[ Pobierz całość w formacie PDF ]
następne. Todd miał zażenowaną minę. Jenna nabrała przekonania, że spotkanie jednak
nie było ukartowane. Adam naprawdę chciał zjeść lunch we dwoje, a Chelsea nie mogła
tego znieść.
Nagle w drugim końcu sali rozległ się płacz dziecka. Chelsea zmartwiała, potem
spojrzała na męża.
- Chels, proszę, nie... - zaczął Todd.
Chelsea zerwała się na równe nogi.
R
L
T
- Zamknij się! - syknęła. - Po prostu się zamknij!
Chwyciła torebkę i wybiegła z restauracji. Przy stoliku zaległa cisza. Potem Todd
powoli wstał, spojrzał na Adama i Jennę i powiedział:
- Muszę iść.
Adam i Jenna odprowadzili go wzrokiem.
- Co tu jest grane? - Adam odezwał sic pierwszy.
- Nie wiem.
Przez duże okno zobaczyli, jak Chelsea wsiada do taksówki, zatrzaskuje Toddowi
drzwi przed nosem i odjeżdża. Todd stał jeszcze chwilę na chodniku, potem ze spuszczo-
ną głową wrócił do restauracji.
- Przepraszam was za tę scenę - bąknął, siadając z powrotem przy stoliku.
Adam popatrzył na jego bladą twarz i zapytał:
- Co się z nią dzieje?
- Nie chciałem nic mówić - zaczął Todd i spuścił wzrok - ale około dwa miesiące
temu Chelsea zaszła w ciążę. - Jenna aż zachłysnęła się powietrzem. Poczuła, że Adam
sztywnieje. - Oboje byliśmy uszczęśliwieni. Straciła dziecko. - Przyjaciele wymienili
spojrzenia. - Od tamtej pory już nic nie jest takie samo. Teraz nie mogła znieść płaczu
tego niemowlęcia.
Jenna starała się nie myśleć, jak ona by się czuła na miejscu Chelsea. Ku jej zasko-
czeniu Adam milczał. Czy myśli o niej? Czy współczucie dla Todda odjęło mu mowę?
- Ogromnie mi przykro - szepnęła.
- Dziękuję. - Todd kiwnął głową i zwrócił się do Adama: - Nie chciałem ci mówić.
Domyślasz się, dlaczego, prawda?
- Tak.
- Odkąd straciła dziecko, Chels się zmieniła. Oboje staramy się zachować pozory,
ale nerwy ją zżerają.
Po słowach Todda zaległa cisza. Jenna musiała w duchu przyznać, że historia
Chelsea jest bardzo smutna i już nie myślała o niej jak o natrętnej prześladowczym Ada-
ma. Chelsea miała cudownego męża, w przyszłości na pewno jeszcze urodzi dzieci, lecz
obecnie małżonkowie przechodzili niezwykle trudny okres.
R
L
T
Bardzo chciała im jakoś pomóc.
- Próbowałeś z nią o tym rozmawiać? - zapytała.
Todd pokręcił głową.
- Nie. Za każdym razem, kiedy zaczynam, ona wybucha płaczem. Czuję się wtedy
bezradny i daję za wygraną.
Jenna zmarszczyła czoło.
- Ona ciebie potrzebuje. Powinieneś pójść za nią.
- Znowu zacznie płakać.
- To pozwól się jej wypłakać. - Jenna nachyliła się do niego. - A może i tobie do-
brze by zrobiło, gdybyś popłakał razem z nią? Może to jedyny sposób, żebyście nawiąza-
li porozumienie?
- Jenna ma rację - poparł ją Adam. - Oboje musicie uporać się z bólem i dopiero
potem ruszycie do przodu.
- Od czegoś trzeba zacząć - stwierdził Todd, wstając. - Dziękuję wam obojgu. - Z
jego oczu biła wdzięczność.
Kiedy zostali sami, Jenna zwróciła się do Adama:
- To mamy odpowiedz, dlaczego Chelsea zachowywała się tak dziwnie.
- Uhm.
Adam miał kompletny zamęt w głowie, serce przepełnione bólem. Todd i Chelsea
stracili dziecko? Todd przeszedł przez to samo? Rozumiał, dlaczego przyjaciel się nie
zwierzył. Pamiętał o jego żałobie i chciał mu oszczędzić smutku. Poza tym dostrzegał
różnicę pomiędzy sytuacją swoją i Adama. On wciąż miał żonę, która mogła mu pomóc
w trudnych chwilach. Adam nie.
Na szczęście udało mi się powstrzymać go, zanim powiedział za dużo przy Jennie,
myślał Adam. Nikt nie wiedział o ciąży Maddie. To znaczy nikt oprócz Todda i lekarzy.
Todd przyrzekł nikomu nie zdradzić sekretu, nawet Chelsea. Adam ufał, że dotrzyma
słowa. Chelsea nie zachowywałaby się w taki sposób wobec przyjaciela męża, gdyby
wiedziała, że i on stracił dziecko.
Dziecko. Jenna może być w ciąży...
- Sądziłam, że między nimi coś się nie układa.
R
L
T
- Nic mi nie mówiłaś.
Spojrzał na nią z pretensją. Jenna wzruszyła ramionami.
- To było tylko niejasne przeczucie. Nic konkretnego.
Adam zastanowił się chwilę, zanim przyznał:
- Tak, sam miałem podobne wrażenie, kiedy Todd zaprosił nas w góry. Wspomniał
o jakiś babskich kłopotach Chelsea. Nie powiedział jednak, czy to coś poważnego.
Jenna przygryzła wargę.
- Wydaje mi się, że tamtego wieczoru po naszym powrocie z weekendu u nich
Chelsea zadzwoniła do mnie.
- Co?!
- Odebrałam telefon, ale w słuchawce była cisza. Potem ten ktoś się rozłączył.
Nadal uważam, że to była Chelsea. Podejrzewam, że chciała sprawdzić, czy jesteś u
mnie.
- Dlaczego, do diabła, nic mi nie powiedziałaś?
- Nie miałam dowodu. - Jenna westchnęła. - Biedna Chelsea.
Adam wciągnął powietrze głęboko w płuca.
- Tak. Biedna.
- Pewnie upatrzyła sobie ciebie, żeby oderwać myśli od dziecka. - W głosie Jenny
było współczucie. Patrząc na Adama, dodała: - Teraz chyba da ci spokój, prawda?
- Też tak myślę - odparł z ulgą. - Ale powinna jeszcze przez jakiś czas widywać
nas razem. Przynajmniej dopóki nie upora się ze sobą.
- Dobry pomysł.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]