They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jednak po godzinie musiał się pogodzić, że nic więcej już nie znajdą.
- Dosyć na dzisiaj - powiedział.
Stanęła i przeciągnęła się, a on próbował nie patrzeć na jej ciało w przyćmionej,
pocętkowanej różnymi kolorami poświacie. Ale nie mógł się oprzeć. Jej piersi sterczały pod
podkoszulkiem, a skóra zdawała się lśnić. Użył całej siły woli, żeby nie podejść i nie wziąć jej
w ramiona.
Spojrzała na niego i zastygła w bezruchu. Wpatrywali się w siebie przez chwilę, która
zdawała się trwać wieczność. Wreszcie Marcus pierwszy odwrócił wzrok.
- Chodzmy czegoś się napić.
- To brzmi całkiem obiecująco - odpowiedziała, a głos miała dziwnie ochrypły.
Poczuł gwałtowne pożądanie. Wziął głęboki oddech i zamknął oczy, próbując
zapanować nad sobą.
- Chodzmy już.
Gdy szli do domu, nie odważył się na nią spojrzeć, ale nadal był aż nazbyt świadomy
jej obecności. Osaczał go jej zapach, delikatny i tak bardzo pociągający. Czuł się jak
naelektryzowany, ilekroć ocierała się o niego, gdy przedzierali się między drzewami.
Jessika wiedziała, że Marcus jest napięty jak struna. Nie rozumiała, dlaczego tak się
dzieje, więc gdy znalezli się w środku, zapytała:
- Czy coś znalazłeś?
Zdawał się zaskoczony jej pytaniem.
- Nie. Przecież bym ci powiedział.
- Więc o co chodzi?
- A o co ma chodzić, do licha? - warknął. - O to, że przy tobie nie mogę się
skoncentrować na tym, co robię.
- Och. - Popatrzyła na niego zdziwionymi oczami, zaskoczona, że wzbudzała aż taką
namiętność w mężczyznie, a zwłaszcza w mężczyznie takim jak Marcus Waters. Patrząc na
niego, zatraciła się w jego namiętnie błyszczących niebieskich oczach. - Pociesz się -
powiedziała miękko - że ja również zapominam przy tobie o bożym świecie.
Zamknął oczy. Widziała, że toczył ze sobą walkę. Po chwili uniósł powieki.
- Lepiej nie mów takich rzeczy, Jessiko. Już i tak z trudem trzymam ręce przy sobie.
Otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, ale nie dopuścił jej do głosu.
- Nie mów nic. Oboje wiemy, czym to grozi. Taka nieopanowana, niekontrolowana,
puszczona na żywioł wzajemna... fascynacja.
- Grozi? A niby czym ma grozić? - fuknęła ostro.
- Myślę, że ty po prostu boisz się zbliżyć do kogokolwiek.
W jego oczach dostrzegła błysk cierpienia pomieszanego z głębokim smutkiem.
- Tak, Jessiko, masz rację. Boję się za bardzo zbliżyć do ciebie. Przyrzekłem, że będę
cię chronił. I co, do diabła, najlepszego zrobiłem? Nie minęło kilka godzin, a straciłaś
dziewictwo!
- Dlaczego w kółko powtarzasz to samo?
- Bo to ważne.
- Tylko wtedy, gdybym również ja tak uważała. Przecież dokonałam wyboru,
Marcusie. Nie uwiodłeś mnie wbrew mojej woli. To wyszło od nas. Tak samo od ciebie, jak i
ode mnie.
- Byłaś przerażona i zestresowana, a ja perfidnie wykorzystałem sytuację. Tak się po
prostu nie godzi. I nie mów mi, że też tego chciałaś, bo to niczego nie zmienia.
Westchnęła. Był uparty jak osioł i tej bitwy z nim nie wygra.
- Dobrze, niech będzie, wykorzystałeś biedną, naiwną dziewicę... - Przerwała na
chwilę, gdy spojrzał na nią wściekle. - Ale ta biedna dziewica jakoś nie płacze z tego powodu.
Jednak skoro tak to ciebie rusza, czy nie lepiej o tym zapomnieć? Co się stało, to się nie
odstanie, i tyle.
- Myślisz, że to takie proste? - zawołał w desperacji. - Ilekroć na ciebie patrzę, mam
ochotę kochać się z tobą. A ja, żeby zapewnić ci bezpieczeństwo, muszę się bardziej skupić.
Och, jak ucieszyły ją te słowa, ale miała na tyle rozsądku, by zachować spokój. Nie
chciała go drażnić jeszcze bardziej, bo był na granicy ostrego wybuchu.
- W porządku, a zatem proponuję, żebyśmy o tym, co dorośli ludzie zwykli robić
nocami, porozmawiali pózniej. Teraz mi powiedz, co sądzisz o naszym znalezisku?
- A raczej o tym, czego nie znalezliśmy.
- Właśnie. Zdziwiło mnie, że tam praktycznie nic nie było. Również zaniepokoiło. Bo
jeśli zakładamy najgorsze...
- Tak - przyznał jej rację. - Zakładamy najgorsze. Mogło to być zwierzę, mógł to być [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl