They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Podczas jednego z tych wieczorów Paul opowiedział mu o dziwnym, szalonym
projekcie, który zajmował ostatnio wszystkie jego myśli. Arthur stwierdził, że to pomysł
ryzykowny. Paul to rozumiał, ale według niego tylko w ten sposób może pogodzić się ze
swoim zawodem i sumieniem.
 Tego dnia, kiedy na targach spotkałem Eun-Jeong, przez długą chwilę nie
wiedzieliśmy, co mamy sobie powiedzieć. Potem ona zaczęła się usprawiedliwiać. Jej
czyn nie mógł mi wyrządzić żadnej krzywdy, powiedziała. Dzięki niej zaznałem sławy
i dostawałem ogromne tantiemy, ona zaś dzięki temu, że posłużyła się moim
nazwiskiem, mogła opowiedzieć szerokiej rzeszy czytelników swoją historię, która
inaczej nigdy by nie wyszła poza granice Korei Południowej, ponieważ ani tu, ani tam
nikogo nie interesuje los jej rodaków. W rezultacie każde z nas wyniosło z tego swoją
korzyść. Jednak życie z owoców jej pracy wydało mi się nie do przyjęcia. Wciąż
fascynowała mnie jej odwaga i determinacja. Wyznała mi wszystko, sposób, w jaki
wykorzystywała swoje pobyty w Paryżu, żeby kontaktować się z uchodzcami,
towarzyszami walki& Przysięgła, że żywiła do mnie ciepłe uczucia, choć naprawdę
kocha innego mężczyznę, więznia systemu, z którym walczy. Może pomyślisz, że
powinienem zrobić jej dziką awanturę, ale według mnie była po prostu wspaniała!
Przede wszystkim zaś po raz pierwszy od miesięcy poczułem się wolny. Nie kochałem
jej już. Uświadomiłem to sobie wcale nie przez ponowne spotkanie z nią i tę całą
dziwną historię, ale dzięki Mii. Możesz ze mnie drwić, ale w pewien sposób spotkało
mnie w życiu to, co ciebie: obaj okazaliśmy wyjątkowy talent, żeby uwieść duchy.
Przepraszam, wiem, że to nie jest zbyt szczęśliwe określenie, to przecież nie wina
Lauren. Gdy pożegnaliśmy się, przysiągłem sobie napisać swoją wersję historii Kyong,
żeby przedstawić ją światu, a być może również po to, żeby dowieść sobie samemu, że
mogę to opowiedzieć lepiej od niej. Mój wydawca nic jeszcze o tym nie wie, wyobrażam
sobie jego minę, jak będzie czytał mój tekst. Ale gdyby robił trudności, będę z nim
walczył o wydanie mojej wersji powieści.
 Zamierzasz powiedzieć mu prawdę?
 Nie, ani jemu, ani nikomu innemu. Tylko ty wiesz o wszystkim. I nie mów o tym
nawet Lauren.
Pod koniec dosiadła się do nich Daisy. Wznieśli toast za życie, za przyjazń i za
szczęśliwą przyszłość.
Potem Arthur wrócił do San Francisco. Paul odprowadził go na samolot i przysiągł
mu uroczyście, że teraz, gdy już prawie zwalczył strach przed lataniem, przyleci, żeby
spotkać się z chrześniakiem, kiedy tylko skończy pracę nad książką.
Arthur odjechał uspokojony. Paul, bez reszty zajęty swoją nową powieścią, był
w świetnej formie.
f& f& f&
Paul rzeczywiście zabrał się do pracy i pisał bez przerwy. Rzadkie chwile
wytchnienia, na które sobie pozwalał, spędzał w towarzystwie Moustache a, poza tym
od czasu do czasu wpadał do Clamady.
Któregoś wieczoru, kiedy pochłonięci rozmową siedzieli z Daisy na ławce, podszedł
do nich karykaturzysta z rysunkiem. Paul długo przyglądał się rysunkowi,
przedstawiającemu od tyłu parę siedzącą na tej samej ławce.
 Zrobiłem to zeszłego lata. Ten mężczyzna z prawej to pan. Ponieważ zbliżają się
święta, to jest mój prezent.
Paul spostrzegł, że artysta, odchodząc, niezauważalnie musnął dłoń Daisy, a ona
uśmiechnęła się do niego figlarnie.
f& f& f&
Po dwóch miesiącach, póznym wieczorem, kiedy Paul poprawiał ostatnie zdania
swojej powieści, zadzwoniła do niego Daisy. Wyczuł z jej głosu, że ma jakieś
wiadomości od Mii. Bojąc się korków, pojechał metrem, wysiadł przy rue Lepic
i pokonał ją biegiem. Minął Moulin de la Galette, zgrzany i zdyszany, mimo że na
dworze panował niemal syberyjski ziąb. Wszedł do Clamady rozpalony i szczęśliwy,
pewien, że Mia tam jest. Ujrzał jedynie stojącą za ladą Daisy.
 Co się stało?  zapytał, wdrapując się na barowy stołek.
Daisy wycierała kieliszki.
 Nie powiem ci, że rozmawiałam z nią ostatnio, bo to byłaby nieprawda.
 Nic nie rozumiem.
 Jeśli nie będziesz nic mówił, opowiem ci to, co wiem. Ale najpierw przygotuję ci
małego drinka, doda ci sił.
Daisy się nie spieszyła. Zaczekała, aż Paul wypije zawartość kieliszka. Alkohol był
wystarczająco mocny, żeby poczuł się od razu trochę wstawiony.
 Mocne jak diabli!  zakaszlał, wskazując palcem pusty kieliszek.
 Taką miksturę podawano góralom zagubionym w Alpach ciemną nocą, gdy
znajdowano ich u kresu sił. To pomagało przeżyć najgorsze chwile.
 Daisy, o co ci właściwie chodzi?
 O nic, ale&  Podeszła do kasy, z szufladki wyciągnęła kopertę z szarego papieru
i położyła ją na kontuarze.
Paul wyciągnął po nią dłoń, ale chwyciła go za rękę.
 Zaczekaj, muszę ci najpierw coś powiedzieć. Wiesz, kto to jest Creston?
Paul pamiętał, że Mia często wymawiała to nazwisko, kiedy byli razem w Seulu,
mówiąc o nim jak o przyjacielu, nigdy jednak, rzecz jasna, nie zdradziła, kim jest.
Pamiętał, że nawet był trochę o tego Crestona zazdrosny.
 To jest jej agent, to znaczy& był jej agentem. Mnie z nim coś łączy, co musi
pozostać tajemnicą, na wypadek gdyby któregoś dnia sprawy się ułożyły.
 Jakie sprawy?!
 Cicho! Pozwól mi skończyć! Od kiedy Mia znikła, dzielimy pustkę, jaką po sobie
zostawiła. Z początku myślałam, że jemu jest przykro ze względu na pieniądze, ale to
było przedtem.
 Przed czym?
 Był tu wczoraj wieczorem. To jest zawsze dość zabawne, kiedy kogoś znamy tylko
z nazwiska, a potem nagle staje przed nami człowiek z krwi i kości. Wyobrażałam go
sobie zupełnie inaczej. Myślałam, że wygląda jak ci starzy angielscy dżentelmeni,
w meloniku i z parasolem& Ach, te stereotypy nas wykończą! Więc Creston jest
zupełnie inny, ma około pięćdziesiątki, jest zabójczo przystojny, jego uścisk dłoni może
zdruzgotać ci palce. Podobają mi się mężczyzni z uczciwym uściskiem dłoni, to wiele
o nich mówi. Ty też masz tę cechę, to mi się od razu u ciebie spodobało. A więc wczoraj
wieczorem przyszedł tu na kolację. Zwrócił się do mnie dopiero wtedy, gdy wszyscy
inni klienci wyszli, w momencie płacenia rachunku. To było z jego strony bardzo
eleganckie, gdybym wiedziała, nigdy nie pozwoliłabym mu zapłacić. Zresztą to ja do
niego podeszłam, być może inaczej by wyszedł, nawet mi się nie przedstawiając.
Ponieważ był moim ostatnim klientem, podeszłam, żeby zapytać, czy mu smakowało.
Po chwili milczenia powiedział:  Pani przegrzebki są doskonałe, opowiadano mi o nich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl