[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozmowę, rzucając szybkie spojrzenia nadchodzącej.
Sinclair nigdy w życiu nie czuła się tak wyobcowana.
- Witaj, siostrzyczko. - Kristy podeszła do niej z trochę zbyt promiennym
uśmiechem, pocałowała ją w policzek, a potem wskazała wolne krzesło obok
Clevelanda.
Sinclair się zawahała.
- Może lepiej, żebym was zostawiła...
- Nie wygłupiaj się - wpadła jej w słowo Kristy, posyłając naglące
spojrzenie panom siedzącym przy stole. Efekt był piorunujący. Wszyscy
97
S
R
natychmiast zerwali się z miejsc, zapraszając Sinclair, by się przyłączyła do ro-
dzinnego śniadania.
Hunter odsunął dla niej krzesło. Spojrzała mu w oczy, ale nie potrafiła nic
wyczytać z uprzejmego, ale bezosobowego spojrzenia. Usiadła, nerwowo
splatając palce.
- Na czym stanęliśmy? - zaćwierkała Kristy. - Ach, tak. Mówiliśmy o
rejsie.
- Chciałbym wypłynąć pojutrze z Fidżi - podchwycił Jack żywo. - Skoro
jesteśmy w Paryżu, może skorzystamy z okazji i kupimy ci kilka letnich
sukienek? Przydadzą się w tropikach, nie sądzisz, kochanie?
Sinclair poczuła, że ma dość.
- Dajcie sobie spokój - wybuchnęła. - To śmieszne.
Cztery pary oczu spojrzały na nią ze zdumieniem.
- Doskonale rozumiem, że macie ważne sprawy do omówienia -
powiedziała Sinclair rzeczowo. - Nie jestem tak naiwna, by sądzić, że
spotkaliście się, żeby rozmawiać o sukienkach Kristy. A ponieważ
najwyrazniej wam przeszkadzam... - Podniosła się z miejsca.
- Sinclair ma rację - zagrzmiał Cleveland. - Ale niech nigdzie nie idzie.
Starszy pan zmierzył ją bystrymi oczami, przeszywającymi jak dwa
sztylety. Zacisnęła pięści pod stołem, ale wytrzymała jego spojrzenie.
Bez słowa Cleveland przeniósł wzrok na Huntera.
- Jestem ciekaw, jak duży wpływ ma na ciebie ta urocza młoda dama -
odezwał się wreszcie, powoli wymawiając słowa.
- %7ładnego - odpowiedział natychmiast Hunter. - Sinclair nie miała
żadnego wpływu na decyzję o zakupie Castlebay SPA. To było czysto
biznesowe posunięcie. I w dodatku bardzo korzystne.
98
S
R
Sinclair starała się nie pokazać po sobie wrażenia, jakie zrobiła na niej
wypowiedz Huntera. Właściwie nie mogła się z nim nie zgodzić. Kupując
Castlebay, Hunter z całą pewnością kierował się motywami biznesowymi.
Sinclair nigdy też nie przypuszczała, że mogłaby mieć jakikolwiek wpływ na
jego decyzje. Jednak z jakiegoś dziwnego powodu słowa Huntera sprawiły jej
ból.
- Nie mówię, że to nie jest interesujący nabytek - zastrzegł się Cleveland.
- Ale, mój chłopcze, wpakowałeś nas w niezłą kabałę. Mamy problem z
płynnością finansową.
- Przecież już tłumaczyłem, że można przelać środki z konta naszej
kopalni w Paragwaju.
- Przy tych wariackich zmianach kursu walut i niestabilnej sytuacji
politycznej? Wolne żarty! Chcesz, żeby Osland International zawaliła się jak
domek z kart?
Sinclair bała się drgnąć. Chciała coś powiedzieć w obronie Huntera, ale
nie wiedziała co. Poza tym i tak nie mogłaby wydobyć głosu ze ściśniętego
gardła.
- Nie przejmuj się nimi - wyszeptała Kristy, pochylając się do ucha
siostry.
- Zwariowałaś? - Sinclair mówiła cicho, chociaż chciało jej się krzyczeć.
- Jak się mam nie przejmować?
- Oni tak zawsze. Nic na to nie poradzisz.
- Dzięki Castlebay, Lush Beauty stanie się żyłą złota! - przekonywał
Hunter. - Chyba po to wyznaczyłeś mnie na dyrektora, żebym kombinował, jak
pomnożyć zyski!
- Wysłałem cię do Lush Beauty, żebyś wziął odpowiedzialność za to, jak
się zachowałeś wobec Sinclair.
99
S
R
- Hunter wcale nie musiał... - wyrwało się Sinclair.
- Lepiej się w to nie mieszaj - uciął Hunter tonem ostrzeżenia, po czym
zwrócił się do dziadka: - Następnym razem, kiedy będziesz miał jakieś uwagi
co do mojego sposobu postępowania, po prostu mi powiedz. Oszczędzi nam to
nieporozumień.
- A to paradne! - zagrzmiał Cleveland. - Przecież obaj wiemy, że nikogo
nie słuchasz i zawsze postępujesz po swojemu.
- Jak myślisz, dziadziu, po kim dziedziczę tę cechę?
- Bezczelny dzieciak - burknął Cleveland. - Nie pokazuj mi się na oczy,
zanim nie załatasz dziury w budżecie.
Hunter dolał sobie kawy i ugryzł solidny kęs rogalika. Sinclair aż
zamrugała ze zdumienia. Jak to możliwe, żeby w takiej sytuacji dopisywał mu
apetyt?
- Myślę, że do jutra zdążymy ze wszystkim, więc możemy spokojnie
wyczarterować lot na Fidżi na pojutrze rano - odezwała się Kristy beztroskim
tonem, jakby nie słyszała rodzinnej awantury.
- Będziesz najpiękniejszą dziewczyną na plaży - zapewnił żonę Jack,
odgarniając z jej czoła kosmyk złotych włosów.
Kristy dała siostrze kuksańca pod żebro.
- Eee... jaki zabierasz kostium? - wydukała Sinclair, nie mogąc oderwać
wzroku od Huntera, który ze spokojem pochłaniał śniadanie.
- Karminowy. - Kristy uśmiechnęła się olśniewająco. - I może kapelusz z
szerokim rondem w tym samym kolorze.
- Zwietny pomysł. - Cleveland trzepnął się w kolano. - Kristy, stanowczo
powinnaś opracować kolekcję strojów plażowych w komplecie z kapeluszami.
Jestem pewien, że Sierra Sanchez zarobi na tym miliony, zanim nadejdzie lato.
100
S
R
- Dziadzio ma rację - wtrącił Hunter. - Kapelusze cieszyły się ogromnym
powodzeniem już w jesiennej kolekcji.
Jack pociągnął łyk kawy, rozsiadł się wygodniej na krześle i zagłębił w
lekturze menu.
- Kto ma ochotę na naleśniki z jagodami i bitą śmietaną?
Sinclair wodziła zdumionym spojrzeniem po zgromadzonych. Przed
chwilą wydawali się śmiertelnie skłóceni, a teraz zgodnie zabierali się do
śniadania, planując kolorowe kapelusze do letniej kolekcji Sierry Sanchez.
Stanowczo rodzina Huntera nie była normalna.
Hunter mógł bez problemu poradzić sobie z rodziną. Nie radził sobie
jednak z coraz silniejszą tęsknotą za Sinclair. Zależało mu na niej i chciał, żeby
była szczęśliwa. Zdawał sobie sprawę, że szalony romans bez przyszłości na
dłuższą metę nie przysłuży jej się. Nieważne, jak bardzo marzył o tym, by
znowu trzymać ją w ramionach.
Kiedy Cleveland, Jack i Kristy wymeldowali się z hotelu, nie mógł się
zdecydować, czy ma zostać w apartamencie na drugim piętrze, czy wrócić do
tego, który wcześniej dzielił z Sinclair. W rezultacie spędził większość
popołudnia w lobby, czekając na jej powrót. Wolał, żeby to ona podjęła
decyzję.
Podniósł głowę znad Financial Timesa" i zobaczył ją wchodzącą do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]