[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kiedy ojciec ich opuścił, matka musiała kilkoro z nich od-
dać do sierocińca. Między nimi Kane'a.
W domu dziecka pod względem materialnym było im
dobrze, ale brakowało domowego ciepła. Kane opuścił sie-
rociniec natychmiast po osiągnięciu pełnoletności.
- Możemy jeść - rzekł pogodnie. - Wszystko jest go-
rące.
Zjedli kolację, Josh poszedł do łóżka i zostali sami
w przytulnym ciepłym świede lampy. Selina tak długo cze-
kała na ten moment, że kiedy nastał, nie wiedziała, jak się
zachować. Może tylko jej się wydaje, że jest między mmi
jakaś chemia? Może Kane sobie pomyśli, że próbuje łapać
go na męża?
Usiadła naprzeciwko niego w fotelu i odwróciła oczy,
unikając jego wzroku.
- Coś się stało? - zapytał. - Mam już sobie pójść?
- Nie! To znaczy tak! - Nie wiedziała, co mówi. - Nie
możemy się do siebie zanadto zbliżyć. Przecież razem pra-
cujemy.
Kane spojrzał na nią rozbawionym wzrokiem.
- Zanadto zbliżyć? Siedzimy w bezpiecznej odległości.
W jej oczach ukazały się łzy.
- Nie śmiej się ze mnie, Kane. Od śmierci męża nie
S
R
dotknął mnie żaden mężczyzna. Czuję się jak dziewica na
pierwszej randce.
Podszedł i pochylił się nad nią.
- Wcale się z ciebie nie śmieję. Jesteś młoda i piękna
i od chwili, kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy, mam
ochotę kochać się z tobą, ale...
Położyła palec na jego ustach.
- %7ładnych ale", po prostu obejmij mnie.
Wziął ją w ramiona i pocałował, budząc w niej uczucia,
których już nigdy nie miała doznawać. Nie wiedziała, jak
długo to trwało. Wiedziała tylko, że Kane pożąda jej tak
samo silnie jak ona jego.
- Nie mogę uwierzyć, że to stało się tak szybko - wy-
znała, ujęła jego ręce i poprowadziła go w stronę schodów.
- Właściwie nic o tobie nie wiem. Opowiedz mi coś o so-
bie, skąd_JejteśV4aka^jeśt twoja rodzina, z kim się
przyjaznisz. Wczoraj odwiedził mnie Charlie i miałam wra-
żenie, że próbuje mnie przed tobą ostrzec. Jakby coś wie-
dział, ale nie chciał mówić.
Poczuła, jak ramiona Kane'a sztywnieją. Zrozumiała, że
wybrała najgorszy moment na podobne pytania. Nie za-
mierzał jej oszukiwać, nie chciał kłamać. Wypuścił ją
z objęć.
- Chcesz o mnie wiedzieć wszystko, więc ci powiem
- odezwał się zniechęconym głosem. - Miałem siedmioro
rodzeństwa, ojciec zostawił nas, kiedy byłem mały, matka
nie mogła nas utrzymać i oddała nas do sierocińca.
Selina nie kryła przerażenia.
- O Boże...
- Owszem, nie było lekko - ciągnął obojętnym tonem.
S
R
- Potem też jakoś nie miałem domu. Pewnie nie znalazłem
odpowiedniej osoby... A potem zjawiła się Eve Richards.
- I co? - zapytała cicho Selina.
- Razem pracowaliśmy. Zakochała się we mnie i sprawy
wymknęły się spod kontroli. Kiedy postanowiłem zmienić
pracę, żeby się od niej uwolnić, oskarżyła mnie o molesto-
wanie seksualne.
Próbowała jakoś to zrozumieć.
- Miałeś z nią romans, a potem chciałeś z tym skoń-
czyć? - zapytała niepewnie.
Czar chwili prysł i wcale nie pragnęła usłyszeć odpo-
wiedzi.
- To nie było tak - zaprzeczył Kane. - Nic nas nie łą-
czyło, wcale mi się nie podobała.
Po raz pierwszy chciał komuś o tym opowiedzieć; kto
jak kto, ale Selina na pewno go zrozumie. Jest taka mądra
i wyrozumiała. Selina jednak tym razem nic nie rozumiała.
- Nie wspomniałbyś o tym, gdybym nie zapytała -
rzekła z goryczą. - Przed chwilą byliśmy sobie tacy bliscy,
a ty nie uznałeś za stosowne powiedzieć mi takiej ważnej
rzeczy.
Poczuł złość.
- Najwyrazniej miałem rację. Spójrz na siebie! Posłu-
chaj swojego tonu! Przecież ty mnie oskarżasz o coś, czego
nie zrobiłem. Ta kobieta była psychicznie chora. Ale po co
ja ci to wszystko mówię? To moje sprawy i nikogo nie po-
winny obchodzić. Nic przed tobą nie ukrywałem, bo po pro-
stu nic nie mam do ukrycia.
- Prócz prawdy... - wymknęło jej się mimo woli.
Kane sięgnął po marynarkę wiszącą na krześle.
S
R
- Lepiej już pójdę. Chyba już dość sobie pogadaliśmy
jak na jeden wieczór.
- Nie odchodz! - zaprotestowała. - Nie rozstawajmy się
w ten sposób.
Spojrzał na nią z powagą.
- Doskonale cię rozumiem. Nie chcesz przebywać w to-
warzystwie kogoś, na kim ciąży podobne oskarżenie albo
tylko jego cień. A ja nie mam nic prócz własnych słów.
Sama musisz postanowić, czy mi wierzysz. Ja wiem tylko,
że stale płacę za coś, czego nie zrobiłem. To, co stało się
przed chwilą, jest tego najlepszym dowodem.
Wyszedł, nie dopuściwszy jej do głosu. Powlokła się do
sypialni, udręczona i przybita. Nie spodziewała się, że ten
wieczór tak się skończy.
Kane odszedł zły i obrażony. A czego on się właściwie
spodziewał? Wyciągnęła z niego tę nieszczęsną historię, bo
sam ani słowem nie wspomniałby o takiej drobnostce".
Chciała tylko usłyszeć prawdę, a doprowadziła do zerwania
czegoś, co dopiero się zaczęło. Musi koniecznie do niego
zadzwonić. Sięgnęła po telefon i dopiero wtedy się zorien-
towała, że nie zna ani numeru jego telefonu, ani adresu.
Wiedziała tylko, że Kane mieszka w brzydkim bloku nie-
daleko stacji pogotowia. Nic dziwnego, że wreszcie chciała
się czegoś o nim dowiedzieć, przecież to zupełnie naturalne.
Czyżby myślał, że zwykła się kochać z nieznajomymi?
Coś jednak o nim wiedziała. Kane był najlepszym pra-
cownikiem pogotowia, jakiego znała. Szybki, mądry, po-
siadający rozległą wiedzę medyczną. Przy tym troskliwy
i uważający. Przypomniała sobie, jak odwiedził Josha
w szpitalu i jak ujął jej dłoń, kiedy spała.
S
R
Nie ma jednak dymu bez ognia, zasugerował jej naty-
chmiast głos rozsądku. Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej,
zadzwoń do Charliego. Na pewno chętnie się z tobą podzieli
informacjami o nowym koledze.
Nigdy tego nie zrobi. Kane dość wycierpiał przez plotki
i aluzje, ona mu nie będzie teraz dokładać.
Następnego dnia krążyła po domu, nie mogąc sobie
znalezć miejsca i czekając na telefon Kane'a. Telefon jednak
milczał.
Nie mogła się doczekać pójścia do pracy. Zamierzała
natychmiast poważnie z nim porozmawiać. Powie, że jego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]