[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozmawiałem z Polokovem przerwał mu Phil Resch. To ten wielki Zwięty
Mikołaj z sowieckiej policji? Zamyślił się, szarpiąc swą rozczochraną brodę. Uwa-
żam, że pomysł z dokonaniem analizy jego szpiku kostnego jest bardzo dobry.
Dlaczego tak mówisz? zapytał wyraznie poirytowany Garland. Zrobiłem to,
aby usunąć prawne podstawy, które pozwalałyby Deckardowi twierdzić, że nikogo nie
zabił, a jedynie usunął androida .
Polokov zrobił na mnie wrażenie zimnego faceta odparł Phil Resch. Wyjąt-
kowo wyrachowanego i obojętnego na wszystko.
Wielu sowieckich policjantów jest takich powiedział wyraznie podrażniony
Garland.
Nigdy nie spotkaÅ‚em Luby Lu5à ciÄ…gnÄ…Å‚ Resch. Ale sÅ‚yszaÅ‚em jej nagrania.
Czy pan ją przetestował? zwrócił się do Ricka.
Zacząłem odpowiedział Rick. Ale nie zdołałem uzyskać dokładnych odczy-
tów. Potem zawołała policjanta, który zakończył sprawę.
A Polokova? spytał Resch.
Nie miałem szansy go przetestować.
I domyślam się powiedział Phil Resch, właściwie do siebie że nie miał pan
okazji przetestować inspektora Garlanda.
79
Oczywiście, że nie wtrącił się Garland. Twarz miał skrzywioną w grymasie
oburzenia. Mówił urywanie, ostro i z goryczą.
Jaki test pan stosuje? zapytał Phil Resch.
SkalÄ™ Voigta-Kampffa.
Tego konkretnie nie znam. Resch i Garland zdawali się być pogrążeni w po-
śpiesznych, zawodowych rozmyślaniach, choć nie na ten sam temat.
Zawsze mówiłem ciągnął Resch że najlepszym miejscem, w którym mógł-
by ukryć się android, byłaby wielka organizacja policyjna, taka jak WOP. Od pierwszej
chwili, kiedy spotkałem Polokova, czułem chęć, by go przetestować, ale nie miałem żad-
nego pretekstu. I nigdy taki pretekst by się nie pojawił... A dla pomysłowego androida
na tym polegałaby wyjątkowa zaleta takiego miejsca.
Inspektor Garland wstał wolno, popatrzył na Phila Rescha i zapytał:
Czy mnie również chciałeś przetestować?
Przez twarz Rescha przemknął delikatny uśmieszek. Otworzył usta, żeby odpowie-
dzieć, ale zamiast tego wzruszył ramionami. I nie odezwał się wcale. Sprawiał wrażenie,
że mimo wyraznie odczuwanego gniewu Garlanda, zupełnie nie obawia się swego prze-
łożonego.
Chyba niezbyt rozumiesz sytuację rzekł Garland. Ten mężczyzna albo
android o nazwisku Rick Deckard przychodzi do nas z jakiejÅ› mitycznej, nie istnie-
jącej, widmowej instytucji policyjnej, która rzekomo działa w budynku starej komen-
dy na Lombard. Nigdy o nas nie słyszał, a my nigdy nie słyszeliśmy o nim. A jednak
wszystko wskazuje na to, że pracujemy po tej samej stronie barykady. Stosuje test, o któ-
rym nigdy nie słyszeliśmy. Lista, którą ma przy sobie, nie dotyczy androidów to lista
ludzi. Już zabiÅ‚ jednego czÅ‚owieka co najmniej jednego. I gdyby panna Lu5à nie zdo-
łała się dostać do telefonu, zapewne zabiłby ją, a potem najprawdopodobniej zacząłby
węszyć za mną.
Hmm mruknÄ…Å‚ Resch.
Hmm z gniewem przedrzeznił go Garland. Wyglądał, jakby znajdował się na
granicy apopleksji. Tylko tyle masz do powiedzenia?
Interkom zabrzęczał i rozległ się z niego głos kobiety:
Inspektorze Garland, protokół laboratorium z badania zwłok Polokova jest go-
tów.
Chyba powinniśmy go wysłuchać stwierdził Phil Resch.
Garland popatrzył na niego z wściekłością. Potem pochylił się i nacisnął guzik inter-
komu:
Proszę go przeczytać, panno French.
Badanie szpiku kostnego powiedziała panna French wykazało, że Polokov
był humanoidalnym robotem. Czy chce pan szczegółową...
80
Nie, to wystarczy Garland opadł z powrotem na fotel i ponuro zapatrzył się na
przeciwległą ścianę. Nie odezwał się ani do Ricka ani do Rescha.
Na czym opiera się pański test Voigta-Kampffa, panie Deckard? zapytał Phil
Resch.
Reakcja empatyczna. W rozmaitych sytuacjach społecznych. Pytania najczęściej
dotyczÄ… zwierzÄ…t.
Nasz jest chyba prostszy stwierdził Resch. U humanoidalnych robotów reak-
cje zachodzące w górnych włóknach nerwowych rdzenia pacierzowego trwają kilka mi-
krosekund dłużej niż w ludzkim systemie nerwowym. Sięgnął przez biurko inspek-
tora Garlanda, przyciągnął do siebie blok do notowania i długopisem wykonał szybko
szkic. Używamy sygnału dzwiękowego albo błysku świetlnego. Badany przyciska gu-
zik i dokonywany jest pomiar czasu. Oczywiście próbę trzeba przeprowadzić kilkakrot-
nie. Odstęp czasu różni się u andków i u ludzi. Ale po dokonaniu dziesięciu pomiarów,
mamy już wiarygodną informację. I podobnie jak w pańskim przypadku z Polokovem,
badanie szpiku kostnego potwierdza ocenÄ™.
Zapadła cisza i po chwili Rick odezwał się znowu:
Może mnie pan zbadać. Jestem gotów. Oczywiście, chciałbym również przetesto-
wać pana. Jeżeli wyrazi pan zgodę.
Z całą pewnością odparł Resch, przyglądając się jednak uważnie inspektoro-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]