They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Alianorę na dobranoc. Potrzebował całej siły woli, żeby na tym poprzestać i zmusić ją do
spokojnego ułożenia się do snu.
 Hugi  powiedział  wiesz chyba, co się dzieje ze mną i Alianorą.
 Ano, mam przecie oczy  krasnolud wyszczerzył  zęby w uśmiechu.  I dobrze się dzieje.
Ona za długo żyła mając za przyjaciół jeno leśnego zwierza i mój lud.
 Ale& przecież ostrzegałeś mnie, żebym się zachowywał wobec niej przyzwoicie.
 Wtedym cię jeszcze nie znał. Teraz myślę sobie, że, dobrze się dla niej nadajesz. A dziewce
potrzeba chłopa. Ty i ona moglibyście panować nam w lasach. Radzibyśmy wam byli.
 No tak, nie ma z ciebie żadnej pomocy.
 Byłem ci pomocny jakem mógł  powiedział Hugi urażonym tonem.  Nie wiesz nawet, ile
razy twarz w drugą stronę odwracałem, albo do lasu szedłem, żebyście sami zostali.
 Ale to nie& Och, nieważne.
Holger zapalił fajkę i zapatrzył się ponuro w ognisko. Nie był żadnym Don Juanem. Nie mógł
zrozumieć, dlaczego w tym świecie kobiety jedna po drugiej rzucały mu się w ramiona. Meriven i
Morgan miały dość przyziemne motywy, ale nie był na tyle tępy, żeby nie zauważyć z jaką
przyjemnością wykonywały swoje obowiązki. A Alianora najzwyczajniej w świecie się w nim
zakochała. Dlaczego? Nie miał żadnych złudzeń co do swej atrakcyjności.
Ale oczywiście ten człowiek, który stanowił jego tutejsze alter ego mógł być zupełnie inny.
Mógł sobie wyobrazić, że dokonujący się w nim teraz, powolny powrót do zapomnianych zwyczajów
przejawiał się w tysiącach nieuchwytnych drobiazgów, które zmieniały jego obraz, sposób, w jaki
był odbierany przez innych. Więc jaki on był, ten rycerz, noszący w herbie serca i lwy?
Zastanówmy się. Spróbujmy sobie wyobrazić na podstawie tego, co się dotychczas wydarzyło.
Najwyrazniej był potężnym wojownikiem, a to najbardziej się w tym świecie liczyło. Porywczy, ale
dość pogodny awanturnik, niezbyt bystry, jednak dający się lubić. Zapewne trochę idealista: Morgan
mówiła, że bronił Aadu, nawet jeśli mógł zyskać dużo więcej opowiadając się po stronie Chaosu.
Musiał mieć jakiś sposób na kobiety, gdyż inaczej taka twarda i inteligentna osoba jak ona raczej nie
zabrałaby go ze sobą na Avalon. I.. i& to już chyba wszystko, co potrafił wydedukować. A może, co
pamiętał?
Nie, chwileczkę, Avalon. Holger spojrzał na swoją prawą dłoń. Ta sama dłoń spoczywała na
balustradzie z zielonego malachitu, której szczytowa powierzchnia wyłożona była wzorami ze srebra
i rubinów. Pamiętał, że promienie słońca padały na wierzch tej dłoni, zmieniając włosy w złote
druciki, wyrazne na tle brązowej skóry, i że srebro, gdy je dotykał, było cieplejsze niż kamień, i że
rubiny płonęły krwawo. Balustrada stała na szczycie urwiska, pionowej skały, która był ze szkła.
Patrząc z góry, widział jak światło łamie się w grotach na milion tęczowych okruchów i jak wraca na
zewnątrz  gorące iskry czerwieni, złota, fioletu. Morze w dole było ciemne, niemal purpurowe, z
pianą o zadziwiającej bieli w miejscach, w których skały przecinały wodę& gdyż Avalon nigdy nie
stał w miejscu, pływał po zachodnim oceanie, otulony mgłą swej własnej magii&
Niczego więcej nie mógł sobie przypomnieć. Westchnął głęboko i ułożył się do snu.
Po kilku dniach, może tygodniu  Holger stracił dokładną rachubę  wyszli z dziczy i znalezli
się na obszarze, na którym las został niemal doszczętnie wycięty, przypominając o sobie jedynie
rozrzuconymi tu i ówdzie zagajnikami. Aany żyta i pszenicy falowały na zboczach wzgórz, kudłate,
małe koniki, krowy i owce pasły na ogrodzonych łąkach. Chłopskie domy, w tym regionie budowane
głównie ze zbitej gliny, stawały się coraz liczniejsze, łącząc się w przycupnięte wśród pól osady. Od
czasu do czasu mijali chronione palisadą, drewniane zamki. Bardziej nowoczesne, kamienne,
budowano dalej na zachodzie, na ziemiach będących pod pełnym władaniem Imperium. Góry, które
przebyli i mur ciemności Faerie już dawno zniknęły im z oczu. Jednak na północy Holger zauważył
niewyrazną, błękitną linię znacznie potężniejszego łańcucha. Trzy najwyższe szczyty jakby unosiły się
w powietrzu, blade i odcięte od swych podstaw. Hugi powiedział, że za tymi górami również leżała
część Zrodkowego Zwiata. Nic więc dziwnego, że tutejsi mężczyzni zawsze chodzili uzbrojeni,
nawet w pole. Nic również dziwnego, że wymyślna, hierarchiczna struktura Imperium została tu
odrzucona na rzecz stosunków nie obciążonych nadmiernymi formalnościami. Rycerze, u których
nocowali przez dwie kolejne noce byli niepiśmienni, twardzi i prostaccy, jednak nastawieni dość
przyjaznie i żądni wszelkich nowinek.
Trzeciego dnia podróży przez tę rolniczą krainę, wraz z zachodem słońca, wjechali do Tarnberg,
które, według słów Alianory, było w całej wschodniej połowie księstwa miejscem najbardziej
podobnym do miasta. Ale miejscowy zamek ział pustką. Baron wraz z synami padli w bitwie z
pogańskimi najezdzcami z północy, jego żona wyjechała na zachód do krewnych z Imperium, a nie
zjawił się jeszcze żaden ich spadkobierca. Była to część ogólnego pecha z ostatnich kilku lat, wyniku
promieniowania Chaosu podczas mobilizacji sił Zrodkowego Zwiata. Mieszkańcy Tarnberg
utrzymywali swoje własne warty na drewnianych umocnieniach i rządzili się przy pomocy
zaimprowizowanej rady miejskiej.
Po minięciu bramy Holger zobaczył wybrukowaną ulicę, po której hasały dzieci, psy i świnie,
wijącą się między na wpół drewnianymi domami ku rynkowi z kościołem pośrodku. Papillon
przepchnął się przez hałaśliwą gromadę kobiet i wyrobników, którzy gapili się na Holgera, pochylali
w niezdarnych ukłonach, ale nie odważyli się odezwać. Reklamowanie własnej osoby nie miało
żadnego sensu, więc Holger naciągnął pokrowiec na tarczę. Alianora, która wraz z Hugim jechała
przodem, była tu dobrze znana i Holger słyszał jak ludzie do niej wołali:
 Hej, łabądziewo; co nam teraz przynosisz?  Co to za rycerz?
 Co nowego w lasach, panienko?
 Jakieś wiadomości z Charlemont? Widziałaś mego kuzyna Hersenta?
 Wiesz coś o gromadzeniu się zastępów w Faerie?  niespokojny głos, ludzie, którzy słyszeli to
pytanie żegnali się ze strachem.
 Czy to nowy pan, który ma nas bronić?
Dziewczyna uśmiechała się, machała ręką, ale bez specjalnego zapału. Nie lubiła tylu ludzi i
murów wokół siebie. Poprowadziła Holgera ku domowi węższemu nawet i bardziej krzywemu niż
miejska przeciętna. Ponad drzwiami, z galeryjki, zwisał szyld. Holger przeczytał kwiecistą
inskrypcję:
MARTINUS TRISMEGISTUS
Magister Magici [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl