They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przypadkowy bandzior.
- Doszła do wniosku, że śmierć starego ma jakiś związek j z jej siostrą?
- Tak.
- Domyśliłem się tego. W samochodzie mam akta. Myron usiadł prosto.
- Akta śledztwa w sprawie zabójstwa Adama Culvera?
- Nie jestem idiotą, Bolitar. Zaczynasz węszyć po półtora roku od zniknięcia dziewczyny.
Dlaczego? Bo zamordowano jej ojca. Najwyrazniej widzisz jakiś związek między tymi sprawami.
Ja, szczerze mówiąc, nie widzę. Z tych akt nici takiego nie wynika. Jest w nich kilka nielogiczności,
ale nie ma żadnego związku ze sprawą Kathy.
- Jakich nielogiczności?
- W dniu, w którym zginął, Adam Culver powinien być w Denver. Na konferencji lekarzy
sądowych w hotelu! Hyatt Regency. Nie pojawił się tam, nie poleciał porannym samolotem.
- Czy akta wyjaśniają dlaczego?
- Tak, i to sensownie. Nie czuł się dobrze.
- Kto tak zeznał?
- Jego żona.
- Coś jeszcze? - spytał Myron po chwili.
- Nic. Miejsce zbrodni - cicha uliczka - niczym się niej odznaczało. Dostał nożem w serce.
- Co tam robił?
- Według żony, wyszedł kupić coś do jedzenia.
Myron chwilę trawił tę odpowiedz.
- Dziwne, skoro nie czuł się dobrze.
- Aatwo nam to mówić na chłodno. Policja chciała przede wszystkim złapać bandytę. Nikt
nie zastanawiał się, dlaczego Culver nie poleciał do Denver i co to może znaczyć.
- Byli jacyś świadkowie morderstwa?
- %7ładnego. W aktach nic o tym nie ma. - Jake pochylił się i wpatrzył w Myrona, bez
powodzenia próbując go zmusić, by odwrócił wzrok. - Twoja kolej - wycedził. - Za pózno na
farmazony:  Nie chcę nikogo zranić . Dlaczego się tym zająłeś?
- Już powiedziałem. Z powodu Jessiki.
Jake pochylił się jeszcze mocniej, przysuwając twarz do twarzy Myrona.
- Przestań mi mydlić oczy! Nie jestem ślepy. Widzę, że to fantastyczna sztuka. Ale nie
zalewaj mi, że ni z tego, ni z owego rzuciłeś wszystko w diabły, żeby jej pomóc. Aż tak cię nie
przypiliło.
- Zająłem się tym również ze względu na Christiana.
- Dlaczego?
- To mój najlepszy klient. Wciąż go gnębi zniknięcie narzeczonej.
- Już to widzę!
Jake prychnął.
- O co chodzi?
- Nie wierzę, żeby Christian był całkiem niewinny w tej sprawie.
- Przecież sam powiedziałeś, że DNA zbadanego nasienia&
- Nie mówię, że ją zgwałcił.
- A co?
- %7łe mógł być w to zamieszany. Twój klient nie ma solidnego alibi na ten wieczór. Nikt nie
może potwierdzić jego zeznania, że o jedenastej leżał w łóżku.
- Zajmował pojedynkę. Kto potwierdzi, że nie leżał w łóżku, skoro mieszkał sam?
- To podejrzane.
- Dlaczego? Po dziesiątej widziano, jak Kathy Culve wchodzi do szatni drużyny futbolowej.
Tak?
Jake skinął głową.
- Wiadomo też, że do wpół do jedenastej był na spotkaniu z trenerem od taktyki.
- Na tym jego alibi się kończy.
- Potem poszedł spać, a Kathy widziano o jedenastej na drugim końcu kampusu. Nie widzę
związku.
- Być może go nie ma - odparł Jake. - Steele z nią chodził, a to czyni go głównym
podejrzanym. Było jeszcze coś.
- Co?
- Koledzy z drużyny.
- Co z nimi?
Jake dopił kawę. Postukał w kubek, by wytrząsnąć płyn i ostatniej kropli.
- Współpracowali z policją, ale odpowiedzi części z nich były bardzo mętne. Do niczego nie
można się przyczepić, lecz niektórzy reagowali zdecydowanie zbyt nerwowo. Jakby coś ukrywali.
Jakby - to tylko domysł - ochraniali swojego asa przed wielkim meczem.
Rzecz w tym, że nikt w drużynie go nie lubił, pomyślał Myron. Koledzy wcale by go nie
bronili.
Skąd więc u nich ta nerwowość?
Jake usiadł wygodnie i uśmiechem zaakcentował zmianę taktyki.
- Byłem wobec ciebie bardzo miły, Myron, powiedziałem ci wszystko, co wiem, a ty wciąż
coś przed mną ukrywa Nieładnie. Coś, co cię mocno uwiera, bo kręcisz się, jakby miał robaki. Za
twoją radą kilka godzin temu odwiedziłem dziekana Gordona. Był - co do niego niepodobne -
serdeczny, przyjacielski, wcale nie nadęty. Wnoszę stąd, że robił w gacie ze strachu. Tylko
dlaczego?
- Czego się od niego dowiedziałeś?
- A jakże, bardzo mi pomógł. Kathy była wspaniałą dziewczyną, wyróżniającą się studentką,
dużo pracowała, ple ple, ple. Aha. Powiedział, że odwiedziła go twoja była. Chciała wydobyć akta
siostry.
- Zamierzaliśmy zebrać jak najwięcej informacji.
- Informacji o czym?
Myron wpatrzył się w swoją kawę. Wyglądała jak szlam w ścieku.
- W dniu śmierci Adam Culver odwiedził Nancy Serat.
Jake zrobił wielkie oczy.
- Skąd wiesz? - spytał.
- Nancy zostawiła Jessice wiadomość na sekretarce. Zaprosiła ją do siebie na dziesiątą. Poza
tym powiedziała, że widziała się z jej ojcem tego ranka, kiedy go zamordowano.
- Jasny gwint! - Jake skrzyżował ręce na brzuchu. - Adam Culver odwiedza rano Nancy
Serat i coś odkrywa. Coś bardzo ważnego. Tak ważnego, że rezygnuje z lotu.
- Tak ważnego, że ginie. Jake skinął głową w zamyśleniu.
- A jego morderca musi zlikwidować zródło tego odkrycia.
- Nancy Serat.
- Właśnie& Przesłuchiwałem tę dziewczynę godzinami. Wypytałem ją o wszystko&
Jake zachmurzył się.
Myron dobrze wiedział, nad czym się zastanawia. Te pytania zadałby sobie każdy nie w
ciemię bity glina. Czy coś spieprzyłem? Coś pominąłem? Czy ta młoda dziewczyna zginęła przeze
mnie?
- Gdyby Nancy wiedziała coś ważnego, morderca nie czekałby półtora roku, żeby zamknąć
jej usta - powiedział. - Nasz scenariusz jest za prosty. Myślę, że Adam Culver złożył większość
łamigłówki w całość. W rękach Nancy był jej brakujący element, sam w sobie bez znaczenia - dla
wszystkich, oprócz niego.
- Próbujesz mnie pocieszyć?
- Skądże. Tak to widzę. Gdybym myślał, że pokpiłeś sprawę, powiedziałbym ci to prosto w
oczy.
- Nie widziałeś jej zwłok - rzekł cicho Jake. - Okropny widok. Ten drut niemal odciął jej
głowę. Straszna śmierć. - Potrząsnął głową. - Wiem, jakie pytanie zadaje sobie teraz Jessica, bo sam
je sobie zadaję.
- Jakie?
- Czy Kathy spotkał ten sam los?
Zamilkli. Myron łyknął kawy. Ostygła, ale nie narzekał.;! Zimna i przypominająca szlam,
pasowała do sytuacji.
- P.T. wszystko mi o tobie powiedział - rzekł Jake. - Stwierdził, że jesteś inteligentny i
można ci ufać. O niewielu ludziach to mówi. Zapewnił, że ty i ten Win jesteście dobrzy. Nieco zbyt
niezależni, co mogę wykorzystać. Jako policjant, muszę przestrzegać przepisów. Wy nie. I bardzo
dobrze. Ale ponieważ to mój teren, nie będę siedział bezczynnie jak statysta w filmie. - Położył ręce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl