They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Strona 29
Antologia - Under her skin
Ból przekuł żebra Grace, Wdzierając się do środka.
Nassar szarpnął ją do siebie. Zderzyła się z jego piersią niezdolna
oddychać.
Ciemna osłona rozszerzyła się, wypełniając samochód w długiej wstędze,
nabierając kształtu mnóstwa bladych piór.
- Trzymaj się! - warknął Nassar. Grace zarzuciła mu ręce na szyję i
wystrzelili prosto w górę, w niebo. Wiatr uderzał w nią. Ból znikł.
Spojrzała w dół i prawie krzyknęła - samochód był daleko w dole.
- Nie panikuj.
Ciało na szyi Nassara pełzało pod jej palcami, grubiejąc. Spojrzała na niego
i ujrzała morze piór i wyżej olbrzymie szczęki uzbrojone w krokodyle zęby.
Jej ramiona zadrżały pod obciążeniem jej wagi.
- Wszystko jest w porządku - Potwór uspokajał ją głosem Nassara.
Jej uchwyt osłabł. Na cenną sekundę, Grace zaczepiła się pór, ale jej palce
ześlizgnęły się. Spadła jak kamień. Jej gardło zacisnęło się. Krzyknęła i
zdławiła gdy wielkie pazury złapały ją za brzuch.
- Grace? - Pierzasty potwór wygiął szyję. Okrągłe zielone oczy spoglądały na
nią.
Wciągnęła powietrze do płuc i w końcu odetchnęła.
- Twoja definicja porządku jest zła.
Wiatr przyciszył jej głos.
- Co? - wrzeszczał.
- Powiedziałam, twoja definicja porządku jest zła!
Ziemia toczyła się po nimi, niemożliwie daleko. Zacisnęła ręce na ogromnych
pokrytych łuskami szponach przytrzymujących ją.
- Czy jest jakaś możliwość że to jest sen?!
- Obawiam się że nie!
Jej serce waliło jak młot, obawiała się że wyskoczy jej z piersi.
- Co to było?
- Klan Roar - nasi oponenci w grze. Albo jeden z ich agentów, ściśle mówiąc.
Nie są na tyle głupi by atakować cię bezpośrednio. Gdy gra jest zaczęta
wszystkie działania wojenne muszą zostać przerwane. Interwencja tego typu
jest zakazana.
- A co z Lilian?
- Umie o siebie zadbać.
Grace zadrżała.
- Dlaczego w ogóle mnie atakują?
- Jesteś moją obroną. Jeśli cię zabiją, będę musiał opuścić grę.
- To jest śmiesznie! Jesteś Powracającym a ja nawet nie umiem się bronić.
- Wyjaśnię wszystko pózniej. Teraz jesteśmy poza ich zasięgiem i wkrótce
przybędziemy na miejsce. spróbuj się odprężyć!
Była kurczowo trzymana pazurami ogromnej bestii, która w rzeczywistości była
mężczyzną który ratował ją od magicznego ataku przez lot tysiące metrów nad
ziemią. Odprężyć się. Oczywiście.
- Służę szaleńcowi. - wymamrotała.
Strona 30
Antologia - Under her skin
Daleko na horyzoncie, ukazała się ciemna iglica. Wieża Dreoch, tak nazwał ją
wujek Gerald. Powiedział że Drocheni mieszkali w zamku. Myślała że
wyolbrzymiał.
Nassar przechylił się, obrócił i skierował na wieżę.
* * *
Okrążyli raz wieżę zanim Nassar zanurkował na balkon i upuścił ją do
czekającej grupy ludzi. Ręce złapały ją i została delikatnie postawiona na
ziemię.
Na zachmurzonym niebie, Nassar zamachał skrzydłami w górę i zanurkował w
dół. Grupa rozdzieliła się. Ciemnoskóra kobieta złapała Grace za talię i
pociągnęła w bok z łatwością jakby ciągnęła dziecko.
Nassar zaczął lądować. Jego olbrzymie szpony wpadły w poślizg na balkonie i
wpadł do przylegającego pokoju. Pióra wirowały. Zachwiał się.
- Zostawcie nas.
Ludzie mijali ją w biegu. Chwilę pózniej pokój był pusty.
Grace objęła się. W górze, na wieczornym niebie, zimne powietrze tak ją
oziębiło, nawet jej kości wydawały się być zimne. Jej zęby wciąż szczękały.
Przeszła przez podwójne drzwi i zamknęła je, blokując balkon i wszystko za
nim.
Duży prostokątny pokój był prosty ale elegancko umeblowany: stół z kilkoma
krzesłami, duże łóżko z niebieskim baldachimem, regał z książkami, jakieś
stare, solidne fotele przy kominku. Kilka elektrycznych lamp promieniowało
łagodnym żółtym światłem. Orientalny, jedwabny dywanik pokrywał podłogę.
Nassar osunął się przy kominku. jasne, pomarańczowe płomienie rzucały blask
na jego pióra, sprawiając że wyglądały prawie na złote na przedzie. Jego
pióra wydawały się krótsze. Jego szczęka nie sterczała już tak bardzo.
Grace przekroczyła dywan i stanęła przy ogniu, kapiąc się w cieple. Wszystko
to wydawało się jak ze snu. Nierzeczywiste.
- To będzie twój pokój przez kilka następnych dni. - powiedział.
- Nie masz pojęcia jakie to dla mnie dziwne - Wymamrotała.
Jego bystre oczy studiowały ją.
- powiedz mi o tym?
- W moim świecie ludzie nie zmieniają się w... to coś. - wskazała go swoją ręką.
Jego pióra zdecydowanie zmalały. Skurczył się trochę. - Ludzie nie latają, chyba
że mają szybowiec albo jakiś rodzaj metalowego ustrojstwa z silnikiem
zaprojektowanym by im pomóc. Nikt nie próbuje nikogo zabić za pomocą magii. Nikt
nie ma tajemniczego zamku maskowanego na puste pola.
Ostrożne pukanie przerwało jej.
- To twój pokój - Nassar wymamrotał.
- Wejdz - powiedziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl