[ Pobierz całość w formacie PDF ]
69
anula
ous
l
a
and
c
s
Jeśli nie podoba ci się ten pokój... - zaczęła niepewnie.
Odwrócił się gwałtownie.
- Myślę, że najlepiej będzie, jak zrobimy to teraz
- powiedział, mierząc ją badawczym spojrzeniem.
- Oboje jesteśmy zdenerwowani i żadne z nas nie uspokoi się,
dopóki nie będzie po Wszystkim. Muszę wziąć prysznic. Spotkamy
się za dziesięć minut w twoim pokoju.
Jenna przyznała mu rację.
- Za kwadrans. Daj mi kwadrans, dobrze? - poprosiła.
- W porządku - zgodził się. - A więc, spotkamy się za kwadrans.
Spencer nie spieszył się. Powoli namydlił całe ciało, po czym
stanął pod gorącym strumieniem. To wszystko przez ten cholerny
maszynopis, zżymał się w duchu. W dodatku Jenna bynajmniej nie
ułatwiała mu zadania.
Nie będzie żadnego sztucznego zapłodnienia, oświadczył jej dwa
tygodnie temu. Będziemy się kochać. Ty i ja.
Cóż za pewność siebie!
Ale czemu, u licha, nie?! Jest przystojnym mężczyzną. Kobiety
go uwielbiają. Mała Jenna McCue nie powinna być zawiedziona. Nie
wygląda na to, by wiele wiedziała o seksie. No i będzie miała to swoje
wymarzone dziecko.
Tak to sobie wymyślił i nawet przez jakiś czas w to wierzył.
Jednak w pewnym momencie uświadomił sobie, że przyczyną jego
rozterek nie jest dziwaczna sytuacja, a osoba Jenny,
70
anula
ous
l
a
and
c
s
Jenna McCue, najlepsza przyjaciółka jego młodszej siostry.
Słodka i miła. I taka wrażliwa. Aatwo ją zranić. Nie zdawał sobie z
tego sprawy, dopóki nie zwróciła się do niego z tą dziwaczną prośbą.
Nie był przyzwyczajony do nieśmiałych, delikatnych kobiet.
Lubił wysokie, dobrze zbudowane, pewne siebie istoty, które nie kryły
swoich namiętności.
Jenna była zupełnie inna i w jakiś sposób czuł się za nią
odpowiedzialny. Chciał, by była szczęśliwa. Ona o tym nie myślała.
Miała zamiar zrealizować swój cel. I nic ponadto. On zaś oczekiwał
czegoś więcej.
Musi być jakieś wyjście. Powinien okazać się delikatny i czuły.
Oczywiście, pod warunkiem, że mu na to pozwoli.
Zakręcił wodę i sięgnął po ręcznik. Dokładnie wytarł całe ciało.
Przeczesał palcami mokre włosy. Wyjął z podróżnej saszetki
szczoteczkę i pastę. Pomyślał o Jennie. Ciekawe, jak przygotowuje się
na spotkanie.
Nim skończył płukać usta, był już podminowany.
Zerknął na zegarek. Już czas. Zawiązał suchy ręcznik dookoła
bioder i opuścił łazienkę.
Pokój Jenny znajdował się w przeciwnym końcu korytarza.
Mrok rozświetlała mała lampka nocna stojąca na stoliku obok łóżka.
Jenna stała przy łóżku ze spuszczoną głową, tyłem do drzwi. Miała na
sobie długi biały szlafroczek. Dopiero kiedy się zbliżył, zauważył, że
trzyma coś w dłoni.
- Co tam masz? - spytał miękko.
71
anula
ous
l
a
and
c
s
Jenna odwróciła się gwałtownie. Uniosła dłoń i pokazała mu
maleńką bransoletkę ze szklanych paciorków, pomiędzy którymi
jaśniały kolejne litery jej imienia, wyrzezbione w kości słoniowej.
- Rodzice kazali ją zrobić, kiedy byłam malutka - wyjaśniła. -
Jeśli to będzie dziewczynka, chciałabym podarować jej podobną.
Spencer popatrzył na bransoletkę, po czym przeniósł spojrzenie
na twarz stojącej przed nim Jenny. Kruczoczarne włosy miękko
opadały jej na ramiona. Skórę miała lekko wilgotną, a na policzkach
pojawił się ciemny rumieniec.
Wyciągnął rękę i ostrożnie dotknął jej włosów. Wyglądała tak
młodo i świeżo. Pachniała wiosennymi kwiatami.
- To świetny pomysł - przyznał cicho, przeciągając dłonią po jej
puszystych lokach.
Jenna opuściła głowę. Nagle wydała mu się bardzo drobna i
krucha. Nie chciał jej skrzywdzić. Pragnął opiekować się nią i bronić
jej. Delikatnie wyjął z jej palców bransoletkę i położył na stoliku,
gasząc przy tym lampkę.
- Ja osobiście wolałbym, żeby było jasno - powiedział prostując
się. - Myślę jednak, że ty w ciemnościach poczujesz się swobodniej.
- O tak. Dziękuję - szepnęła. Mężczyzna dotknął rękawa jej
szlafroczka.
- Masz pod spodem koszulę? Jenna skinęła głową.
- Chcesz to zdjąć?
Nie podnosząc głowy, zsunęła z ramion szlafroczek.
72
anula
ous
l
a
and
c
s
- Właśnie w tej chwili pielęgniarka podawałaby mi papierowe
prześcieradło z poleceniem, żebym rozebrała się od pasa w dół i
położyła na fotelu- odezwała się lekko drżącym głosem.
- Tutaj nie ma fotela ani papierowych prześcieradeł - stwierdził
cicho Spencer. Delikatnie objął ją ramionami, wtulając twarz we
włosy i wdychając jej słodki zapach.
Jenna wyśliznęła się z jego objęć. Położyła się na łóżku.
Nawet w panujących w pokoju ciemnościach, widział jej skuloną
figurkę,
- Nie ma się czego bać - powiedział miękko, przyklękając na
łóżku.
- Wcale się nie boję.
- Ale jesteś spięta - stwierdził, głaszcząc ją po policzku.
- Bo bardzo mi zależy, żeby się udało.
- Uda się, jeśli tylko trochę się odprężysz. Pomogę ci -
zaproponował, przesuwając dłoń na jej szyję.
- Nie ma potrzeby - zaprotestowała słabo.
- Naprawdę, Spencer. Nic mi nie jest.
- A mnie tak - szepnął, postanawiając zmienić taktykę. Wsunął
się pod prześcieradło, z twarzą zwróconą w jej stronę. - Tak bardzo
cię pragnę, Jenna.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]