They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ujmie fałszerza i zdobędzie pastele, sprzeda je bogatemu kupcowi. Takich w Polsce nie
brakuje, ale nie ogłaszają się oni w gazetach. %7łyją w luksusie odseparowani od szarej
rzeczywistości, nikt ich nie zna i niewiele się o nich mówi; ale tacy ludzie są wśród nas, ich
domy strzegą wysokie parkany i kamery wideo. To w jednym z takich domów w Magdalence
skrytych w głębokim cieniu wysokich sosen żył kupiec Batury. Nasz człowiek incognito. To
jemu miał Batura sprzedać oryginalne pastele. Ale najpierw musiał złapać fałszerza.
Jak zwykle Jerzy założył, że zajmę się tą sprawą i dlatego zainteresował się moją
piękną sąsiadką Reginą. Oczarował ją, spotykał się z nią, ale niewiele wskórał. Jak na ironię,
to Regina zwęszyła pismo nosem i zainteresowała się działalnością Batury. Szybko ustaliła, że
Jerzy ma w Magdalence kupca na portrety wyniesione z Muzeum Narodowego, a od niej stara
się wywęszyć, co słychać u mnie. Cały czas odgrywała przed nim - i przede mną - słodką
Reginę. Ale pracowała na własny raChinek - skrzętnie notowała w pamięci, co mówili jej
Walduś, Batura i ja. Grała. Wreszcie Batura zabrał Kremplowi oryginały (wyrwane od Fijał-
kowskiego) i Regina wkroczyła do akcji. Wiedziała, że Batura schowa pastele w skrytce
bagażowej i pojedzie do kupca oddać mu kluczyk. Cóż łatwiejszego, jak wyjąć ze skrytki
obrazy, jeśli umie się otwierać zamki? A Regina umiała. Dawno temu posługiwała się
wytrychem do otwierania cudzych domów. Resztę znacie: Regina dała mi na przechowanie
zwinięte w rulon cenne kartony włożone w tubę i w odpowiednim momencie odebrała je z
powrotem. Tym momentem było pojawienie się na arenie wydarzeń niesfornego kolegi
%7łmijewskiego.
Młody %7łmijewski uparcie dążył do odzyskania obrazów. Marzył mu się stołek
dyrektora naszego departamentu. Nie zraziło go nawet porwanie przez Baturę. Nie
zrezygnował ze śledzenia Reginy i dlatego wiedział, że moja sąsiadka zabrała obrazy ze
skrytki dworcowej. Od tej pory %7łmijewski zaczął Reginę uwodzić, ta udawała dalej słodką
niewiastę, a Batura szalał w poszukiwaniu oszusta, który go wykiwał. Podejrzenia Jerzego
skupiły się wpierw na Kremplu, potem - po nieudanej próbie schwytania krytyka w
Aazienkach - już wyłącznie na Reginie. Doszedł do wniosku, że tylko ona mogła ukraść
pastele Wyspiańskiego. Za dużo wiedziała. Nie mylił się. Tego dnia, w którym Regina miała
rzekomo wyjechać w plener (a faktycznie miała spotkanie ze %7łmijewskim, który ostatecznie
złożył jej propozycję pomocy w sprzedaży obrazów), Batura śledził ich aż do samej
Magdalenki. Dopiero tam zorientował się, że chcą sprzedać obrazy jego kupcowi. Najpierw
unieszkodliwił Pawła pod hotelem  Cezar", a potem napadł na żółtego seata %7łmijewskiego w
lesie niedaleko willi kupca.
Regina była sprytna i z wykazu rozmów telefonicznych doszła do tajemniczego kupca
z Magdalenki, do którego dzwonił Batura. %7łmijewski obiecywał jej pomoc, ale jak przysięgał
na swojego ojca, robił to wyłącznie dla dobra sprawy. Chciał odzyskać obrazy i zdemaskować
tajemniczego kupca. Niestety, Batura schwytał niepokorną parę amatorów i zabrał portrety.
Szybka rozmowa z kupcem skończyła się ustaleniem daty transakcji. Jerzy wracał
zadowolony z Magdalenki, wioząc wystraszonych Reginę i %7łmijewskiego. Nieoczekiwanie
ujrzał we wstecznym lusterku Rosynanta. Epilog tej przygody miał miejsce w stawie pod
Jankami. Znaleziono obrazy, ale Jerzy uciekł policyjnemu polonezowi. Nie udało mu się
sprzedać pasteli, ale, drań, cieszył się wolnością.
Tak więc nikt ze zgromadzonych w galerii na pierwszym piętrze ludzi nie wiedział,
jakim cudem oryginalne pastele Wyspiańskiego, które uległy poważnemu zniszczeniu podczas
przymusowej kąpieli, znalazły się z powrotem nienaruszone w dusznej salce Muzeum
Narodowego.
Analiza wyłowionych ze stawu kartonów wykazała ku zaskoczeniu badaczy i policji,
że były to kolejne falsyfikaty. Kopie tamtych, które Dworzak z Fijałkowskim zawiesili w
latach osiemdziesiątych w Muzeum Narodowym. Były to kopie mniej mistrzowskie, ale tak
samo udane. Przede wszystkim nie zawierały owej specyficznej sygnatury  Koma". To
dlatego Krempl zabierając Fijałkowskiemu te pastele, nie zorientował się, że ma do czynienia
z kolejnymi falsyfikatami. W ten sposób Fijałkowski oszukał swojego adwersarza po raz
kolejny.
Krempl trzymał te kopie u siebie na Ursynowie, wierząc święcie, że posiada oryginały.
Fijałkowski był w swoim obłędzie sprytny. Wydał ostatecznie Kremplowi kopie, kupując w
ten sposób jego milczenie. Przede wszystkim miał swoje ukochane oryginały i chwilowy
spokój. A Krempl jakoś się nie kwapił do przekazania obrazów policji. Do dzisiaj nie wiado-
mo, co chciał z nimi zrobić, ale dobry adwokat łatwo oczyści go z zarzutu współudziału w
kradzieży.
Wąskie grono ludzi wiedziało już zatem, że Fijałkowski ukrył gdzieś autentyczne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl