[ Pobierz całość w formacie PDF ]
profesorki. Do czego to doszło! Przesunął listę w jej stronę. Chcę, \ebyś mi powiedziała,
co wiesz o ka\dym z nich.
Rzuciła okiem na listę słuchaczy sprzed roku i powiedziała:
Napastnik był wy\szy ode mnie, więc od razu mo\emy wyeliminować kobiety i
niskich mę\czyzn.
Racja. Mo\esz ich skreślać.
Uwa\nie przeczytała listę i skreśliła nazwiska Wszystkich studentek i kilku studentów.
Jestem gotowa, ale po tych kanapkach mam pragnienie. Mo\e napijemy się kawy?
Dobrze.
Jake poruszał się po kuchni, jak gdyby znał ją od dawna. Czekając na kawę, oparł się
o szafkę i obrzucił Angelicę bacznym spojrzeniem.
Czy podczas czytania przyszło ci coś do głowy?
Nic, co mogłoby mieć związek z napadami. Nie mam pojęcia, czemu jakiś słuchacz
miałby włamać się do mnie do domu lub do samochodu. Gdyby to było przed końcowymi
egzaminami, podejrzewałabym zakusy na tematy. Ale po zaliczeniach? Wydaje mi się, \e to
nie sprawka studenta.
Mo\e i nie.
Jake... Spuściła oczy i zaczęła wodzić palcem po stole. Jak wiesz, mam
zaproszenie na przyjęcie, które odbędzie się w sobotę. Chciałam cię prosić, \ebyś mi
towarzyszył. Pójdziesz?
Czekając na odpowiedz, wstrzymała oddech. Mijały sekundy, a Jake się nie odzywał.
Ośmieliła się zerknąć na niego spod rzęs. Nie mogła nic wyczytać ani z jego zastygłej twarzy,
ani z pociemniałych, niezgłębionych oczu.
Dlaczego? zapytał chrapliwym głosem.
Bardzo chciałabym iść z tobą. Odwrócił się i nalał kawy.
Jeśli do tego czasu nie znajdziemy przestępcy, to oczywiście pójdę mruknął jakby
niechętnie. Wolę, \ebyś nie szła bez obstawy.
Westchnęła zawiedziona. Przykro się jej zrobiło, \e stale podkreśla, i\ jest z nią
wyłącznie z obowiązku. Okrę\ną drogą dawał do zrozumienia, \e po złapaniu przestępcy ich
kontakty ustaną.
Trzeba się specjalnie wystroić? zapytał, stawiając przed nią fili\ankę.
Nie. Wystarczy zwykły garnitur.
Boję się, \e w takim utytułowanym towarzystwie nie będę miał nic do powiedzenia.
Wcale nie musisz się odzywać pocieszyła go, uśmiechając się zalotnie. Jestem
pewna, \e wszystkie kobiety od razu stracą głowę na twój widok. I jedna przez drugą będą
starały się przynajmniej postać koło ciebie. A mę\czyzni z zazdrości zrobią wszystko, \eby
pokazać się z najlepszej strony. Zauwa\yła, \e Jake się zaczerwienił, więc czym prędzej
spytała: Zawieziesz mnie? Mógłbyś przyjechać przed siódmą i...
Przecie\ mieszkam tutaj. Nie potrzebuję niańki!
Tak czy owak zostaję do soboty. Zaprosiłbym cię do siebie, ale tu ładniej. Chcesz
się poło\yć?
Nie. Nie mam zamiaru polegiwać i udawać, \e jestem chora. Wystarczy, \e wczoraj
gniłam w łó\ku przez cały dzień. Człowiek ze zwichniętą nogą nie jest obło\nie chory.
Wobec tego nadal sprawdzamy listę.
Nie chce mi się. Naprawdę nie wierzę, \e tym \ółtodziobom takie historie w głowie.
Wolę \adnego \ nich nie podejrzewać.
Często jesteś taka marudna?
Przecie\ to przez ciebie wybuchnęła, rzucając mu jadowite spojrzenie. Dlaczego
nie zostawisz mnie w spokoju? Idz sobie!
Posłusznie odstawił fili\ankę i wziął marynarkę. Angelice zamarło serce i poniewa\
wcale nie chciała, by odszedł. Na jawie i we śnie marzyła o tym, \e zostanie i mo\e ją
pokocha.
Niedługo wrócę rzucił na odchodnym.
Uderzyła pięścią w stół. Nie rozumiała, dlaczego się złości, skoro Jake zrobił to, co
mu kazała. Kuśtykając, posprzątała ze stołu i poszła do pokoju. Wzięła ksią\kę i opadła na
kanapę.
Nie miała nastroju do niczego, więc przez godzinę przeczytała zaledwie pięć stron.
Myślami błądziła wokół Jake a i dlatego ka\dą stronę musiała czytać kilka razy. Gdy
usłyszała odgłos otwieranych drzwi, natychmiast poczuła się, lepiej.
Jake zajrzał do pokoju i bez słowa poszedł do sypialni. Wrócił z parą wełnianych
skarpet, które rzucił, na kanapę.
Wkładaj. Przyniosę płaszcz i wychodzimy.
Dokąd? spytała, wykonując polecenie.
Idziemy po zakupy. Wypo\yczyłem wózek inwalidzki, \ebyś nie przeforsowała
nogi.
Nie chcę...
Oj, przestań gderać i się ubieraj. Pomo\esz mi wybrać rzeczy, które radziłaś kupić.
Nie dała po sobie poznać, jak bardzo owa perspektywa ją ucieszyła. Robienie
zakupów było lepsze ni\ bezczynne siedzenie w domu. Rada była, \e dopilnuje, aby Jake
wybrał dokładnie to, co widziała oczami wyobrazni. Posmutniała trochę, gdy uświadomiła
sobie, \e przyczyni się do upiększenia jego domu, ale nie zobaczy efektu.
Wjechali na szosę wiodącą da Cheyenne, więc zdziwiona zawołała:
Gdzie jedziesz? Wszystko mamy pod ręką u nas.
W Cheyenne jest więcej sklepów przystosowanych do wózków.
Mogłabym chodzić o lasce.
Nie. Lekarz powiedział, \e przez dwa dni nie wolno, to nie wolno.
Jake, jesteś przemiły. Tyle dla mnie robisz, \eby urozmaicić mi czas. Jak ja ci się
odwdzięczę?
Na przykład posłuszeństwem.
Chętnie będę potulna jak baranek, bylebyś kazał mi robić tylko to, co chcę.
Obiecuję, \e przez dwie godziny nie będę marudzić.
Wytrzymasz?
Zmiesz wątpić? Wyobraz sobie, \e potrafię być naprawdę miła. Udowodnić ci?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]