[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przez dłuższą chwilę przypatrywała mu się w milczeniu.
Przykro mi to słyszeć. Zamyśliła się, odwróciła się do kuchenki. Ja bardzo polubiłam
Camille, naprawdę rzuciła przez ramię.
Domyślał się, że czeka na odpowiedz, lecz milczał. Cóż miałby jej teraz powiedzieć?
Zwłaszcza że sam nie do końca wie, czemu się tak zachowuje. Intuicyjnie czuje, że lepiej
zapomnieć o tej dziewczynie. Już trochę ochłonął, przestał bezustannie o niej myśleć. Przeczyta
ten reportaż i znowu wszystko się zacznie od nowa. I po co?
Nie docenił Piper. Ta, jak się czegoś czepi, to nie popuści! Odwróciła się, odłożyła łyżkę,
którą mieszała zupę. Patrzyła na niego z troską.
Camille nie jest taka jak Suzanne Heath. Zaręczam ci, Jonno.
Nie podjął wyzwania. Piper ma dobre intencje, ale on wie swoje. Zresztą, nawet jeśli to ona
ma rację, niczego to nie zmienia. Nie będzie ryzykować. Od chwili gdy po raz pierwszy zobaczył
Camille, wiedział, że jest dla niego zagrożeniem. %7łe nie będzie w stanie jej się oprzeć.
I tak się stało. Wystarczył jeden pocałunek, a opętała go. Zwariował na jej punkcie. Przestał
myśleć. Więc lepiej o niej zapomnieć.
Nie wiedział, jak długo stał na środku kuchni pogrążony w tych rozmyślaniach. Usłyszał
westchnienie Piper, to go otrzezwiło. Nawet się nie spostrzegł, gdy podała mu talerze i sztućce.
Zamiast tak stać, zrób coś pożytecznego powiedziała. Zanieś to do jadalni. Stał na
progu, gdy dobiegły go jej słowa. Jak już tam będziesz, to wybierz jakieś dobre czerwone
winko do kolacji.
Wyciągał korek z butelki, gdy do jadalni wszedł Gabe.
Niósł koszyczek z domowym chlebem, za nim szła Piper z wazą parującej zupy.
Co was tak dręczy? zagadnął Gabe, przyglądając się ciekawie żonie i bratu.
Powiedziałam Jonno, że chyba zwariował, skoro nie chce przeczytać reportażu Camille.
Gabe popatrzył na brata z niedowierzaniem.
Nie przeczytałeś go? Stary, koniecznie powinieneś to zrobić. Dziewczyna wspaniale się
sprawiła!
Podobno ponuro mruknął Jonno. Usiedli przy stole. Gabe popatrzył na Jonno.
Mówię szczerze, naprawdę jestem pod wrażeniem.
Nie wiem, jak jej się to udało, ale w tym reportażu jest wszystko: bardzo realistyczny opis
naszego życia, a jednocześnie jego szalenie romantyczna strona. Wspaniale to uchwyciła, trafiła
w dziesiątkę entuzjazmowała się Pioer.
Zwietnie pograła. Bardzo zręcznie wycofała cięż tego projektu. Zrobiła to naprawdę bardzo
taktownie z uznaniem rzekł Gabe.
Co ty powiedziałeś? Jonno gwałtownie podniósł głowę i wlepił wzrok w Gabe a. Czy
to znaczy, że dotrzymała słowa?
Jak najbardziej zaręczył Gabe. Domyślam się, że taki był cel tego reportażu.
Uśmiechnął się do brata. Temat zastępczy. Musiała podsunąć coś tym nieszczęsnym
czytelniczkom, by osłodzić im twoje zniknięcie.
No i dobrze mruknął Jonno, starając się ukryć nagłe zmieszanie. Wreszcie będę mieć
spokój.
Camille, tu Cynthia z recepcji. Masz gościa. Jakiś pan chciałby się z tobą zobaczyć.
Jęknęła. Każda sekunda na wagę złota, a tu znowu ktoś zawraca jej głowę. Jakby mało dziś
było telefonów.
Nie wiesz, w jakiej sprawie? zapytała, przytrzymując słuchawkę ramieniem i nie
odrywając oczu od ekranu komputera.
Nie.
Camille uśmiechnęła się z ulgą. Super jest ta Cynthia. Może nie za bardzo nadaje się do
recepcji, ale jej brak inicjatywy ma czasami również dobre strony.
Cynthia, musisz go spławić. Nie dam rady z nikim teraz rozmawiać. Kończę materiał, który
miał być gotowy już rano. Nie wyrobię się. Niech ten ktoś zostawi wiadomość albo skontaktuj go
z kimś innym.
Nie ma sprawy śpiewnie odparła Cynthia.
Dzięki. Odłożyła słuchawkę i zabrała się za pisanie. Miała wspaniały, wprost genialny
pomysł na zakończenie!
Kończyła zdanie, gdy na korytarzu rozległ się szybki stukot obcasów. Do redakcji wpadła
Jen.
Camille! wykrzyknęła podekscytowana. Jak mogłaś odprawić swojego kowboja?
Słucham? Popatrzyła na nią nieprzytomnie, bez reszty pochłonięta pisanym artykułem.
O co mnie pytałaś?
Twój bohater był na dole i pytał o ciebie. A ty kazałaś go spławić!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]