They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

okazało, Lynch od wielu tygodni nie płacił rachun-
ków i odcięto mu wszystkie usługi, łącznie z wy-
wozem śmieci. Zebrała się ich cała sterta, która
przy tym upale cuchnęła jak nieszczęście.
Przeszukanie trwało niemal od godziny, kiedy
zza tylnych drzwi rozległ się okrzyk jednego
z policjantów. Coś w tonie jego głosu sprawiło, że
Shockeyowi podskoczyła adrenalina. Od początku
wiedział, że to gmeranie w śmieciach się opłaci.
Lynch najwyrazniej nie był zbyt bystry. Już popeł-
nił dwa poważne błędy. Można się spodziewać, że
dojdą do tego następne. Drugim błędem było
128 UPRAGNIONE DZIEDZICTWO
wystawienie się do kamery po zapłaceniu czekiem
bez pokrycia. Pierwszym  włamanie się do domu
Jesse LeBeau.
 Panie kapitanie!  Policjant nie potrafił ukryć
podniecenia, kiedy ostrożnie rozkładał stary, po-
plamiony worek marynarski, wyciągając zmięty
kawałek papieru spod podartej podszewki. Chwy-
cił papier długą pęsetą, żeby nie uszkodzić mate-
riału dowodowego, i ostrożnie wręczył Shockeyo-
wi.  Niech pan patrzy, co znalazłem w tym worku.
Nawet bym tego nie dostrzegł, gdyby nie te plamy.
Pomyślałem, że mogą pochodzić z krwi, a kiedy
zacząłem przyglądać się bliżej, zauważyłem pod
podszewką ten papier.
 Wiedziałem  mruknął Shockey, podnosząc
kartkę do oczu. Litery, starannie wycięte z gazety,
stanowiły niezbity dowód winy.  Wiedziałem, że
kryje się za tym coś więcej niż przypadkowe
włamanie! Mamy tu żądanie okupu! Chciał ją
porwać. Gdyby nie stawiała oporu... gdyby się tak
zaciekle nie broniła...  Urwał i wrócił do sedna
sprawy.  Dobra robota!  pochwalił podwład-
nego.  Przekaż to natychmiast do laboratorium,
razem z tym workiem. Teraz wiem, że musiał mieć
wspólnika. Ten list jest sporządzony z dokładnoś-
cią i precyzją fachowca. Wszystkie litery są wycię-
te jak po sznurku. Lynch nie potrafiłby wyciąć
równo fotografii z gazety. Musi za tym stać ktoś
inny. Trzeba się dowiedzieć kto.
Sharon Sala 129
Shockey ruszył pospiesznie do samochodu
przed domem, żeby udać się do komendy. Powi-
nien zawiadomić McCandlessa o nowym dowo-
dzie w śledztwie. Ta mała LeBeau może nadal być
w niebezpieczeństwie. Porywacze mogą spróbo-
wać ponowić atak.
Między samochodami policyjnymi kręcił się
chłopiec na rowerze. Bawiąc się w najlepsze,
imitował dzwięk syreny policyjnej i pedałował
dziko w wyimaginowanym pościgu.
 Hej, chłopcze!  zawołał Shockey.  Wra-
caj no do domu. To nie jest najlepsze miejsce do
zabawy.
 Ja też będę policjantem  oświadczył mały,
kiedy Shockey wsiadał do auta.
 Naprawdę?  spytał Shockey, patrząc z roz-
bawieniem na chudego malca, który z poważną
miną obserwował każdy jego ruch.
 Jasne!  przytaknął chłopiec.  Ma pan
odznakę policyjną? >ogłbym ją zobaczyć?
 Proszę bardzo  zgodził się Shockey, wycią-
gając z kieszeni mocno wytarte, skórzane etui.
Nieczęsto spotykał chłopców, którzy lubią gli-
niarzy. Zwykle było odwrotnie. Nie mógł się
oprzeć chęci, by zareklamować nieco swój zawód.
 O rany!  westchnął chłopak, głaszcząc brud-
nym palcem błyszczącą metalową blaszkę z nume-
rem identyfikacyjnym.  Powiedziałem temu sze-
ryfowi, co tu jechał, że chcę być policjantem, ale
130 UPRAGNIONE DZIEDZICTWO
on nie miał żadnej odznaki. Nie miał nic takiego
jak pan.
 Jakiemu szeryfowi, synku? Dlaczego uwa-
żasz, że to był szeryf?  Coś kazało Shockeyowi
zainteresować się paplaniną malca.
 No, jechał prosto tutaj, kiedy omal na mnie
nie wpadł...
Urwał przestraszony, że zaraz wyjdzie na jaw,
że nie rozejrzał się, wyjeżdżając z zarośli na
podjazd. Ale Shockey nic nie powiedział, więc
mówił dalej, gładząc odznakę.
 Poznałem, że to szeryf, bo miał taki duży
kapelusz jak ci w telewizji.
Oczy Shockeya zwęziły się w szparki. Jeszcze
nic w tym nadzwyczajnego, ostrzegł się w myś-
lach.
 No i co było dalej?
 Powiedziałem mu, że już tu jesteście, i chyba
postanowił odjechać, bo zamknął okno i cofnął
samochód. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl