They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dlatego teraz przed nią stał wciąż nieopróżniony jeden i ten sam kieliszek.
Andrew opowiadał o swoim pobycie w Afganistanie, toteż obecni przy stole nie
zwrócili uwagi na szum, jaki nagle wzniósł się w sali.
Zarejestrowali jednak ciszę, która zapadła zaraz potem, jak również fakt, że
Tuck zaklął i zerwał się na nogi.
Idąc za spojrzeniami gości, Marnie odwróciła się w stronę drzwi. Władczym
krokiem, jakby cała sala należała do niego, ze zdecydowaną miną wszedł do środka
Dylan. Reese skoczyła na równe nogi. Mason, rozwścieczony, również. Cały jego
pluton zrobił to samo.
Marnie zachwiała się na krześle. Gina ją podtrzymała.
 Dylan! Co tu robisz?  krzyknęła Reese.
Ponieważ tylko Gina, Cassie i Tuck, a także zapewne Carter rozumieli, że Dylan
nie przyszedł tu z powodu Reese, reszta gości trwała w osłupieniu.
 Przepraszam, że przeszkadzam, i moje gratulacja dla was obojga  odparł
Dylan, lustrując wzrokiem salę.
Marnie poczuła, jak jego oczy zatrzymują się na niej, nie była jednak w stanie na
niego spojrzeć.
 Przyszedłem porozmawiać z Marnie.  Przeciął energicznym krokiem salę i
zatrzymał się naprzeciwko niej.
 To nie jest odpowiednia chwila  powiedziała cicho, świadoma, że wszystkie
oczy są zwrócone na nich.
 Czy to on?  zapytał Dylan.
 Kto?
 Ten twój ktoś. To on?  Wskazał na Andrew.
Jej kłamstwo teraz się na niej zemści. Marnie popatrzyła na Dylana i zdębiała.
Nigdy tak nie wyglądał.
 O czym on mówi?  usłyszała głos Giny.
 Czy ktoś mi wyjaśni, co tu się dzieje?  To był głos Reese.
 Nie, to nie on  odrzekła cicho.
Wszyscy teraz mówili jeden przez drugiego. Marnie nie rozumiała ani słowa.
Nie spuszczała wzroku z Dylana.
 Czy on sprawia ci problem, Marnie?  Andrew wysunął się do przodu.
 Siadaj.  Cassie pociągnęła go za ramię.
 Dylan, wyjaśnisz mi łaskawie, dlaczego robisz scenę podczas kolacji w
przeddzień mojego wesela?  zapytała Reese.
 Oni się spotykali  powiedziała Gina.
 Co? Dlaczego nikt mi o tym nawet nie napomknął?
 Bo to nie twój interes  oświadczył Dylan.
 Zakłócasz nasze przyjęcie, więc to jest nasz interes  stwierdził Mason,
urażony tonem Dylana.
 Słuchajcie, przenieście się do holu  wkroczyła do akcji Amber.
 Marnie, kim on jest?  nalegał Dylan.
 Co ci przyszło do głowy, że ona kogoś ma?  wtrąciła Gina.
 Bo mu to powiedziałam  przyznała się Marnie.
 A ty przyszedłeś szukać zaczepki z facetem z marines?  zdumiała się Reese.
 Przepraszam, Reese  szepnęła Marnie.  Nie miałam pojęcia, że on to zrobi.
 Ja też nie  odparła Reese.  A swoją drogą, jestem pod wrażeniem. I czuję się
trochę rozczarowana.
 Nie gniewaj się  poprosił Dylan.
 Nie gniewam się.  Reese poklepała Dylana po ramieniu.  Cieszę się i życzę
szczęścia wam obojgu. A teraz wyjdzcie do holu, jak radziła Amber.
Marnie była oszołomiona łatwością, z jaką wszystko rozeszło się po kościach, i
nie stawiała oporu, gdy Amber zamykała za nimi drzwi.
W holu panował spokój, a ona paliła się ze wstydu. Jednocześnie jej serce biło
szybciej z powodu obecności Dylana. Okazało się, że potrafi być zazdrosny, kiedy
zrani się jego dumę. Odkrycie to cieszyło ją, nie zmieniało jednak faktu, że Dylan
już jej nie chciał.
Dylan był rozdrażniony i nieswój, co odpowiadało jej stanowi ducha. Tyle że
ona na dodatek czuła się jeszcze upokorzona.
 Jesteśmy sami. Czego chcesz, Dylan?  zapytała.
 Nie interesują mnie twoje problemy z samą sobą. Powiedz tylko, kim on jest,
Marnie.
 Nieważne.
 Owszem, ważne.
 Dlaczego? Przecież z tobą to był tylko przelotny flirt. A teraz jest po
wszystkim.
Nie tak to sobie zaplanował. Z retrospektywy mógł stwierdzić, że jego plan miał
wewnętrzną skazę, na szczęście wypadki potoczyły się korzystniej dla niego, niż
zakładał. Jeśli potrzebował dodatkowego dowodu, że Marnie zagraża
funkcjonowaniu jego rozumu, najdobitniej potwierdzał to fakt, że zrobił z siebie
wariata na przyjęciu, gdzie mógł się spodziewać wielu wspólnych przyjaciół
swoich i Reese.
Gdyby był rozsądny, wyciągnąłby wnioski z tej nauczki i odszedł, zamiast
próbować wracać do sytuacji, która go do tego doprowadziła i według wszelkiego
prawdopodobieństwa nieraz jeszcze może w przyszłości doprowadzić. Był jednak
głupi. Ale skoro zabrnął już tak daleko, musi doprowadzić sprawę do końca.
Zaczął od najłatwiejszego i, w obecnej sytuacji, najbardziej dręczącego go
pytania.
 Kim jest ten drugi facet, Marnie?
 Co to za różnica?
 Powinienem chyba wiedzieć, kim jest facet, dla którego mnie rzuciłaś.
 Nie mogłam  rzucić cię dla kogoś , bo prawdę powiedziawszy, nie byliśmy
parą. Aączył nas tylko seks. Czy to takie trudne do zrozumienia?
 Wybacz, jestem trochę nierozgarnięty.
 Spodziewałeś się, że to skończy się inaczej?
Tak. Niekoniecznie... Nie był pewny, która odpowiedz jest właściwa.
 Będę z tobą szczera  westchnęła.  Nie mam nikogo.
Na to nie był przygotowany.
 To dlaczego powiedziałaś, że masz?
 Myślałam, że tak będzie łatwiej. Chciałam zakończyć naszą znajomość i taki
sposób wydał mi się najprostszy. Chyba się pomyliłam.
Cios był silny. Cierpiał, gdy Marnie oznajmiła, że wybrała innego, ale ta
informacja była jeszcze gorsza.
Był zadowolony, że nie zrobił z siebie większego głupca, wyznając, że żywi do
niej jakieś romantyczne uczucia. Cóż, chciał odpowiedzi, to ją dostał. Nie podobała
mu się, ale ją uzyskał.
Marnie nie patrzyła mu w oczy. Była zaczerwieniona z zakłopotania, a może
gniewu. Niewykluczone, że z dwóch tych powodów naraz. Pracownicy restauracji
dziwnie na nich patrzyli, a kiedy szli, rozstępowali się przed nimi.
Dylana przepełniały wstyd i zażenowanie. Znał połowę ludzi tu obecnych, jutro
o jego wyczynie dowie się reszta znajomych.
Ale był zbyt wściekły, by się tym przejmować.
 Przepraszam, że cię okłamałam  odezwała się Marnie.  Próbowałam wyjść z
tego związku z twarzą, uratować dumę. Poczułam się dotknięta twoimi słowami, że
wolisz umrzeć w samotności, niż związać się z którąkolwiek spośród znanych ci
kobiet.
Naprawdę tak powiedział?
 Przykro mi, Marnie. Byłem zirytowany i wściekły na rodziców. Nie
powinienem był tego mówić, bo na pewno tak nie myślałem.
Marnie zadumała się. Dylan czekał, wstrzymując oddech. Wreszcie na niego
popatrzyła.
 Po co przyszedłeś, Dylan? Co chciałeś osiągnąć?
Nie miał nic do stracenia.
Pozostaje postawić na szczerość.
 To jasne, że przyszedłem cię zobaczyć. Powiedzieć ci... poprosić, żebyś dała
nam... mnie... szansę. Nie mogłem pozwolić ci odejść bez walki.
Dylan chciał o nią walczyć. Nie w przenośni. Naprawdę był gotowy wdać się w
bójkę z Andrew. Ten sam Dylan, który nie gustował w dramatach i nie lubił
konfliktowych sytuacji.
Wcześniej odszedł bez słowa sprzeciwu od kobiety, która wybrała innego.
Dzisiaj podjął wielkie ryzyko. Publicznie. Dla niej.
Serce Marnie waliło jak oszalałe, w piersiach pęczniał balon dumy.
 Jesteś nieodgadniony, Dylan. Tego się nie spodziewałam.
 Kazałaś mi szukać pasji, a tymczasem dziewczyna, z której powodu oszalałem,
znajdowała się pod bokiem.
Chwycił jej rękę i przyłożył do serca, by poczuła, jak szybko bije.
 Wreszcie ją znalazłem.
Marnie spodziewała się, że poczuje się, jakby zatrzaskiwały się za nią drzwi
klatki, ale nic podobnego się nie wydarzyło. Czuła tylko radość i podekscytowana
czekała na ciąg dalszy.
Nie miała pojęcia, co powiedzieć, zresztą i tak żadne słowo nie przeszłoby jej
przez gardło.
Rzuciła się Dylanowi w objęcia, a on otoczył ją ramionami i przytulił.
 Dzięki Bogu!  usłyszała jego westchnienie.
Odsunęła się na tyle, by móc spojrzeć mu w oczy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl