[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przejmie moje obowiązki. A ja będę mogła zająć się swoją karierą.
Isabella gładziła różowy lakier na palcu stopy. Domenic przyglądał
się jej ruchom i uważnie słuchał. Wiedział, że to nie koniec jej zwierzeń.
Nawet jej głos wzbudzał w nim pożądanie.
- Dlatego tak mi zależało na spotkaniu z tobą. - Podniosła wzrok. -
Pomyślałam, że gdyby udało mi się ciebie przekonać, to miałabym istotny
powód, żeby pozostać na Niroli. Zawsze uważałam, że wszystkie nasze
przedsięwzięcia turystyczne na Niroli powinny mieć wspólny zarząd. A ta
kwestia nabrała znaczenia po tym, jak Marco zrezygnował z korony dla
Emily. - Potarła dłonią ramię, a wtedy srebrne nitki w jej tunice rozbłysły
w świetle księżyca. - Marco podjął dobrą decyzję. Naprawdę tak uważam.
Tylko że...
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Jego decyzja zmieniła twoje życie - dokończył za nią. Miał
wrażenie, że wiele osób traktowało ją w bezwzględny sposób. Czy
ktokolwiek liczył się z jej uczuciami?
- To prawda. - Zwilżyła wargi czubkiem języka. - Ale to może być
ekscytujące.
Bez trudu mógł wyobrazić sobie, jak bardzo zależało jej na
przekonaniu go do swoich planów. Gdy zobaczył ją w sali konferencyjnej,
wiedział, że z jakichś przyczyn było to dla niej niezwykle ważne.
Odłożył pamiętnik na stolik. Jej pomysły dla Mont Avellany
zrodziły się z lektury pamiętnika babki. Z opisów wyspy, na którą tak
bardzo bała się przyjechać.
A jednak tu dotarła i chce zainwestować tutaj swoje pieniądze. Chce
mieć w życiu jakiś cel. Domenic przeciągnął dłonią po twarzy. Pod pal-
cami poczuł szorstką bliznę.
Królowa Sophia uwielbiała grotę Posejdona. Był pewien, że Isabella
też pokochałaby to miejsce. Ale...
Za bardzo wiązało się z marzeniami Jolandy.
- Chciałabyś zobaczyć grotę swojej babki? -powiedział niemal przez
zaciśnięte zęby.
- Pytałam o to Silvanę zaraz po przyjezdzie, ale ona uznała, że to nie
będzie możliwe. - Isabella zawahała się. - Powiedziała, że nie zgadzasz
się, aby grota stała się turystyczną atrakcją.
Nie chciał też rozbudować rezydencji. Teraz Domenic gorzko się
uśmiechnął.- Chciałbym ci ją pokazać. Spodoba ci się.
- Bardzo chętnie. Babka pisała, że wygląda jak tajemnicze
królestwo.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
Ona ma takie piękne oczy. Domenic z rozmysłem starał się w nie
nie patrzeć.
- Czy moja siostra zostawiła ci choć trochę wolnego czasu?
- Zależy, jak długo potrwa ta wyprawa. Wolne chwile mam każdego
dnia, ale na wtorek Silvana nic dla mnie nie zaplanowała.
- Z powodu urodzin mojego ojca? Isabella skinęła głową.
- Silvana musi dopilnować przygotowań. W środę też będzie zajęta,
ale zorganizowała dla mnie przejażdżkę po wyspie. Nie musi mi wtedy
towarzyszyć.
- A zatem we wtorek?
- Jesteś pewien?
- Oczywiście. Możemy wyruszyć wcześnie rano, zanim zrobi się
gorąco?
- Naturalnie, jak sobie życzysz.
- O ósmej? Isabella skinęła głową.
- Będę czekał na ciebie na tarasie. Zaczęła nerwowo składać ręcznik.
- Domenic... Silvana mówiła mi, że grota była ulubionym miejscem
Jolandy...
- To prawda - przerwał jej. Jolanda była nią oczarowana. Zdziwił
się, ale to wspomnienie go nie zabolało. - Tam naprawdę jest magicznie.
Chyba czegoś takiego szukasz. Ale powtarzam ci, co już wcześniej
powiedziałem: postanowiłem zainwestować na Niroli bez względu na to,
jaka będzie twoja decyzja.
- Dziękuję.
Wydawało mu się, że Isabella posmutniała.
- Ktokolwiek zasiądzie na tronie, ty zawsze będziesz wnuczką króla
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
- oświadczył miękko. - Nikt ci tego nie odbierze.
Przez chwilę nic nie mówiła, patrząc w niebo.
- Kiedy dziadek umrze, będę jedynie krewną króla. Nie będę miała
żadnych królewskich obowiązków. Nie przeszkadzałoby mi to, gdyby
chodziło o Lucę. To głupie, bo przecież nic się nie zmieni, gdy królem
zostanie Nico. - Wstała i wzięła do ręki ręcznik. - Gdzie mam go odłożyć?
Zmieniła temat tak niespodziewanie, jakby przestraszyła się, że
ujawniła zbyt wiele. Domenic stanął obok niej. Wiedział, jak bardzo jest
samotna. I nikt lepiej od niego nie rozumie, jak straszne jest to uczucie.
- Możesz być pewna, że nie powtórzę nikomu tego, co usłyszałem.
Znieruchomiała.
- Wiem. - Odwróciła się nagle do niego. - Tylko że ja nigdy nie
opowiadam o swojej rodzinie. Nie pomyśl sobie, że nie lubię Nica albo że
on nie będzie dobrym królem. Ja go po prostu nie znam i...Domenic wziął
ją za rękę. Widział, jak zagryzła wargi. Coś w nim pękło, jakaś tama
powstrzymująca wzruszenie. Dlaczego ona tak zle o sobie myśli? Gotów
był zrobić wszystko, by to zmienić. Pokazać jej, że jej wartość nie zależy
od więzi rodzinnych. Isabella jest warta więcej. Dużo więcej.
Nie znalazł słów, by jej o tym powiedzieć. Delikatnie objął ją drugą
ręką za kark i przyciągnął do siebie. Usłyszał gwałtowne westchnienie,
zobaczył, że jej oczy się rozszerzają. Dotyk jej miękkich włosów działał
na niego jak narkotyk.
- Przyzwyczaiłam się do pracy z Lucą. W kasynach...
Jest taka piękna. Zwietlista. Domenic przeciągnął opuszkiem palca
wzdłuż owalu jej twarzy. Nie umiał się powstrzymać. Miała miękką,
ciepłą skórę. Dotknął jej warg. Pełnych, czerwonych i drżących. Nie czuł
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
się tak od niepamiętnych czasów.
Pragnął jej jak szalony.
Wypełniała mu zmysły, sprawiała, że jego umysł przestawał
normalnie funkcjonować. Wiedział jedynie, że jej pragnie, a siła tego
pragnienia była niemal bolesna. Chciał ją przytulić i ukoić. Chciał ją
kochać.
Jej usta są tak blisko. Czuł na twarzy jej oddech, ciepły i słodki.
Nozdrza wypełniał mu zapach wanilii, który unosił się z jej włosów.
Napotkał spojrzenie jej oczu. Na jej rzęsach zbierały się
niewypłakane łzy.- Domenic...
Pochylił się, by ją pocałować. Jej usta były ciepłe. Gotowe. Przeżył
wstrząs. Chciał się w niej zanurzyć. Poczuć jej oddanie. Słyszeć, jak
wypowiada jego imię.
Uwolniła dłoń i położyła mu ją na piersi. Ujął jej twarz obiema
rękami i odchylił do tyłu. Poczuł jej usta, ciepłe i wilgotne. Chciał je
smakować, chciał...
Dobry Boże! Nie obejmował i nie całował kobiety od śmierci
Jolandy. Od czasu pożaru...
Ta myśl przywołała go do rzeczywistości. Co on robi? Przecież to
szaleństwo. Ona nie może tego chcieć. Odsunął się tak gwałtownie, że
Isabella straciła równowagę. Wyciągnął rękę, żeby ją przytrzymać.
- Przepraszam. - Przeciągnął dłonią po twarzy. - Nie powinienem
tego robić.
- Dlaczego?
Wyczuł to pytanie bardziej, niż je usłyszał. Mężczyzna, którym
kiedyś był, mógłby ją pocieszyć. Ale nie on. Nie teraz. Kobieta tak piękna
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
jak Isabella zasługuje na kogoś równie pięknego. Potrzebuje mężczyzny,
który by ją zabierał na bale, premiery i kolacje charytatywne. Mężczyzny,
z którym mogłaby chodzić boso po plaży, nie szukając w upale skrawków
cienia. Potrzebuje kogoś, kto dałby jej radość.
I dzieci.
Przypomniał sobie Isabellę trzymającą na kolanach Carla. Wyraz jej
twarzy, kiedy patrzyła na śpiące dziecko. Sposób, w jaki głaskała jego
główkę i obejmowała pulchne stópki.
Isabella na pewno zechce mieć dzieci. Jak każda inna kobieta w
którymś momencie swojego życia. I tak jak Jolanda. Domenic zakrył oczy
dłońmi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]