They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Zbudowałem ją własnoręcznie.
Odwróciła się, by na niego spojrzeć. Oczy miał czarne i, podobnie jak woda w potoku,
krystalicznie czyste. Spoglądał na małą chatkę, lecz widział coś jeszcze, coś ze swej
przeszłości, coś, co go prześladowało.
- Chodz - rzekł cicho, biorąc Jannę za rękę. Podała mu dłoń i pozwoliła wprowadzić się do
chaty. Drzwi nie miały zamka ani rygla, niczego, co mogłoby powstrzymać intruzów. W raju
nie ma intruzów, tylko jeden mężczyzna, jedna kobieta i kraina, która nie zna upływu czasu.
Kruk otworzył drzwi, wziął Jannę na ręce i przeniósł przez próg domu, który zbudował
wiele lat temu. Drzwi zostawił otwarte, wpuszczając aromat cedru i nieziemskie lśnienie
sączącego się przez mgłę światła. W izbie prawie nie było mebli: stół, krzesło oraz półki z
muszlami i szklanymi pływakami. Ogień płonął na kominku zbudowanym z wygładzonych
przez wodę kamieni. Tuż obok złożone koce tworzyły posłanie.
- Sprowadziłbym cię tu wcześniej - powiedział Kruk, całując włosy Janny - ale jest tylko jeden
pokój, jedno miejsce do spania, a ja starałem się, jak mogłem, żeby trzymać ręce z dala od
ciebie. - Uśmiechnął się ze smutkiem. - Zawiodłem cię, prawda?
- Cieszę się z tego - zapewniła Janna, przyciskając wargi do jego szyi. - Uwielbiam, kiedy
mnie dotykasz.
Kruk wziął ją w ramiona, przytulił i pocałował.
Jęknęła cicho.
Niechętnie odsunął od siebie dziewczynę i odwrócił głowę.
- Dość tego - powiedział niemal szorstko.
- Dlaczego? - wymruczała.
- Bo obiecaÅ‚em sobie, że najpierw ciÄ™ nakarmiÄ™·
- Zwietny pomysł - stwierdziła, zdjęła tenisówki
i kilkoma ruchami pozbyła się spodni. - Wiedziałam, że tego nie zauważysz. Pominąłeś kilka
rozdziałów. - Nie rozumiem. - Uśmiech mówił wyraznie, że zachwycają go wypukłości ciała
Janny.
Zapragnęła go dotknąć. Drżącymi palcami rozpięła mu koszulę i odkryła owłosioną pierś.
- Jakie rozdziały? - nie ustępował, choć serce biło mu szybciej z każdym dotknięciem jej
palców.
- Z książek, które czytałam.
- Chcesz powiedzieć, że ostatniej nocy opuściłem kilka akapitów, które cię zaintrygowały?
- Oddychał chrapliwie, poddając się pieszczotom. Jęknął, gdy dotknęła ustami jego piersi.
- Przegapiłem coś? - zapytał drżącym głosem.
- Tylko te rozdziały, które mówiły o dawaniu rozkoszy mężczyznie. To zrozumiałe
przeoczenie - dodała. - W końcu - zauważyła rozsądnie - nie jestem mężczyzną.
Kruk przesunął dłonią po jej nagim, gładkim biodrze.
- Masz rację - powiedział. - Absolutnie nie jesteś mężczyzną - stwierdził, pieszcząc ją
delikatnymi ruchami dłoni. - I dzięki za to Bogu.
Sięgnęła do paska jego dżinsów. - Janno ...
Kruk wstrzymał oddech i odruchowo cofnął biodra. Pochwycił jej dłonie.
- Nie chcesz, żebym cię dotykała? - spytała, całując jego piersi.
Wydał z siebie rozdzierający dzwięk, który mógł być równie dobrze śmiechem, jak
przekleństwem.
- Oddałbym życie za twoje dotknięcie. Ale jeżeli zdejmiesz mi dżinsy ... - urwał, gdy palce
J anny zaczęły pieścić go poprzez gruby materiał. ~ Nie rozbieraj mnie - wykrztusił,
przesuwając wargi po jej czole, policzku i ustach. - Są inne sposoby, by się kochać.
- Jak sobie życzysz - wymruczała, wsuwając palce za pasek spodni. - Janno ...
- Czy nie przeszkadza ci, że ...
- Patrzysz na mnie jak kot na śmietankę? - podpowiedział Kruk.
- Tak na ciebie patrzę? - szepnęła.
- Tak - odparł chrapliwym głosem.
Wsunął dłoń w gęste włosy Janny, odciągnął głowę, aż jej ciało wygięło się w łuk. Drugą
ręką zaczął rozpinać jej koszulę.
- Zniszczysz mi wszystkie ubrania - mruknął. Szarpnął, koszula rozsunęła się, a guziki
potoczyły się po podłodze.
- Zbliż się - powiedział chrapliwym głosem. - Bliżej, mały wojowniku. O Boże. Bliżej!
Oblał ją żar. Odczuwała rozkosz dziką i tak głęboką, że każda fala ekstazy wstrząsała nią
aż do duszy.
Zamknęła oczy i poddała się temu, co z nią robił, szepcząc mu do ucha miłosne wyznania
zbyt cicho, by usłyszał. Ale on słyszał. Wymówił jej imię w myślach, przepraszając, że
zatrzymał ją w tym pierwotnym raju, obiecując uwolnić za dzień, zwrócić normalnemu życiu.
Jeszcze tylko jeden dzień, jeden z tysięcy, jakie ma przed sobą.
Myślę. że pokochałam cię od chwili. gdy wyciągnąłeś
mnie z morza.
Kruk musnął wargami włosy Janny i z goryczą zapragnął, by wdzięczność była inną
nazwą miłości.
ROZDZIAA ÓSMY
Janna obserwowała, jak z każdą chwilą łódz zbliża się do portu w Masset. Bezskutecznie
pragnęła, by nagle zgasły silniki "Czarnej Gwiazdy" albo by sztorm trwał kilka dni dłużej, kilka
tygodni dłużej, zawsze. Ale to były tylko marzenia. Rzeczywistością był Kruk, prowadzący
łódz do kei, by nabrać paliwa. Rzeczywistością był fakt, że kiedy zeszła z łodzi, Kruk nawet
nie wspomniał, że chciałby ją znowu zobaczyć. Rzeczywistością była drętwota ogarniająca
duszÄ™ Janny.
Kruk rzucił okiem na Jannę i zaraz szybko odwrócił głowę. Im bardziej zbliżali się do
Masset, tym bardziej się od niego oddalała. To go nie zaskoczyło. Niespodzianką był jedynie
rozdzierający ból, który odczuwał z tego powodu. Nigdy jeszcze nie doznawał czegoś
takiego. Chciał podejść do Ją.nny, przytulić ją do siebie i raz jeszcze usłyszeć słowa miłości.
To pragnienie niemal go przytłaczało.
Mocno zacisnął palce na kole sterowym, potem je rozprostował. Wystarczyło, że wziął
Jannę w chwili, gdy oddałaby się każdemu mężczyznie. Gdyby teraz jeszcze przedłużył jej
kosztem własną rozkosz, przy goleniu nie potrafiłby spojrzeć sobie w oczy.
- Do pełna, Kruku? - zawołał chudy chłopak przy dystrybutorze.
Nie patrząc na chłopca, Kruk skinął głową. Ponieważ Janna zbyt cierpiała, obserwując [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl