They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kia pojechała prosto do domu, spakowała małą torbę,
wrzuciła ją do samochodu i odjechała. Musiała stąd wyjechać
i było jej wszystko jedno dokąd.
Straciła Branta. Straciła go na rzecz kobiety, z którą nigdy
nie mogłaby konkurować. Jedyną, która się liczyła. Pragnął
tylko jej ciała, póki Julia nie będzie wolna, żeby mogli się
swobodnie kochać. Nigdy nie chciał jej serca, a ona i tak mu
je oddała.
A Julia wkrótce będzie wolna. Brant i Royce jeszcze trochę
o nią powalczą, ale w końcu Brant wygra, oczywiście. I wtedy
wraz z Julią będą mogli to uczcić szampanem i kawiorem i
będą się kochali z takim uczuciem, że Julii aż łzy się pojawią
w oczach.
Kia powstrzymała łkanie. Ból był zbyt głęboki, żeby mogła
płakać. Miała tylko nadzieję, że Julia się nie dowie, jakim
mężczyzną jest Brant. %7łe kocha jedną kobietę, ale nie widzi
nic złego w tym, żeby spać z inną dla zaspokojenia swoich
potrzeb seksualnych.
Z Darwin, które się znajduje na północnym cyplu Austra-
lii, niełatwo jest wyjechać bez planu, bo między nim a inny-
148
S
R
mi dużymi miastami rozciąga się pustynia na tysiące kilo-
metrów.
Tak więc przez dwie godziny Kia siedziała na plaży Casu-
arina i rozmyślała, dokąd mogłaby pojechać leczyć złamane
serce. W końcu zbliżająca się burza tropikalna zmusiła ją, że-
by spojrzeć na reklamówkę jednego z większych hoteli w po-
bliżu, i postanowiła zostać tam na kilka dni.
Spędzała je albo na balkonie, albo chodząc po plaży. Bryza
znad oceanu dawała ulgę od wilgoci deszczów
monsunowych. Wieczorami zmuszała się do pójścia do
restauracji i zjedzenia czegoś, a nawet uśmiechała się do ludzi,
jakby nie miała złamanego serca, a jedzenie nie smakowało
plastikiem. Nic nie miało znaczenia bez Branta.
Ale w końcu musi się wziąć w garść i wrócić do życia. Ju-
tro pojedzie do domu i pozbiera kawałeczki. Będzie w stanie.
Musi.
Najpierw jednak powinna wykonać cotygodniowy telefon
do mamy. I tak jest spózniona. Będzie udawała, że jest w do-
mu i nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło.
- Kochanie, gdzie jesteś? - spytała mama natychmiast, gdy
Kia się odezwała. - Nic ci się nie stało?
Kia zacisnęła palce na słuchawce.
- W porządku, mamo. Dlaczego?
- Tak się martwiliśmy. Brant cię szukał i...
Usiadła na łóżku.
- Brant?
- Twój szef, kochanie. Pamiętasz? - O, doskonale pamięta.
Właśnie tym jest teraz dla niej - jednym z jej szefów. Wkrót-
149
S
R
ce eks szefem. - Powiedział, że wyjechałaś na kilka dni, ale nie
wiedział dokąd. - Mama przerwała na chwilę. - Naprawdę mar-
twiliśmy się o ciebie, kotku. Nic nie mówiłaś, że wyjeżdżasz.
- To był taki pomysł pod wpływem impulsu, mamo - od-
powiedziała Kia. Czuła się podle, że nie zadzwoniła wcześ-
niej. Pomyślała o Brancie i jej serce przyspieszyło. - Wiesz,
czego on chciał?
- Nie mówił. Przypuszczałam, że jakiś kolejny problem w
pracy i potrzebował pomocy. Cokolwiek to było, wydawał się
bardzo zmartwiony. - Brant zmartwiony? Powinien szaleć z
radości, skoro był znów z kobietą, którą kocha. Zmarszczyła
się. A może rzeczywiście był jakiś problem w pracy? Tak, to
bardziej prawdopodobne. - W każdym razie, kochanie, prosił
mnie, żebym zadzwoniła do niego, jak tylko się odezwiesz.
Gdzie jesteś? Jeśli mi podasz numer, to mu przekażę, żeby
zadzwonił.
- Mamo, wolałabym nie mówić - wyznała cicho Kia. Brant
wyciągnąłby informację od matki, gdyby jej powiedziała. -
Mam wakacje i...
- Kochanie, to nie w twoim stylu, żeby tak po prostu uciec.
Wiem, jesteś dorosła i tak dalej i o pewnych rzeczach matki
nie muszą wiedzieć, ale pamiętaj, że zawsze jestem gotowa,
jeżeli chcesz porozmawiać.
Kia z trudem powstrzymała łzy.
- Dziękuję, mamo. Wiem o tym. Po prostu potrzebowa-
łam trochę pobyć sama.
Nastąpiła chwila milczenia, po czym mama się odezwała:
- Nie chodzi o pracę, prawda? Chodzi o Branta.
150
S
R
- Tak - szepnęła Kia. Wzięła oddech. - Ale nie mów mu
nic. Zadzwonię do niego, żeby się dowiedzieć, czy jest jakiś
problem w pracy. Zresztą jutro i tak wracam. Wtedy do
ciebie zadzwonię. Może nawet potem przyjadę do
Adelajdy.
Nagle bardzo zapragnęła znalezć się w domu. Tak byłoby
najlepiej, a mama zrozumiałaby jej ból.
- Kochanie, zawsze tu jesteś mile widziana, wiesz o tym.
Zadzwoń jutro, proszę, bo będę się martwiła.
- Obiecuję.
- A teraz zadzwoń do Branta. To może być ważne.
- Zadzwonię.
Kia odłożyła słuchawkę i patrzyła w ścianę. A więc był
zmartwiony? Czy wyobrażał sobie, że ona może zrobić coś
głupiego, bo on kocha inną kobietę? Aż taka głupia nie jest.
Ma złamane serce, ale życie płynie dalej.
Wzięła głęboki oddech, podniosła słuchawkę i wykręciła
numer do jego gabinetu. Podniósł po pierwszym dzwonku.
Już dzwięk jego głosu ranił jej serce. O Boże, jak będzie
mogła go zapomnieć?
- Kia? - spytał, gdy się nie odezwała natychmiast.
- Tak. - Odchrząknęła. - Tak, to ja.
- Dzięki Bogu! - Przerwał na moment. - Gdzie ty byłaś?
- Na wakacjach. Zaklął pod nosem.
- Wszyscy się o ciebie martwili. Zaczęła ją ogarniać złość.
- Nie martwiliby się, gdybyś nie zadzwonił do mojej matki.
151
S
R
- Musiałem sprawdzić, czy cię tam nie ma.
- Dlaczego, Brant? To koniec.
- Nie bądz śmieszna. Wcale nie koniec. Absolutnie nie.
- Jeżeli myślisz, że będę ciągnęła romans z tobą za pleca-
mi...
- Słuchaj, to nie jest rozmowa na telefon. Powiedz, gdzie
jesteś i przyjadę do ciebie.
- Nie - odpowiedziała, nie poddając się. Gdyby był tu we
własnej osobie, uwiódłby ją nie tylko słowami.
- Kio, zaczynam tracić cierpliwość. Posłuchaj, proszę. To
bardzo ważne. Muszę się z tobą zobaczyć, chcę cię poczuć w
swoich ramionach i...
- Mój Boże! To jedna kobieta ci nie wystarczy? Idz do Julii,
Brant, będzie na ciebie czekała.
- Do diabła, nie ma żadnej...
- Przyjadę jutro do biura. A do tego czasu przyjmij do
wiadomości, że to ja cię zostawiłam. Do widzenia, Brant.
- Kio, nie rozłączaj się, ja...
Starannie odłożyła słuchawkę. Cokolwiek ma jej zrobić, mu-
si zaczekać do jutra. W każdym razie ona nie zmieni zdania.
Dokładnie w południe Kia wyszła z windy i skierowała
się do gabinetu Branta. Przyjechała prosto z hotelu, ubrana w
fioletowo-różowy top z dzianiny, białe dżinsy i sandały.
Nigdy jeszcze nie przyszła do biura w takim wakacyjnym
stroju, nawet nie przyszło jej to do głowy. Teraz był to pierw-
szy krok do wyzwolenia. Podobnie jak pismo o rezygnacji z
pracy.
152
S
R
Oczywiście mówienie sobie, że może się czuć wolna, nie
oznaczało, że automatycznie się tak czuła. Miała nadzieję, że
to przyjdzie z czasem. Na razie musi się spotkać z Brantem i
mieć to za sobą. A pózniej, stawiając jedną nogę za drugą,
wyjdzie z pokoju, zamknie drzwi i zniknie z jego życia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl