[ Pobierz całość w formacie PDF ]
usiłowała włożyć jaskrawoczerwony żakiet. W prawej ręce trzymała aktówkę, przez lewe ramię
przewiesiła sobie torbę podręczną. W ciągu tych dziesięciu czy piętnastu sekund, jakie upłynęły,
odkąd pojawiła się w hali przylotów miejscowego lotniska, Aleksander zauważył każdy szczegół jej
wyglądu.
Szminkę miała startą, policzki lekko zaróżowione. Czerwony żakiet zdobiły złote guziki.
Kosmyk włosów wysunął się z warkocza i opadał luzno nad lewym uchem. Przy lewej piersi, w
dziurce od guzika, tkwiła biała stokrotka mocno zwiędła. Ciekaw był, kto ją tam umieścił; kto
odprowadził Eve na lotnisko i patrzył, jak jej samolot odrywa się od ziemi.
Nagle go spostrzegła. Kolor odpłynął jej z twarzy, i w ruchach pojawiło się napięcie. Nie
spodziewała się, że przyjedzie po nią na lotnisko. Wiedziała, że będzie jakieś oficjalne powitanie, ale
nie przyszło jej do głowy, że Aleksander osobiście się pofatyguje. Zupełnie inaczej wyobrażała sobie
ich pierwsze spotkanie. Miała być wypoczęta, wykąpana, ubrana w długą wieczorową suknię, którą
kupiła specjalnie w tym celu. A do niego, następcy tronu, zamierzała odnosić się uprzejmie, lecz z
chłodną rezerwą.
Teraz myślała tylko o jednym: jak wspaniale się prezentuje. Był wysoki, przystojny, dobrze
zbudowany Oczy miał czarne, spojrzenie nieprzeniknione; natychmiast zapragnęła poznać wszystkie
jego tajemnice. Chciała uśmiechnąć się szeroko, rzucić mu się na szyję, wyrazić radość ze spotkania.
Powstrzymała jednak ten odruch.
Wasza Wysokość... Dygnęła.
Nie widział błysków fleszy ani tłumu dziennikarzy. Skupiony był na niej na jej lekko
wydętych ustach i oczach, w których czaiło się wyzwanie.
Panno Hamilton. Wyciągnął rękę. Po chwili wahania podała mu swoją. Gdyby nie to
wahanie, po prostu by ją uścisnął, a tak złożył na niej pocałunek. Usłyszał, jak Eve wciąga powietrze.
Serdecznie witam w Cordinie.
Dziękuję, Wasza Wysokość.
Usiłowała uwolnić rękę, lecz trzymał ją zbyt mocno.
O bagaż proszę się nie martwić, właśnie trwa rozładunek. Uśmiechnął się; od czasu jej
wyjazdu nie czuł się tak szczęśliwy. Dwaj moi pracownicy odwiozą pani zespół do hotelu i
przypilnują, żeby nikomu niczego nie brakowało.
Wbiła mu w dłoń paznokcie.
Książę jest bardzo miły.
Słyszał drwinę i złość w jej głosie.
Wszyscy pragniemy, aby jak najlepiej wspominała pani swój pobyt w Cordinie. %7ładnych
pytań! oznajmił, zwracając się do napierających dziennikarzy. Panna Hamilton musi odpocząć po
męczącym locie. Na jutrzejszej konferencji prasowej udzieli wam wyczerpujących odpowiedzi.
Widząc, że kilku przedstawicieli prasy nie zamierza ustąpić, wziął Eve za łokieć i skierował się
do wyjścia.
Zaprotestowała:
Rozsądniej będzie, jeśli zostanę z aktorami.
Masz asystentkę?
Oczywiście.
Musiała przyśpieszyć kroku, żeby dotrzymać mu tempa.
Ona cię we wszystkim wyręczy. Z dala od mikrofonów i błysków fleszy mówił do Eve po
imieniu. A ciebie, moja miła, zabieram do pałacu, inaczej wpadniesz w dziennikarskie sidła.
Dam sobie radę rzekła. Zresztą do kolacji, w pałacu zostało kilka ładnych godzin.
Ale nie masz powodu jechać do hotelu. Pod czujnym okiem ochrony wyszli z lotniska
bocznym wyjściem i ruszyli do czekającej przy krawężniku limuzyny. Twoja asystentka i moi
pracownicy wszystkiego dopilnują.
Tak, ale... wsiadła do samochodu chciałabym się odświeżyć, rozpakować. Chyba z
rozmową o sprawach urzędowych możemy się wstrzymać parę godzin?
Oczywiście, że tak.
Aleksander usiadł naprzeciwko Eve i skinął do kierowcy.
W takim razie po co masz odwozić mnie do hotelu, skoro mogę zabrać się z resztą zespołu?
Nie mieszkasz w hotelu, tylko w pałacu.
Nie zgadzam się. Chcę być tam, gdzie moi ludzie.
To zły pomysł. Pochylił się i wcisnął jakiś przycisk. Oczom Eve ukazał się nieduży barek.
Co ci można zaproponować?
Nic warknęła. Stanowczo żądam wyjaśnienia, dlaczego mnie porywasz.
Nie pamiętał, że potrafi być taka zabawna. Nalawszy sobie szklankę wody, uśmiechnął się.
Ostre słowa, Eve. Mój ojciec zdziwiłby się, gdyby wiedział, że zaproszenie do pałacu
nazywasz kidnapingiem.
To nie ma nic wspólnego z twoim ojcem.
Zaproszenie wyszło od niego. Oczywiście w hotelu też wzmocniono ochronę.
Dlaczego?
%7łyjemy w niespokojnych czasach.
To samo przed paroma miesiącami mówiła mi twoja siostra. Posłuchaj, Aleks, jeżeli istnieje
jakiekolwiek niebezpieczeństwo, wolałabym być z moim zespołem.
Rozumiem. Postawił szklankę na blacie. Hotel jest bezpieczny, Eve. Nikomu z zespołu nic
nie grozi. Natomiast z uwagi na twoje powiązania z naszą rodziną... Po prostu lepiej, abyś zamieszkała
w pałacu. Unikniesz dziennikarzy, którzy przez kilka najbliższych tygodni będą koczować w holu, no i
sprawisz radość mojemu ojcu, który darzy cię autentyczną sympatią.
Tak to ująłeś, że byłabym niewdzięcznicą, gdybym postawiła na swoim.
Uśmiechnął się i ponownie sięgnął po szklankę.
No dobrze, przyjmuję zaproszenie. I poproszę o coś do picia, najchętniej z dużą zawartością
kofeiny.
Zmęczyła cię podróż?
Owszem przyznała, patrząc, jak Aleks wrzuca do szklanki dwie kostki lodu. I podróż, i
trwające kilka tygodni przygotowania. Zebrania, dyskusje, castingi, próby. Spałam najwyżej po pięć
godzin na dobę. Potarła palcami białe płatki stokrotki wystającej z kieszonki w żakiecie. No i ta
koszmarna biurokracja. Nie sądziłam, że będziemy tak dokładnie sprawdzani, zanim dostaniemy
pozwolenie na wjazd do Cordiny. W ostatniej chwili przyjęłam do zespołu dwie nowe osoby. Bałam
się, że nie zdążymy załatwić formalności. No cóż, mam nadzieję, że trud się opłaci.
Wypiła łyk coli, marząc o tym, aby kofeina wreszcie zadziałała.
Wątpisz w to?
Tylko z dziesięć razy na dzień. Całkiem nieświadomie wysunęła stopy z butów. Powoli
zaczęła się odprężać. Z dwójki nowych aktorów jestem bardzo zadowolona. Ona jest świeżo po
studiach, ale ma ogromny potencjał. Zamierzam ją wykorzystać do ewentualnego zastępstwa w sztuce
Neila Simona. Z kolei Russ Talbot to prawdziwy zawodowiec. Występował w wielu teatrach. U mnie
będzie grał Bricka w Kotce na gorącym dachu". Sztuka Williamsa idzie na pierwszy ogień.
Pociągnęła kolejny łyk. Nie była pewna, czy nie popełnia błędu. Kotka" to sztuka pełna żaru i
namiętności. Przez kilka tygodni Eve biła się z myślami, czy jednak jako pierwszej nie wystawić
komedii. Ale instynkt podpowiadał jej, aby pozostała przy Tennessee Williamsie.
Wysłałam na adres Centrum kopie wszystkich sztuk wraz ze swoim komentarzem.
Przypuszczam, że ktoś je przeczytał.
Tak, zostały przeczytane oznajmił Aleksander. Nie dodał, że przez niego. I wstępnie
zaaprobowane.
Wstępnie... Był to jeden z warunków umowy, na który przystała wbrew sobie. Nie
rozumiem, dlaczego nalegałeś na możliwość podmiany. Zarówno z artystycznego, jak i z czysto
praktycznego punktu widzenia jest to duże utrudnienie. Bądz co bądz zaczynamy za trzy tygodnie.
To dość czasu, aby dokonać zmiany, jeśli któraś z przygotowanych przez ciebie produkcji
okaże się nie do przyjęcia.
Nie do przyjęcia? Przez kogo? Niby kto o tym będzie decydował? Ty?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]