They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czekała.
Steve.
Kotek łasił się do jej nóg, pogłaskała go, wlała trochę mleka do
miseczki. Zaparzyła sobie herbatę rumiankową, potem usiadła i od-
dała się rozmyślaniom. Gzy słowa są ważne, czy muszę słyszeć
 Kocham cię"? Tato zawsze powtarzał, że najważniejsze są czyny.
 Nie wierzę w miłość", mówił Steve, a jednak zajął się dziećmi
Diany właśnie z miłości, nie tylko z poczucia obowiązku. Poświęcił
też wiele czasu Jimmy'emu, którego prawie nie znał.
Jest dobrym człowiekiem, miłym dla innych. Gzy to coś dla
ciebie oznacza?
%7łe warto go kochać.
Kochasz go?
Tak! Małżeństwo z nim byłoby czymś wspaniałym.
Marcy, próbujesz się usprawiedliwiać. Kontraktowe małżeństwo
byłoby farsą.
Ale ja go kocham, uwielbiam, gdy się uśmiecha, podejmuje
decyzje, przekomarza się ze mną. Wszystko, co trzeba zrobić -
zmienić koło lub wyłajać niegrzeczne dziecko - robi bez wahania.
I potrafi być taki delikatny. Kobieta, którą poślubi, będzie szczęśli-
wa. Ja mogę być tą kobietą! Prosił mnie o to. Mnie, Marcy Wilson,
nikogo innego.
Strona 142 z 153
S
R
Proponował ci formalne małżeństwo, wygodny dla siebie układ.
Może. Ale wiem, że coś do mnie czuje, kiedy mnie całował.
I co z tego? Natychmiast się wycofał, a potem przeprosił.
To dlatego, że się bał! Miłość kojarzy mu się z bólem, odejściem,
zdradą. Kiedy opowiadał Jimmy'emu o swojej matce, był pełen
goryczy. Kiedyś powiedział, że nie można ufać kobietom. Wtedy
Marcy sądziła, że się przesłyszała, ale on naprawdę tak myśli, po-
nieważ kobieta, której najbardziej ufał, zdradziła go. Takie przeży-
cia w dzieciństwie mogą zaważyć na całym pózniejszym życiu,
wiedziała o tym dobrze. Steve usiłował to ukryć, także przed sa-
mym sobą. Dopiero spotkanie z Jimmym sprawiło, że głośno wy-
raził swój ból. Nie przestał być zdolny do miłości, ale boi się tego
uczucia...
Marcy tuliła kotka i zastanawiała się nad zagadką, jaką był
Steve Prescott: silny, odpowiedzialny, opiekuńczy, zraniony, zagu-
biony, nieufny. Gdyby za niego wyszła, nauczyłaby go miłości
i ufności.
Zaczęła wyobrażać sobie, że jest jego żoną; mieszkają razem,
codziennie jedzą wspólnie z dziećmi śniadanie, spacerują wśród
starych dębów. Kochają się. Niemal czuła jego pocałunki, pieszczo-
ty. Ponosiła ją wyobraznia, poddała się erotycznej fantazji.
Wiesz dobrze, że nie byłoby to prawdziwe małżeństwo. Może
nigdy by cię nie pokochał.
Jeśli się nie pobierzemy, Steve na zawsze zniknie z mojego
życia, pozostaną tylko wspomnienia czegoś, co mogło się zdarzyć.
Nie podoba mi się taka perspektywa, chcę być z nim za wszelką
cenę. Wolę zaryzykować, niż go utracić.
Podjęła decyzję i natychmiast poczuła się lepiej, postanowiła
pobiec do niego, powiedzieć, że zmieniła zdanie, że zgadza się na
kontraktowe małżeństwo.
Drzwi otworzyła wyjątkowo piękna kobieta, ta sama,- której
zdjęcie stało w pokoju Steve'a.
Strona 143 z 153
S
R
- Cześć. - Uśmiechnęła się słodko. - Wejdz. Nazywasz się
Marcy, prawda?
- Tak. - Marcy zmusiła się do uśmiechu.
Pani Chisholm, która stała obok nieznajomej, mrugnęła porozu-
miewawczo. Piękność ponowiła zaproszenie. Nie mogąc się wyco-
fać, Marcy weszła do środka. Zwiadomość, że ma na sobie stare
dżinsy i sweter, pogarszała jej samopoczucie; eleganckie skórzane
spodnie nieznajomej podkreślały jej idealną figurę.
- Cześć, Marcy. To jest Tricia. Aadna, prawda? - Davey był
najwyrazniej pod wrażeniem. Marcy stłumiła w sobie chęć nakrzy-
czenia na chłopca i przyznała mu rację.
- Chcesz popcornu? - spytała Ginger.
- Poczęstuj się - zachęcała Tricia. - Przyłącz się do nas. - Po-
dała Marcy salaterkę z prażoną kukurydzą, po czym z wdziękiem
usiadła na podłodze. Zachowywała się, jak u siebie. Marcy miała
ochotę rozbić naczynie na jej głowie, postanowiła więc natychmiast
wyjść.
- Dziękuję, muszę już iść.
- Zjedz trochę, Marcy, zobaczysz, jakie to dobre. - Ginger po-
ciągnęła ją za rękę, tak że musiała usiąść. Z trudem przełknęła kilka
ziaren, pilnie obserwowana przez dziecko.
- Smakuje ci? Tricia przygotowała.
I co z tego? Każdy potrafi zrobić popcorn.
- Popatrz, Marcy, jaką układankę przywiozła nam Tricia. To
zwierzęta z zoo w Nowym Jorku. - Davey położył jeden z elemen-
tów. - Tutaj pasuje, prawda, Tricia?
- Zliczna układanka - pochwaliła Marcy. Gdzie jest Steve, za-
stanawiała się. Nie mogła znieść widoku rozbawionej trójki. - Na-
prawdę muszę iść.
- Zaczekaj - nalegała Tricia. - Steve wyszedł po zakupy, powi-
nien zaraz wrócić. Chciałaś z nim porozmawiać?
- Tak. Nie, to nic ważnego.
Strona 144 z 153
S
R
- Może poczekasz? Naleję ci wina.
- Nie - odmówiła zdecydowanie, coraz bardziej zdenerwowana.
Jakim prawem ta kobieta zachowuje się jak gospodyni, dyspo-
nuje winem Steve'a? Po chwili zawstydziła się. Nigdy dotąd nie
reagowała taką agresją. Co się stało? Zmusiła się do uśmiechu.
- Cieszę się, że cię poznałam, Tricia. Podoba ci się tutaj? -
W duchu zaś dodała:  Jak długo zamierzasz zostać?".
- O tak, bardzo mi się podoba.
- Jedziemy do Ticut - informowała podekscytowana Ginger.
- Tricia też jedzie.
Marcy czuła rosnący niepokój.
- Będziemy mieli kucyki - dodał Davey, podnosząc głowę znad
układanki. - Tricia nauczy nas jezdzić konno, prawda?
Niepokój zmienił się w rozpacz. A więc Steve wynajął już żonę.
Tricia będzie mieszkać w pięknym domu w Connecticut ze Ste-
ve'em i dziećmi. Marcy chciała uciec, ale nie miała siły wstać.
Ginger powiedziała, że nazwie swojego kucyka Bozo. Davey
odpowiedział, że to nie jest imię dla konia i że jego kucyk będzie
się nazywał Król albo Kapitan. Tricia spytała, czy Marcy widziała
zdjęcia tego domu. Wzięła je ze stolika i zaczęła oglądać, snując
plany przebudowy stajni i wybiegu. Wszyscy zdawali się mówić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl