They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Caseya, ranczera, właściciela ponad dwustu tysięcy akrów ziemi i
największego stada bydła na północnym zachodzie Montany. Casey nie
mógł pojąć, dlaczego rzuciła go dla Indianina - skromnego nauczyciela,
który nie zarabiał nawet tyle co jego kucharz. Matka nieraz w złości
dogadywała ojcu, mówiąc, że lepiej by zrobiła, wychodząc za mąż za
kucharza Caseya, ale nie myślała tego serio.
Ethan, co prawda, nigdy nie poznał Hanka Caseya, ale wiedział, że
matka nie żałowała życia, jakie wybrała. Niekiedy było jej ciężko, ale
posłuchała głosu serca i znalazła szczęście. Mills nie znał jeszcze Kate na
tyle, by mógł do końca ocenić, jaką jest kobietą, ale chciał wierzyć, że
postąpiłaby tak samo; chciał wierzyć, że była za mądra i za porządna na to,
by związać się z Mike'em Caldwellem. Wolał jednak nie zastanawiać się
nad tym, dlaczego tak go to obchodzi.
Kate obudziła się dopiero o dziewiątej. Wyjrzała na korytarz. Z dołu
dobiegł ją głos Danny'ego. Miała nadzieję, że Ethan zdążył przejść do
domku, zanim ojciec się obudził.
Szybko wzięła prysznic, włożyła dżinsy, sweter i zeszła do kuchni.
Danny rzucił się jej na szyję.
- Kate - odezwał się ojciec karcąco - postąpiłaś bardzo nierozważnie,
wracając do domu w taką pogodę. Masz szczęście, że żyjesz. Nie wiem,
jak zdołałaś dotrzeć do domu w taką śnieżycę. Nawet dla mężczyzny
byłoby to trudne zadanie.
66
RS
- Nie miałam wyjścia, tato - odparła Kate, rzucając Celii
porozumiewawcze spojrzenie.
- Chcesz trochę płatków, mamusiu? - spytał Daniel.
- Nie, kochanie - Zjem grzankę i wypiję kawę.
- Oczekuję, że to już się nie powtórzy. - Ojciec wrócił do tematu; -
Jeśli warunki będą złe, zostań w mieście. Następnym razem możesz nie
mieć tyle szczęścia.
- Bądz spokojny, tato, dostałam dobrą nauczkę.
- Nawet nie wiedzielibyśmy, gdzie cię szukać ciągnął z uporem
Rawley. - Poszedłem spać, myśląc, że zostaniesz w mieście albo
zawrócisz.
- Ale nie zostałam. I proszę cię, skończmy już ten temat.
- Chwileczkę, Musisz mieć trochę zrozumienia dla mego gderania.
- Wiem, że się o mnie martwisz.
- Nie tylko ja. Również Celia, nie mówiąc o Dannym, który cię
potrzebuje. I jest jeszcze Mike Caldwell. Ale nie sądzę, byś chciała o nim
rozmawiać.
Twarz Celii pozostała nieporuszona, Kate wiedziała jednak, co
gospodyni myśli o szeryfie. Celia nigdy otwarcie go nie krytykowała, ale
wszyscy zdawali sobie sprawę, jaką opinię o nim mają Indianie.
- Może porozmawiamy o panu Millsie, którzy na pewno zechce
zobaczyć syna - zaproponowała Kate.
Jake rzucił okiem w kierunku Danny'ego, ale chłopiec był zajęty
oglądaniem obrazków na pudełku po płatkach.
- Jeśli się tu pokaże, wyciągnę karabin - ostrzegł Rawley.
- Nie to miałam na myśli.
67
RS
- A co?
- Nie jestem pewna, czy umowa, jaką z nim zawarłeś, jest jeszcze
aktualna. Chodzi mi o to, że Becky nie żyje.
-Zmuszę go, by dotrzymał warunków. Wszystko jedno jakim
sposobem. - Rawley był nieugięty.
- Cóż, zastanawiam się, czy postawa pojednawcza nie byłaby
bardziej korzystna dla wszystkich zainteresowanych.
- Nie będziesz się jednać z kimś tego pokroju - warknął ojciec.
- Tato, co to właściwie znaczy ,"tego pokroju"? Jake nie
odpowiedział. Wskazał na wnuka.
- Danny, kochanie - Kate zwróciła się do chłopca -skończyłeś
śniadanie?
- Uhm - skinął głową.
- A więc biegnij na górę umyć zęby. Wyszukaj jakieś książki. Jak
tylko skończę, przyjdę i ci poczytam. Dobrze?
- Dobrze.
- A więc? - Kate popatrzyła na ojca pytająco, gdy chłopiec wyszedł z
kuchni.
- Nie będziesz prowadziła żadnych negocjacji z kimś takim jak Ethan
Mills - powtórzył Rawley. - Jedyne, co może do niego dotrzeć, to kula z
karabinu.
- Tato, to bez sensu.
- Czyżby?
Kate miała przez chwilę ochotę opowiedzieć mu, co się wydarzyło,
ale szybko się rozmyśliła.
- Co to ma znaczyć  bez sensu"? - nalegał ojciec.
68
RS
- Wydaje mi się, że należałoby dać mu szansę. Nie ma sensu
najpierw strzelać, a pózniej rozmawiać. Takie postępowanie uniemożliwi
wszelkie porozumienie.
- Zachowujesz się tak, jakbyś chciała spotkać się z tym człowiekiem.
- Cóż, on jest ojcem Daniela.
- Ethan Mills zrzekł się swoich praw w dniu, w którym załatwiłem
mu mniejszy wyrok. Gdyby nie to, siedziałby w więzieniu jeszcze co
najmniej dziesięć łat. Ja dotrzymałem umowy. Teraz on musi jej
dotrzymać.
- Czy naprawdę uważasz, że nie można by jeszcze raz rozważyć tej
sprawy? - spytała Kate.
- Koniec dyskusji - uciął Rawley. - Celio, proszę mi dolać kawy.
Kate wyjrzała przez okno. Znieg znowu padał, nadchodziła kolejna
burza. Jeśli chce porozmawiać z Ethanem, musi to zrobić jak najszybciej.
Wahała się, czy wziąć ze sobą Danny'ego. Nie była pewna, jak Ethan
zareaguje. Czy poprzestanie na poznaniu chłopca?
- Słyszałaś prognozę? - zagadnęła Celię.
- W radiu mówili, że przypuszczalnie póznym popołudniem będzie
znowu burza, jeszcze gorsza niż wczoraj.
Kate westchnęła. A więc Mills nie zdąży dostać, się do autostrady i
wyjechać.
- A co z telefonem? Działa? -Nie.
Wszystko wskazywało na to, że zostali uwięzieni na ranczu.
- Cóż, tato - zwróciła się do Rawleya. - Zrobisz, co chcesz, ale ja
mam zamiar rozmawiać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl