej rozumu w głowie jeszcze cztery dni nie minęły odkąd ją złamałeś. Czekaj
przyzwyczaję się zaraz do tego czekaj zaraz się
Nawet dzwięk zawodził w tym powietrzu, które jakby się już zmęczyło tak długim
noszeniem głosów. Szczekanie psa niesie się o wiele dalej niż stukot pociągu, w każdym razie
w ciemnościach. I głosy niektórych ludzi. Murzynów. Louis Hatcher nigdy nie używał
swojego rogu, choć go nosił i tę starą latarnię. Zapytałem:  Louis, kiedy czyściłeś tę
latarnię ostatni raz?
 Nie tak dawno. Pamiętasz, jak woda zniosła tych ludzi stamtąd? Tego samiusieńkiego
dnia oczyściłem latarnię. Siedzieliśmy sobie ze starą przed ogniem, a ona powiada: Louis, a
co ty zrobisz, jak ta woda tu do nas przyleci? A ja powiadam: Słuszna racja. Trza mi wziąć i
oczyścić latarnię. No i oczyściłem ją zaraz tego wieczora.
 Tamta powódz była daleko, w Pensylwanii  powiedziałem.  Nie mogła do nas
dojść z takiej odległości.
 Tak powiadasz  zastanowił się chwilę Louis.  Na mój rozum do Jefferson może
przyjść woda tak samo mokra i wysoka jak do Pensylwanii. Tacy, co gadają, że powódz
daleko nie zajdzie, płyną potem na belkach kalenicy,
 Wyszliście z Martą z domu tego wieczora?
 Pewno, że tak. Wyczyściłem latarnię i zaraz poszliśmy z Martą szukać, gdzie by się
ratować na pagórku za cmentarzem. Jakbym znał jakiś wyższy, tobym siedział na nim, a nie
na tamtym.
 I od tego czasu nie czyściłeś tej latarni?
 A na co ją czyścić bez potrzeby.
 To znaczy, dopiero jak przyjdzie następna powódz.
 Ta lampa nie da powodzi przyjść do nas.
 Och, Wuju Louisie, przecież to niedorzeczne. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl