They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mnie życie, wychodząc na miasto po wodę, jedzenie i ubranie dla
mnie. Przedtem opatrzył moją skaleczoną stopę. I chronił mnie cały
czas. Kiedy jacyś ludzie zaczęli kręcić się koło domu, Zane
natychmiast zasłonił mnie swoim ciałem, sam wystawiając się na
niebezpieczeństwo. I w takim człowieku się zakochałam. Może dla
ciebie jest to człowiek gorszego gatunku, ale nie dla mnie!
W oczach ojca coś błysnęło i Barrie już wiedziała, że cała ta
przemowa i tak nie przekonała go i była bez sensu, szczególnie
informacja, że się zakochała. Wiedziała przecież, że dla ojca sama
myśl, że mogłaby odejść od niego, jest nie do zniesienia. A Zane
Mackenzie, choćby był największym bohaterem, stanowi dla ojca
tylko i wyłącznie zagrożenie.
- Barrie, ja... - Chyba po raz pierwszy wytrawnemu dyplomacie
zabrakło słów. To prawda, że starał się nigdy niczego nie odmawiać
córce. A jeśli już tak się stało, to tylko wtedy, gdy chodziło o jej
80
bezpieczeństwo, na przykład wtedy, kiedy uparła się, że koniecznie
chce jezdzić na motocyklu. Naturalnie, że nie pozwolił. Bo
bezpieczeństwo Barrie stało się jego obsesją. Kurczowo trzymał się
córki, bo była dla niego jedynym kawałkiem rodziny, jaka mu
pozostała po śmierci ukochanej żony, do której zresztą Barrie była
łudząco podobna.
Teraz toczył ze sobą walkę, widziała to w jego oczach. Z jednej
strony nie chciał w niczym przeszkadzać ukochanemu dziecku. Ale
z drugiej... przecież równało się to z jej utratą. Cóż znaczą
sporadyczne odwiedziny? Prawie nic, tak jak wtedy, kiedy Barrie
była w szwajcarskiej szkole z internatem. A on chciał, żeby Barrie
była z nim zawsze, nie tylko od święta. Było w tym wiele egoizmu i
zdawał sobie z tego sprawę. Ale Barrie też nigdy nie wątpiła, że
ojciec bardzo ją kocha.
- Barrie, myślę, że przede wszystkim powinnaś odpocząć i
wyciszyć swoje emocje. Zdajesz sobie przecież sprawę, jak wygląda
życie tego człowieka. I ty sądzisz, że znalazłabyś tam miejsce dla
siebie?
- Za wcześnie się nad tym zastanawiać, tatku. Ja nie
rozmawiałam z Zanem o małżeństwie. Teraz... teraz po prostu
muszę się z nim zobaczyć. Nie chcę, żeby pomyślał, że nie
interesuje mnie stan zdrowia człowieka, który uratował mi życie.
- A nie pomyślałaś, Barrie, że uprzejmość z twojej strony może
być na wyrost? Dla niego, prawdopodobnie, była to jeszcze jedna
niebezpieczna misja, i tylko tyle. No i wszystko jasne.
- Nie, tatku, wcale nie jest wszystko jasne. I ty powinieneś mi
pewne rzeczy wyjaśnić.
-Ja?
- Tak.
Patrzyła mu prosto w oczy, jej ramiona były wyprostowane, jak u
żołnierza, stojącego na baczność.
- Nie pytałam cię jeszcze, co działo się w tym czasie tutaj, na
miejscu. A ponieważ jestem osobą raczej inteligentną i myślącą
logicznie...
- Oczywiście, Barrie. O co chodzi?
81
- A o to, że jedno pytanie nasuwa się samo. Czy porywacze
żądali od ciebie okupu?
- Okupu? - powtórzył ambasador zdziwionym głosem, a Barrie
na sekundę serce zamarło. A więc jej straszne podejrzenie okazało
się słuszne. Nie została porwana dla pieniędzy.
- Tak. Okupu - powtórzyła łagodnym głosem.
- Zwykle przecież porywacze żądają pieniędzy. A tym razem nikt
ich od ciebie nie zażądał. Czyli wychodzi na to, że porwano mnie z
innego powodu. I, być może, ten ich przywódca chce od ciebie
czegoś innego, na przykład jakiejś informacji. I chciał cię zmusić,
żebyś mu dał tę informację. Albo może ty z nim już wcześniej...
współpracowałeś i tkwisz w tym po samą szyję. I poróżniliście się z
jakiegoś powodu...
Na ułamek sekundy na twarzy ambasadora pojawił się wyraz
prawdziwej paniki, zmieszanej z poczuciem winy. Błyskawicznie
jednak jego twarz wygładziła się i przybrała obojętny wyraz.
- Przedziwne insynuacje - mruknął.
A Barrie czuła, że robi jej się słabo. Bo ta panika i poczucie winny
zdążyły powiedzieć jej rzecz oczywistą: że sumienie ojca nie jest do
końca czyste.
- Powinieneś mi to wyjaśnić - powiedziała twardym głosem. -
Jestem pewna, że oni porwali mnie z twojego powodu.
- Barrie, dziecko...
Puścił jej ręce, obszedł biurko i usiadł z powrotem na fotelu. Jakby
symbolicznie wracał do roli tylko i wyłącznie ambasadora.
- Dobrze wiesz, że są rzeczy, o których nie wolno mi z tobą
rozmawiać. I twoje insynuacje są zupełnie nie na miejscu. To tylko
dowód, jak bardzo jesteś wytrącona z równowagi.
Naturalnie, że mogła zapytać, czy Art Sandefer z CIA też by sądził,
że jej insynuacje są nie na miejscu. Nie potrafiła jednak posunąć się
tak daleko, żeby grozić własnemu ojcu. I dlatego przeżywała bardzo
bolesną rozterkę. Bo jeśli ojciec popełnił jakąś zdradę, to czy ona,
zachowując milczenie, również nie jest zdrajczynią? Kochała swój
kraj. Przez wiele lat żyła w Europie, przepadała za francuskim
winem, wiedeńską architekturą, ceniła opanowanie Brytyjczyków,
zachwycała się hiszpańską muzyką, a w słonecznej Italii wszystko
82
było dla niej przepiękne. Ale za każdym razem, gdy wracała do
Stanów, uderzała ją energia rozpierająca tutejszych mieszkańców, i
ich życie, bujne, różnorodne. W tym kraju, w którym nawet ludzie
uważani za ubogich żyli o wiele lepiej niż ludzie gdzie indziej... w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl