[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Coś musiało wyprowadzić cię z równowagi. Usiądz i
opowiedz mi o tym.
Przez chwilę pomyślał nawet, że może jej matka nie żyje.
Był pewien, że gdyby nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego,
nigdy nie pojawiłaby się u niego. Jej wizyta zaskoczyła go
niepomiernie. Właśnie kiedy miał wychodzić, do biblioteki
wszedł kamerdyner.
- Pewna dama oczekuje na pana, milordzie.
- Dama? - zapytał hrabia myśląc o lady Adelajdzie, dla
której nie zamierzał zmieniać swoich planów.
- To ta panienka, która była u pana wczoraj na kolacji.
Hrabia myślał przez chwilę, ze może się przesłyszał
- Wprowadz ją tutaj - powiedział
- Tak jest, milordzie
Gdy kamerdyner wprowadził Talię, hrabia pomyślał, ze
rzeczywiście musiało się wydarzyć coś nadzwyczajnego,
skoro przyszła do mego sama o tak wczesnej porze.
Kiedy obudził się dzisiejszego ranka, zastanawiał się, czy
Talia znów odrzuci propozycję wspólnej kolacji, jeśli nie
wymyśli jakiegoś fortelu zmuszającego ją do tego Wczoraj
wieczorem, gdy się żegnali, nie powiedziała mu, czy zechce
wysłuchać, jakie ma wobec niej plany ani też czy zgodzi się z
nim spotkać Mógł więc przypuszczać, ze znów będzie robiła
trudności Przecież tylko dlatego, ze przejrzał jej tajemnicę,
zgodziła się na wczorajsze spotkanie. Choć bardzo chciał
wierzyć, ze magiczny pocałunek zmienił wszystko, jednak
niczego me był pewien
A oto nagle, zupełnie nieoczekiwanie, pojawiła się tutaj,
lecz me z tęsknoty za nim, tego mógł być pewien Jednak
patrząc na nieszczęśliwy wyraz jej twarzy, poczuł nieprzeparte
pragnienie, żeby odsunąć od niej wszelkie smutki.
- Nie mogę usiąść - powiedziała ledwo słyszalnym
szeptem - Jest pewna rzecz, o którą chciałam pana prosić,
lecz... bardzo trudno mi o tym mówić
- Widzę, ze jesteś bardzo roztrzęsiona - rzekł hrabia -
Pozwól, ze ci zaproponuję filiżankę kawy, a może kieliszek
wina?
- Dziękuję za wszystko, proszę mnie tylko wysłuchać
- Z miłą chęcią - rzekł hrabia - tylko przykro mi, że cię
widzę w takim stanie Daj mi rękę, kochanie.
- Nie! - zawołała Talia. - Proszę mnie nie dotykać, zanim
się pan nie dowie, co mam do powiedzenia.
Hrabia był bardzo zdumiony, jednak nie chciał się jej
sprzeciwiać. Czekał więc, a ona usiłowała dobrać
odpowiednie słowa. Nie mógł widzieć jej twarzy, ponieważ
trzymała głowę pochyloną, a na dodatek przesłaniał ją szary
czepek. Nie chciał zadawać pytań, żeby nie utrudniać sytuacji.
W końcu Talia podniosła ku niemu oczy.
- Pytał mnie pan kiedyś - zaczęła cichym głosem - czy nie
zgodziłabym się zostać pańską kochanką.
- Cóż za trywialne słowo - rzekł - na określenie czegoś, co
nas dotyczy, i co jak sądzę, Talio, uczyni nas szczęśliwymi.
- Nie mogę tego zrobić, tak jak tego chciałeś - rzekła
Talia - bo mama nigdy nie może się o tym dowiedzieć, lecz
jeśli... - Przerwała na chwilę, a potem z nadludzkim wysiłkiem
ciągnęła dalej:
- Jeślibym została z tobą, tak jak to było wczorajszego
czy przedwczorajszego wieczora, czy mógłbyś mi dać... tysiąc
funtów?
Ostatnie słowa z największym trudem przecisnęły się jej
przez gardło. Nie patrzyła już na niego, zalała się rumieńcem i
opuściła głowę.
- Tysiąc funtów! - powtórzył hrabia.
- Proszę! - wyszeptała Talia. - Muszę je mieć
natychmiast!
Znów uniosła ku niemu twarz i patrzyła mu w oczy, jakby
jej życie zależało od jego odpowiedzi.
- Czy ktoś cię szantażuje?
- Nie... to nie to, lecz coś zupełnie innego.
- Czy możesz mi zdradzić przyczynę, dla której potrzebne
ci są te pieniądze?
- Nie mogę... choć bardzo tym tego chciała... to sekret.
- Czy jest to ten sam sekret, o którym myślałaś, że go
odkryłem?
- Tak.
- I jak mi powiedziałaś, dotyczy on kogoś innego?
- Tak.
Ponieważ hrabia milczał, więc Talia odezwała się z
rozpaczą w głosie.
- Proszę nie zadawać mi pytań. Nie mogę na nie
odpowiedzieć. Ale muszę mieć te pieniądze. Jeśli mi ich nie
dasz... nie wiem, do kogo mogłabym się zwrócić.
Hrabia przypatrywał się jej z uwagą i w wyrazie jej oczu
dostrzegł przerażenie, że jej prośba mogłaby się spotkać z
odmową.
- Dam ci te pieniądze - rzekł spokojnym tonem. Widział,
że Talia wstrzymała oddech, czekając na jego odpowiedz.
- Spodziewam się - mówił dalej - że nie życzysz sobie,
żeby to był czek z moim nazwiskiem.
- Muszę mieć tę sumę w banknotach!
- Rozumiem - rzekł hrabia. - Poczekaj tu chwilę. Opuścił
pokój, a Talia, jakby nie mogła dłużej utrzymać się na nogach,
opadła na krzesło i ukryła twarz w dłoniach.
A więc jej pomoże i ojcu nie grozi już niebezpieczeństwo!
Przez chwilę nie mogła myśleć o niczym innym. Nawet o
obietnicy, jaką dała w zamian za uzyskanie pieniędzy. Liczyło
się dla niej tylko to, że matka nie dowie się o niczym i że
ojciec będzie mógł bez przeszkód wrócić do domu.
Teraz dopiero zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo się
bała, że hrabia może jej nie dać pieniędzy natychmiast lub
doradzać jej, żeby spróbowała je zdobyć w inny sposób.
Gdyby tak uczynił, pozostałaby w okropnej niepewności
oczekując w każdej chwili, że ojciec zostanie aresztowany,
gdy tylko opuści pokład statku, zanim zdoła przedsięwziąć
jakieś kroki w celu spłacenia długu.
Teraz już ojciec będzie bezpieczny - mówiła do siebie.
Starała się myśleć tylko o radości matki, kiedy się dowie o
rychłym powrocie ojca.
Drzwi się otworzyły i hrabia wszedł do pokoju. Nit miał
niczego w ręku, więc Talię ogarnął niepokój, że może się
rozmyślił i oznajmi jej za chwilę, ze nie był w stanie zdobyć
dla niej pieniędzy.
- Mój sekretarz przygotowuje właśnie to, czego ci
potrzeba - powiedział, jakby wyczuwając jej obawy. - Dobrze,
że trzymamy w domu trochę pieniędzy. Tymczasem
proponuję, żebyś napiła się wina.
Nie czekając na odpowiedz, podszedł do stojącego w rogu
stolika, nalał odrobinę wina do kieliszka i z trunkiem w dłoni
zbliżył się do Talii.
- Nie mogę... pić - powiedziała.
- Ale musisz to zrobić, żeby mi sprawić przyjemność.
- Tak... oczywiście.
Czuła się upokorzona i zdała sobie sprawę, że teraz,
będzie musiała podporządkować się jego zachciankom,
jakiekolwiek by były.
Jestem mu bardzo, bardzo wdzięczna - pomyślała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]