[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czy to ma jakiś związek z zabójstwem Berkowitza?
Owszem zapewniłem ją.
I co miałabym zrobić z tą wiadomością?
Na przykład spróbować zdobyć więcej informacji na temat pana Tretorne a.
I to wszystko? spytała, patrząc na mnie z powątpiewaniem.
Na razie tak. Skontaktuję się z panią znowu jutro. Zadzwonię i przedstawię się jako
Mike Jackson. Powiem, że pani zamówienie jest gotowe.
Już tylko przecznica dzieliła nas od kwatery dziennikarzy, więc zostawiłem ją i wróciłem
do namiotu.
Najbardziej zaskoczył mnie fakt, że Janice Warner nie miała pojęcia o masakrze w
Kosowie. Może Tretorne owi udało się zmylić jej pracodawców. Prawdziwy materiał
Berkowitza nigdy nie został wysłany, a w Heraldzie nie mieli pojęcia, co ich reporter
odkrył.
Po wejściu do namiotu zorientowałem się, że ktoś przeszukiwał moje rzeczy. Chłopcy z
kryminalnego odłożyli wszystko na swoje miejsce. Brakowało tylko adidasów. W takich to
skandalicznych warunkach przyszło mi pracować.
* * *
Generał Clapper zadzwonił o drugiej w nocy. Zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem
te pózne telefony nie są umyślne.
Telefonował do mnie generał Foster z NSA. Był wściekły. Powiedział, że utrudnia pan
życie jednemu z jego pracowników, jakiemuś Jonesowi. Co jest grane?
Powinienem był się tego spodziewać.
Usiłuję po prostu ustalić jego nazwisko i sekcję, żeby podać to w moim raporcie
odparłem.
Może się pan doskonale obejść bez tego. Generał Foster pozwolił użyć swojego
nazwiska. A poza tym, skoro i tak będziecie przeciwni trybunałowi wojennemu, to nazwisko
tego człowieka nie ma najmniejszego znaczenia.
Sir, jestem oficerem śledczym. Nie odstawiam lipy w mojej pracy. Pan może mi
doradzać, ale nie może rozkazywać.
I tak już czeka pana dochodzenie dyscyplinarne, Sean, w sprawie pańskiego
zachowania. Niech pan nie pogarsza sytuacji.
Przykro mi, generale, ale muszę robić to, co uważam za słuszne.
Jak pan sobie życzy odparł generał i odłożył słuchawkę.
Ja też odłożyłem moją i wcisnąłem przycisk stop w magnetofonie, który uruchomiłem, gdy
tylko generał się przedstawił. Wydawcy waszyngtońskiego Heralda byliby zachwyceni,
mogąc przesłuchać tę taśmę, gdyby sprawy przybrały inny obrót. A poza tym oni
kimkolwiek byli zagrywali ze mną nie fair, więc czemu ja miałbym postępować inaczej?
Po tej konstatacji zasnąłem mocno. Obudziło mnie gwałtowne szarpanie. Zamrugałem
kilka razy i dopiero po chwili byłem w stanie rozróżnić jakieś kształty. Martie jakiś tam, facet
z kryminalnego, pochylał się nad moim posłaniem. Za nim jak zjawy stało dwóch
żandarmów.
Proszę się ubrać. Idzie pan ze mną oznajmił Martie.
Usiadłem.
Może pan wyjaśnić, co się dzieje? Czy jestem aresztowany?
Zabieram pana do aresztu.
Nogi ugięły się pode mną. Szybko ubrałem się i potykając, poszedłem za Martiem.
%7łandarmi kroczyli po obu moich stronach.
Była trzecia nad ranem, więc ulice były nadal ciemne i puste. Zwietna pora na dokonanie
na mnie pewnych przewidzianych sankcją czynności. Gdy dotarliśmy do aresztu
żandarmerii, nieco odetchnąłem. Trochę przedwcześnie.
Proszę usiąść powiedział Martie, gdy wprowadzono mnie do pokoju przesłuchań.
Odczytał mi moje prawa i zapytał:
Czy chce pan odpowiadać przy prawniku?
To pytanie jest zawsze krytyczne. Nie miałem pojęcia, o co byłem oskarżony. Nie
wiedziałem nawet, czy w ogóle będę o coś oskarżony. Zdecydowałem, że żaden prawnik nie
zrobi dla mnie więcej niż ja sam. Bo w końcu sam byłem prawnikiem, czyż nie?
Nie tym razem odpowiedziałem.
Martie ruchem głowy nakazał żandarmom opuszczenie pomieszczenia. Zamknęli za sobą
drzwi. Martie przez chwilę przyglądał mi się.
Ma pan poważny kłopot odezwał się wreszcie. Odciski z pana adidasów pasują
do tych, które zdjęliśmy w latrynie, gdzie zamordowano Jeremy ego Berkowitza.
To niemożliwe. Tamtej nocy nie byłem w pobliżu latryny.
Chyba nie chce mi pan wmówić, że ktoś pożyczył sobie pana buty, zamordował
Berkowitza i odłożył je na miejsce.
Niczego nie zamierzam panu wmawiać.
Odchylił się na krześle i zaczął bawić długopisem.
Jest jeszcze coś powiedział. Wśród notatek, które znalezliśmy w pokoju
Berkowitza, była jedna od pana. Prosi pan w niej o spotkanie w latrynie o pierwszej w nocy.
W tym momencie cała pewność siebie mnie opuściła. Teraz już wiedziałem, że mam
naprawdę poważny kłopot. Jakkolwiek adidasy jako dowód rzeczowy można było w sądzie
podważyć, to już z notatką nie dałoby się tego zrobić tak łatwo.
To niemożliwe wymamrotałem znowu.
Dwóch ekspertów badało charakter pisma. To pana pismo, majorze. Chyba nie muszę
panu tłumaczyć pewnych rzeczy.
Nie, nie musiał. Ktoś mnie porządnie wrabiał.
Martie, poradzę sobie bez adwokata powiedziałem.
Przyglądał mi się kilka sekund, po czym wstał, podszedł do drzwi i zapukał w nie.
Pokazali się dwaj żandarmi. Nakazał im odczytanie nakazu aresztowania i odprowadzenie
mnie do celi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]