[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiedziała, na kim zatrzymał się jej wzrok.
- Raniło to Erica - przyznała.
- Eric, wiedząc o tym, nie powinien był ci się oświadczać. - Kobieta westchnęła
współczująco. - Zawsze pragnął tego, co nale\y do innych. Ale zostawmy ten temat. Chcę ci
\yczyć szczęścia.
Asher, wzruszona słowami Lucy, ucałowała ją serdecznie w policzek.
- Dziękuję, kochana.
Dama uśmiechnęła się i spojrzała w kierunku Taja.
- Masz wyborny gust. Zazdrościłam ci go, choć nie jest w moim typie. Pójdę poszukać
Briana.
Odwróciła się, by odejść, lecz Asher ją zatrzymała.
- Czy nie obrazisz się, jeśli do ciebie napiszę?
- Będzie mi bardzo miło. - Lucy uśmiechnęła się raz jeszcze i oddaliła.
Asher była uradowana. Słusznie przeczuwała, \e po tym meczu jej \ycie zacznie
układać się pomyślnie. Miała teraz o jeden cię\ar mniej na sumieniu. Stopniowo dochodziła
do tego, kim jest i czego potrzebuje. Poczuła czyjaś dłoń na ramieniu i odwróciła się. Taj
uśmiechał się do niej.
- Kto to był?
- Dawna przyjaciółka. - Asher pogładziła go po policzku. - Zatańczymy? Tylko w ten
sposób mo\emy się do siebie przytulić.
ROZDZIAA 9
Asher wiedziała, \e lepiej radzi sobie z prasą, gdy nie jest zestresowana. Obawa, \e
powie za du\o, minęła. Miała wiele tajemnic do ukrycia. Przed wyjazdem do Australii
postanowiła nie zaprzątać sobie głowy problemami. Decyzje poczekają. Na razie chciała
cieszyć się chwilą, grać w tenisa i spotykać się z Tajem.
Z Australią wiązały się wspomnienia zasłu\onych zwycięstw i godnych pora\ek.
Tutejsi wielbiciele tenisa byli swobodni i przyjacielscy. Asher bardzo potrzebowała
\yczliwości po napiętej atmosferze, jaka panowała w Anglii. Australijczycy pamiętali Buzkę i
przyjmowali jej powrót do zawodu z wielkim entuzjazmem. Tutaj przyjemność gry
przewy\szała radość zwycięstwa.
Zmiana, jaka dokonała się w Asher, była widoczna od pierwszych rund meczu.
Częściej się uśmiechała. Grała z właściwą sobie zaciętością, lecz nie czuła ju\ presji.
Z pierwszego rzędu Taj, który niedawno sam zszedł z kortu, obserwował jej trening.
Teraz przyglądał się grze, wyciągnięty na ławce, skrywając oczy za okularami prze-
ciwsłonecznymi.
Poprawiła się, zauwa\ył z zadowoleniem. Nie tylko jako tenisistka. Przypomniał
sobie, jak wa\na dla Asher była kondycja fizyczna Dobra strategia i umiejętności nigdy jej nie
wystarczały. Robiła, co mogła, aby uwa\ano ją za prawdziwą sportsmenkę. Udaje jej się,
przyznał, gdy podbiegła do siatki, aby odebrać piłkę silnym, oburęcznym bekhendem.
Wydawało się, \e podczas przerwy w grze nabrała tę\yzny.
Naraz pogodne myśli prysnęły. Pytania znów zaczęły się piętrzyć, nie dając mu
spokoju. Coraz to nowe dlaczego? natarczywie domagały się odpowiedzi. Zdawał sobie
sprawę, \e Asher stara się \yć chwilą i cieszyć beztroską. Postanowił jej w tym pomóc.
Poczekać. Kiedy sezon dobiegnie końca, wydobędzie z niej wszystkie odpowiedzi.
Z kortu dotarł śmiech Asher i błyskawicznie rozproszył ponure myśli. Był ciepły,
serdeczny i... taki rzadki. Taj rozparł się na ławce i rozejrzał dokoła.
Trawa stadionu Kooyong była jego ulubioną nawierzchnią, twardą i sprę\ystą. Piłka
odbijała się tu jak nigdzie indziej. Nawet pod koniec sezonu, gdy korty były ju\ mocno
zu\yte, powierzchnia pozostawała równa jak tafla lodu. Zachowywała sprę\ystość nawet po
najbardziej ulewnych deszczach. Kooyong to wymarzone miejsce dla graczy szybkich i
agresywnych. Taj nie mógł się doczekać meczu. Obserwował Asher przez zmru\one powieki.
Niecierpliwiła się tak samo jak on. To był dla niej nie tyle mecz, ile rozrywka. Uśmiechnął
się. Cokolwiek ukrywa, nic nie mo\e zniszczyć tego, co jest między nimi.
Trening dobiegł końca i Taj zeskoczył na dół. - Popykamy trochę?
Madge, nie przestając pakować rakiety, rzuciła mu ponure spojrzenie.
- Wybij to sobie z głowy, zapaleńcu. Zabrał jej rakietę i zaczął podbijać nią piłkę.
- Dam ci fory.
Madge prychnęła i odebrała mu piłeczkę, wrzucając ją do puszki.
- Poka\ mu, Asher. - Spojrzała na partnerkę. - Tajowi przyda się lekcja.
Asher zastanawiała się, ale tylko chwilę.
- Dobra - zdecydowała.
- Ty serwujesz.
Zaczekała, a\ Taj zajmie pozycję. Gdy to zrobił, uśmiechnęła się do niego
wyzywająco.
- Kopę lat, co, Starbuck?
- Ostatnim razem nie wygrałaś ani gema. - Skinął głową ku Madge. - Na pewno nie
potrzebujesz wsparcia tej ofiary?
Nie usłyszał odpowiedzi. Dostarczył mu jej as, którym go poczęstowała. Zaskoczony,
zdjął okulary i rzucił je Madge.
- Niezle, Buzka - krzyknął, śledząc tor lotu drugiego serwisu.
Odebrał cios, posyłając piłkę w przeciwległy naro\nik. Taj uwielbiał patrzeć, jak
Asher biega. Zasięg bekhendu miała ograniczony, mimo to uderzenie było nad wyraz
precyzyjne. W mig znalazł się przy piłce. Kiedy ostatni raz grali ze sobą, pokonał Asher bez
trudu. Tym razem gra była nie lada wyzwaniem. Asher uderzyła piłkę mocno i szybko. Taj,
biorąc głęboki zamach, odparował podanie. Piłka śmignęła jak błyskawica. Gdy wróciła do
niego, posłał ją a\ na linię końcową, a potem, cofając się, uderzył lekko. Piłka otarła się o
siatkę i upadła na środek pola.
- Piętnaście do zera - ziewnął, wracając na pozycję. Asher zmru\yła nienawistnie oczy
i zło\yła się do serwu. Wymiana była trudna do podtrzymania, polegała na szybkości i pracy
nóg. Doskonale wiedziała, \e Taj się z nią bawi, posyłając piłki w naro\niki. Nie dorównywa-
ła mu siłą. Zdecydowała się pokonać go sprytem. Piłka dudniła, Asher biegała, tempo rosło.
Rakiety świstały, przecinając powietrze. Asher posłusznie dostosowała się do rytmu Taja,
czekając, a\ uśpi jego uwagę. Niespodziewanie zmieniła tempo i piłka przeleciała obok niego.
- Wyrabiasz się - zauwa\ył protekcjonalnie.
- To ty robisz się powolny, staruszku - odcięła się ze słodkim uśmiechem.
Taj odebrał następny serwis i posłał piłkę po skosie. Odbiła się od kortu i nim Asher
się zorientowała, pomknęła na trybunę. Asher zaklęła siarczyście.
- Mówiłaś coś? - Teraz z kolei on był słodki jak miód.
- Ani mru - mru.
Zła jak osa, bojowym ruchem odrzuciła włosy. Gdy składała się do uderzenia,
spojrzała przeciwnikowi w oczy. Nie patrzył na piłkę ani na rakietę, tylko na jej usta.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]