They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Chodzi o Annie...
- Annie potrzebuje nerki?
- Nie. Chociaż być może przydałaby się jej mała
transplantacja mózgu.
Nie. Wcale tak nie myślał. Annie była wspaniała. Musiał
powiedzieć coś niemiłego, żeby się wyładować.
- Wydajesz się nieco sfrustrowany, Rafferty - zaśmiał się
złośliwie Alvarez. - Czyżby młoda dama nie uległa twojemu
czarowi?
Uległa. Ale jemu zależało na jej sercu, a także zaufaniu.
- Annie jest trochę uparta - przyznał.
- Jest też kłamczucha doskonałą.
Zacisnął palce na słuchawce. %7łałował, że to nie szyja
Alvareza.
- Udowodnij to - warknÄ…Å‚.
- Daj spokój, Cole. Nie strzelaj do pianisty! Nie
mówiłbym tak, gdybym nie był tego pewien. Czy pamiętasz,
jak twoja czarnowłosa piękność opisała złodzieja torebki?
- Jasne, że tak. Wysoki mężczyzna z ciemną brodą.
- Powiedz raczej niska kobieta z blond włosami. Jeden z
bagażowych był świadkiem całego zdarzenia.
- Kobieta? - Cole aż usiadł.
- No właśnie. Coś tu się nie zgadza, prawda?
Cole usilnie próbował znalezć jakieś logiczne
wytłumaczenie zachowania Annie, ale nic mu nie
przychodziło do głowy.
- I kiedy zamierzałeś ujawnić mi swoje odkrycie?
- Nie wściekaj się! Skończyłem służbę o północy.
Uznałem, że mogę poczekać do rana. Do rana chyba się nie
ożenisz, prawda?
- Nie.
- To dobrze. Bo warto, żebyś jeszcze raz wszystko
przemyślał. To nie moja sprawa, ale tu coś śmierdzi.
- Masz racjÄ™, Matt. To nie twoja sprawa.
- Spokojnie, stary! To ty zadzwoniłeś do mnie o trzeciej
nad ranem. Więc teraz posłuchaj, co ci chcę powiedzieć. Mało
kto udziela dzisiaj rad całkiem za darmo. Zastanów się dwa
razy, zanim zwiążesz się z tą dziewczyną. Od razu widać, że
kłopoty to jej specjalność.
- Nie znasz jej tak dobrze jak ja. - Cole zdawał sobie
sprawę, jak głupio to zabrzmiało. Sam nie rozumiał, dlaczego
chce bronić Annie.
- Wiesz tak samo dobrze jak ja - prychnął ze złością Matt -
że jeśli ktoś okłamuje policjanta, to z całą pewnością jest na
bakier z prawem. Poza tym, nie sądzę, żeby nazywała się
Annie Jones.
- Tyle to i ja wiem. Jej nazwisko zaczyna siÄ™ chyba na B.
- Rzeczywiście bardzo dużo wiesz - stwierdził
uszczypliwie Alvarez. - Radzę ci odkryć resztę liter, zanim
zaczniecie wypełniać kwestionariusz małżeński. I dobrze by
było, gdybyś sprawdził policyjne kartoteki.
Cole poczuł ucisk w żołądku. Nieraz już przychodziło mu
do głowy, że Annie może być notowana. Okazuje się, że Matt
podejrzewa to samo.
- Może jest jakieś inne wytłumaczenie...
- Cole! - westchnął Matt. - Sam byłeś kiedyś gliniarzem!
Chyba nie masz wątpliwości, że dziewczyna nie chciała,
żebyśmy szukali jej torby. Bała się, że przy okazji znajdziemy
dokumenty. Albo coÅ› znacznie gorszego.
- Gorszego?!
- No, narkotyki, kontrabandę, skradzioną biżuterię.
Możliwości jest nieskończenie wiele.
Biżuterię! Cole pomyślał o pierścionku z brylantem. Nic
dziwnego, że Annie nie opowiadała mu o sobie - bała się, że
odda ją w ręce policji.
Czy byłby to zrobił? Sam nie wiedział. O trzeciej nad
ranem nie da się rozmyślać nad skomplikowanymi
problemami natury moralnej. Skończył rozmowę pod byle
pretekstem. Leżał, patrząc w sufit i przypominał sobie, jak
Annie szeptała jego imię.
Czy naprawdę zakochał się w zwykłej oszustce?
A najgorsze jest to, że w gruncie rzeczy wcale go nie
obchodziło, czy była oszustką, czy nie. Zapomniał o swoich
wątpliwościach, podejrzeniach i przyzwoitych zamiarach.
PragnÄ…Å‚ Annie.
Jeśli oczywiście było to jej prawdziwe imię.
ROZDZIAA SIÓDMY
Następny dzień zaczął się jeszcze gorzej. Stali oboje z
Annie przed pokojem numer 3I5 w hotelu  Regency", w
którym Roy wyznaczył spotkanie.
- Cole, mówię ci po raz ostatni, że wejdę tam sama!
- Nie wejdziesz tam sama.
Nie chciał się kłócić. Był niewyspany i zły. Patrzył
ponuro, jak Annie chodzi po korytarzu tam i z powrotem.
Gruby dywan tłumił odgłos jej niecierpliwych kroków.
- Poradzę sobie sama. - Oparła ręce na biodrach. -
WchodzÄ™.
- Nie wiem, czy pamiętasz, że Roy umówił się ze mną.
Zostań tutaj i poczekaj, aż wrócę.
- Nie będziesz mi mówić, co mam robić! - W jej oczach
pojawiły się wściekłe błyski.
Cole z trudem powstrzymywał się, żeby jej nie pocałować.
- Nie kłóćmy się - próbowała ułagodzić go. - Naprawdę
nie warto.
- Zgadzam się z tobą. Wejdzmy w końcu do tego pokoju i
sprawdzmy, jak wygląda facet, którego masz zamiar poślubić.
- Cole! Zwalniam cię! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl