[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żałuje.
- Dziękuję. Przez większą część życia byłam rozpieszczana, ale nie miałam poczu-
cia, że do kogoś należę. Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym cię straciła.
- Nie stracisz mnie. Hrabia jest łajdakiem, ale, moim zdaniem, tchórzliwym. Nie
zabiłby nikogo, mając do dyspozycji człowieka, który wykona za niego brudną robotę.
Inna sprawa, że zapędzony w pułapkę, mógłby zachować się jak ranne dzikie zwierzę.
- Uważaj na siebie - szepnęła, a potem roześmiała się, słysząc, że zegar na dole
wybił godzinę. - Musimy iść, inaczej wszyscy będą na nas czekać.
Ku zaskoczeniu Mariah, hrabia nie uczestniczył w obiedzie. Gdy damy zostały sa-
me, podczas gdy dżentelmeni udali się na kieliszek porto, Lucinda wyjaśniła, że hrabia
Paolo przesłał jej mężowi bilecik. Napisał, że niezwłocznie musi wyjechać, zabiera pod-
ręczny bagaż, prosi też, by resztę przysłać mu do Londynu pod podany adres. Bardzo
przepraszał, podobno jednak dostał wiadomość, że jego obecność W domu jest nie-
odzowna.
- W domu? Czy to znaczy, że przyjechał posłaniec z wiadomością?
- Justin też o to pytał. Kamerdyner nic w tej sprawie nie wiedział, ale może któryś
ze służących wziął wiadomość i nikomu o tym nie wspomniał. W każdym razie hrabia
odjechał. Sądziłam, że będziesz z tego zadowolona? - Lucinda popatrzyła badawczo na
przyjaciółkę.
R
L
T
- Z pewnością nie tęsknię za towarzystwem hrabiego i nie mogę udawać, że żałuję
jego wyjazdu - przyznała Mariah, chociaż nie uwierzyła w opowieść o koniecznym i na-
głym wyjezdzie.
Zastanawiała się, czy hrabia nie planuje dla niej jakiejś przykrej niespodzianki. Nie
chciała jednak swoimi przypuszczeniami niepokoić Lucindy. Hrabia na pewno wiedział,
że Andrew usłyszy o jego zachowaniu. Może obawiał się też, że w towarzystwie rozej-
dzie się ostrzeżenie przed naciągaczem? A może wolał się usunąć, niż znów stanąć z nią
twarzą w twarz?
Domysł, że za wyjazdem hrabiego kryją się złowrogie przyczyny, coraz bardziej
nabierał kształtów. Pocieszała się, że Andrew kontroluje sytuację w rezydencji. Czuła się
bezpieczniej ze świadomością, że hrabia opuścił siedzibę księcia Avonlea i że nie zatrzy-
ma jej niespodziewanie na korytarzu.
Postanowiła, że nie będzie niepotrzebnie się martwić, i nawet zgodziła się zagrać
na fortepianie. Siedziała jeszcze przy instrumencie, gdy do pań dołączyli dżentelmeni.
Andrew podszedł do fortepianu i zaczęli rozmawiać o różnych utworach, które oboje
znali, a potem ucieszyli przyjaciół zabawnym duetem. Potem inna dama zajęła miejsce
Mariah, służący zaczęli roznosić napitki, a ona wreszcie mogła porozmawiać z narzeczo-
nym.
- Wiesz, że hrabia nagle wyjechał?
- Tak, słyszałam, że dostał pilną wiadomość z domu.
- To możliwe. Skoro go nie ma, będziesz czuła się swobodniej.
- Naturalnie. Chyba nie ma już potrzeby, żebyś tu dzisiaj nocował.
Andrew uśmiechnął się i powiedział:
- Nie warto rozmawiać o tym dżentelmenie. Spadł na mnie grad prezentów i
wszystkie czekają z rozpakowaniem na ciebie. Czy mam wysłać podziękowania przyja-
ciołom, czy zrobisz to za mnie? Wyznam, że nie mam wprawy w pisaniu takich listów.
- Jutro pojadę do Lanchester Park. Obejrzymy podarunki i napiszę listy. Ludzie są
tacy dla nas życzliwi i serdecznie, że trzeba im odpowiednio podziękować.
R
L
T
Tego wieczoru nie nadarzyła się kolejna okazja do rozmowy. Mariah zdołała jedy-
nie powiedzieć Andrew dobranoc, zanim razem z Sylwią i większością dam udała się na
spoczynek.
- Zpij dobrze i niczym się nie martw. Pod naszą opieką jesteś bezpieczna.
- Dziękuję - powiedziała i dodała szeptem, którego być może nie usłyszał: - Tak
bardzo cię kocham...
Do swojego pokoju weszła z uśmiechem na ustach. Skorzystała z pomocy służącej
przy rozbieraniu, wyszczotkowała włosy i położyła się do łóżka. Była pewna, że tę noc
prześpi spokojnie.
Mariah nie wiedziała, co wytrąciło ją ze snu, nagle jednak okazało się, że nasłuchu-
je, a na całym ciele ma gęsią skórkę. Dobiegały ją jakieś odgłosy - to otwierały się drzwi
garderoby. Tą drogą wchodziły tylko służące, a żadna z nich nie odważyłaby się zakłócić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]