[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podró\owania bez środków do \ycia, kiedy spojrzała na Iana. Słowa
zamarły jej na wargach. Nigdy jeszcze nie widziała go tak szczęśliwym.
Za naszą przyszłość powtórzyła z bladym uśmiechem.
Brzęknęły szkła.
Mam nadzieję, \e jesteś głodna powiedział, sięgając pod łó\ko.
Dla ciebie specjalna, z podwójnym serem i papryką...
Callie pocałowała go mocno. To prawda bawił się jak dziecko. Ale
jakie\ to było urocze!
Och, psujesz mnie westchnęła.
Chcę, \eby tak było zawsze szepnął.
Zanim zdą\yła odpowiedzieć, wskazał pudełka.
Bierzmy się szybko do jedzenia. Pizza niedługo będzie zimna.
Niestety, nie mamy kuchenki mikrofalowej...
Kuchenki? spytała, marszcząc czoło. Nie wygłupiaj się. Pizza
byłaby jak z gumy.
Ian pokręcił głową.
Jedz ju\, jedz, bo ci zupełnie wystygnie.
Dziewczyna przekrzywiła szelmowsko głowę.
Lubię zimną pizzę...
Spojrzał na nią ze zdziwieniem i wymamrotał coś z pełnymi ustami.
Pomyślała, \e nade wszystko lubi się z nim sprzeczać. Zwłaszcza gdy
chodzi tylko o pizzę... Patrzyła na Iana, zapomniawszy zupełnie o
jedzeniu.
Dopóki nie skończysz, nie dostaniesz prezentów...
Nie mogła uwierzyć własnym uszom.
Jakich prezentów?
Jedz szybciej, to zobaczysz.
Callie zrobiła zafrasowaną minę. Potarła czoło i szepnęła:
To... to wszystko bardzo miłe, ale wiesz, \e nie mamy pieniędzy.
Ale\ mamy. Wyjął portfel i rzucił w jej kierunku.
Jesteśmy krezusami!
Callie a\ zaparło dech w piersiach z wra\enia.
Skąd masz tyle forsy?
Wygrałem w bilard. Od tej, wiesz... no, rudej wyjaśnił z
uśmiechem.
Ian, mówimy powa\nie.
To pieniądze od ojca.
Niemo\liwe...
Ale\ tak, zapewniam cię. Inaczej umarlibyśmy z głodu...
Callie pokręciła głową.
Skąd\e znowu. Na pewno bym coś wygrała...
Właśnie dlatego wolałem zadzwonić do ojca.
Dziewczyna spojrzała na niego jak na wariata.
Czy nie rozumiesz, \e złamał w ten sposób prawo?
Pomagał osobie poszukiwanej przez policję. To pachnie sądem, Ian...
Wzruszył ramionami.
Nikt się o niczym nie dowie.
Zapominasz o facecie, który przyjmował czek i tym, który ci go
wydał. Urzędnicy pocztowi mają zwykle dobrą pamięć...
Ian zachmurzył się. Dopiero teraz zrozumiał, \e popełnił błąd.
Chciałem po prostu, \ebyś przestała grać wyjaśnił. Powinienem
zapewnić byt ukochanej kobiecie...
Dziewczyna pokręciła głową.
Wcale mnie nie kochasz zaprzeczyła. A jeśli nawet, to niedługo
zmienisz zdanie. Sam będziesz się zastanawiał, co takiego we mnie
widziałeś...
Poczuła, \e zbiera jej się na płacz, Ian wziął ją delikatnie pod brodę i
spojrzał w oczy.
Przestań walczyć powiedział, biorąc dziewczynę w ramiona.
Moje uczucia na pewno się nie zmienią. Dręczysz tylko mnie i siebie.
Callie oparła głowę o jego ramię.
To nie jest wcale takie proste... westchnęła.
Dobrze. Nie kłóćmy się powiedział, chcąc uciąć dyskusję. Teraz
prezenty.
Nie, Ian. Dziękuję... Nie mogę nic od ciebie przyjąć.
Nie wygłupiaj się mruknął i znowu pociągnął ją na koc.
Sięgnął do jednej z toreb i wyjął z niej dwa pudełka. Najpierw podał
jej większe. Callie rozpakowała je dr\ącymi rękami. W środku
znajdowała się bombonierka z wiśniami w czekoladzie.
Czy to aluzja, \e mam przytyć? spytała z uśmiechem.
Nie odrzekł. Ale kochałbym cię, nawet gdybyś wa\yła sto kilo.
Uwa\aj, bo mogę zechcieć to sprawdzić...
Ale ta perspektywa najwyrazniej nie przera\ała Iana, który wyciągnął
w jej stronę drugie pudełko.
Obejrzała je najpierw uwa\nie. Bez trudu mieściło się w dłoni.
Wiedziała, \e nie są to \adne łakocie...
Palce zaczęły jej się trząść jeszcze bardziej. Zarumieniła się.
Domyślała się, co mo\e być w środku, ale mimo to wydała pełen
zachwytu okrzyk na widok złotego łańcuszka. Zdziwiła ją tylko
niewielka kulka z wygrawerowanym numerem.
To chyba bila szepnęła niepewnie.
Jasne. Przeczytaj napis.
Obejrzała dokładnie kulkę. Rzeczywiście, z tyłu znajdował się napis:
Ukochanej Callie, jedynej, na zawsze Ian".
Uśmiechnęła się blado.
Nigdy się nie poddajesz...
Nigdy!
Callie pocałowała go mocno w policzek i wybiegła do łazienki, \eby
się wypłakać, Ian pospieszył za nią, ale drzwi były zamknięte. Czuł, \e są
chwile, kiedy ma jednak ochotę się poddać.
Rozdział 12
Quincy stał przy oknie i patrzył na neon klubu bilardowego Garnek
Złota". Jeśli wszystko potoczy się zgodnie z planem, to ju\ niedługo
zjawi się tam, \eby zagrać. Zakończy w ten sposób jeden rozdział w
\yciu i zacznie następny...
Przypomniał sobie, jak to było we wczesnej młodości. Wydawało mu
się, \e świat do niego nale\y, \e rzeczywiście znalazł garnek złota... A
potem w jego \yciu pojawiła się Callie.
Callie. Powinien był wychować ją zupełnie inaczej. A mo\e zostawić
ją z Lucy... Jednak zawsze czuł się odpowiedzialny za tę zesłaną mu
przez los kruszynę. Có\, gdyby mógł przewidzieć, co czekają w
przyszłości...
Nagle poczuł, \e musi porozmawiać z Lucy. Sięgnął po telefon i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]