[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyjemna, jak jej nieuchronna kapitulacja.
Nalegał, by Penny pojechała z nim i Chloe, bo pragnął - poprawka,
potrzebował - jej towarzystwa. Myślał o niej bez przerwy, a świadomość,
że mają u swego boku, ale nie może jej nawet dotknąć, doprowadzała go
do szaleństwa. Miał nadzieję, że połączenie atmosfery nadmorskiej willi,
pięknej pogody i jego stałej obecności w końcu pozwoli mu zdobyć tę
kobietę. W domu ojca na pewno nie byłoby to możliwe. Nic w jego
rzymskiej posiadłości nie sprzyjało romansom.
Wspomnienia, które za wszelką cenę chciał stłumić, nagle wypłynęły na
powierzchnię. Zignorował je. Nie chciał, by cokolwiek zepsuło mu pobyt
nad zatoką. Być może, pewnego dnia stawi im czoła, ale na pewno nie
teraz.
- Napij się - powiedział, wskazując na jej kieliszek. Ucieszył się, gdy
wypiła łyk, a potem drugi.
- Smakuje?
WAOSKIE WAKACJE
89
- Jest świetny, ale nie mogę zapomnieć, że jest w nim alkohol.
- Tylko odrobina - Santo machnął dłonią. - Nie ma się czym martwić. Nie
upijesz się. Opowiedz mi coś o sobie, o swoim dzieciństwie. Mówisz, że
twój ojciec zmarł, gdy miałaś... ile lat?
- Pięć - powiedziała.
- Tyle co Chloe. To smutne.
- Dlatego też chcę, żebyś spędzał z nią więcej czasu. To tak istotne lata.
Postaraj się, żeby jak najlepiej je zapamiętała. Ja robiłam mnóstwo
ciekawych rzeczy z tatą. Zawsze się ze mną bawił, zabierał mnie na
spacery, kupował mi małe prezenty - nie żebyśmy mieli dużo pieniędzy.
Ale nigdy ich nie zapomnę.
Mówiła z takim zapałem i przekonaniem, że Santo bez trudu wyobraził
sobie małą Penny bawiącą się z ojcem. Gdy pomyślał o tym, że Helena
tak długo ukrywała przed nim córkę, ból, który odczuwał w środku, stał
się nie do wytrzymania. W jednej chwili zapragnął pobiec do domu,
wyściskać Chloe i powiedzieć jej, jak wiele dla niego znaczy. Ale
postanowił, że zrobi to rano. Na razie towarzystwa dotrzymywała mu
Penny - piękna i podniecająca...
- Twój ojciec musiał być wspaniałym człowiekiem.
- To prawda - przyznała bez wahania. - Mama zupełnie załamała się, gdy
zmarł. Zginął w wypadku samochodowym. Nie miała okazji pożegnać się
90
MARGARET MAYO
z nim, powiedzieć mu, jak bardzo go kocha. Nauczyła mnie i moją siostrę,
jak ważne jest, by mówić naszym bliskim, że ich kochamy. Powtarzałam
jej to codziennie, dopóki - do oczu Penny napłynęły łzy - dopóki sama nie
odeszła. Długo chorowała, więc nie stało się to nagle, ale i tak było mi
niesłychanie ciężko. Wciąż za nią tęsknię.
Santo nie mógł się powstrzymać. Uklęknął przed Penny i wziął ją w
swoje mocne ramiona. Pomyślała, że pocieszają tak, jak ona niedawno
pocieszała jego - i czym to się skończyło? Ale nie odepchnęła go.
Pozwoliła sobie na tę odrobinę przyjemności.
Gdy wypuścił ją z objęć i wrócił na swoje miejsce, była zawiedziona.
Spodziewała się, że skończy się to pocałunkiem, a być może, nawet
czymś więcej. Lecz choć Santo odsunął się, wciąż rozbierał ją swoimi
brązowymi, aksamitnymi oczami. Czuła jego wzrok na całym ciele.
Aż wreszcie napięcie stało się nie do zniesienia. Musiała się czymś zająć.
Odwrócić jego uwagę. Poncz, pomyślała. Nieważne, że zawiera alkohol.
Sięgnęła po kieliszek, ale ku jej przerażeniu ręce trzęsły się jej tak bardzo,
że przewróciła go. O mało nie spłonęła ze wstydu - nie o takie odwrócenie
uwagi jej chodziło - i już miała go podnieść, gdy Santo powstrzymał jej
dłoń.
- Zostaw. Isabella posprząta.
Służąca pojawiła się błyskawicznie, jak gdyby bez przerwy kręciła się
przy tarasie. Wytarła stół
WAOSKIE WAKACJE
91
i przyniosła drugi kieliszek. Penny była zakłopotana, ale Santo
zachowywał się, jak gdyby nic się nie stało.
- Chciałabym rozejrzeć się po okolicy - powiedziała. Potrzebowała chwili
samotności, by dojść do siebie, ale najwyrazniej nie było jej to dziś dane.
- Zwietny pomysł - powiedział Santo, zrywając się na równe nogi. -
Chodz, pokażę ci wszystkie urocze zakamarki tego miejsca.
Wyciągnął dłoń, ale Penny nie wzięła jej i przeszła obok niego. Po drugiej
stronie tarasu znajdowała się jadalnia z dużym stołem. Czy będą przyjmo-
wać gości? Czy przez cały ten czas będą sami?
Gdy zeszli po schodkach, jej oczom ukazał się kolejny taras. Woda w
basenie lśniła zachęcająco w słońcu. Wokół niego stały leżaki. Ale
bardziej nęciło ją jacuzzi. Miała ochotę zanurzyć się w wodzie i odprężyć,
podziwiając piękny widok w oddali.
Santo dostrzegł jej zainteresowanie.
- Wskakujemy? - zapytał.
Razem? Penny pokręciła głową. Potrzebowała dystansu, a nie bliskości!
Ale tej ostatniej nie udało jej się uniknąć. Santo nacisnął przycisk,
otwierając drzwi, których nie zauważyła wcześniej, i odsunął się, by ją
wpuścić.
- Co to jest? - zapytała podejrzliwie.
- Winda, którą zjedziemy na plażę. Pomyślałem, że masz ochotę na spacer
brzegiem morza. Wieje tam bryza, a na tarasach bywa duszno.
Penny pokiwała głową.
92
MARGARET MAYO
- Jest gorąco.
Drzwi zamknęły się bezgłośnie, a Penny przycisnęła się do zimnej
metalowej ściany i zamknęła oczy.
- yle znosisz windy? - usłyszała zatroskany głos Santa.
- Kiedyś utknęłam w jednej na trzy godziny - powiedziała, choć już
dawno zapomniała o tamtym zdarzeniu, które zresztą w żaden sposób nie
zaszczepiło w niej lęku przed windami. Ale była to dobra wymówka.
Natychmiast ją objął, przytulając mocno do siebie.
- Trzeba było powiedzieć. Są tu też schody. Co prawda długie i strome, bo
jest tu wysoko, ale...
Penny nie słuchała. A przynajmniej nie jego głosu - wsłuchiwała się w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]