They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ozdobione wykonanymi troskliwymi dłońmi Sophie haftami.
Marie-Ange była przekonana, że Carole Collins nigdy nie
widziała tak pięknej bielizny i nigdy nie kupiłaby dla siebie
czegoś równie mało praktycznego.
Wyciągnęła się na materacu i długo leżała z otwartymi
oczami, zastanawiając się, co uczyniła, że spotkał ją ten straszny
los. Robert i rodzice zniknęli z jej życia, Sophie także, i oto
została zupełnie sama, sama z tą przerażającą starą kobietą, w
ponurym, mrocznym domu. Tej nocy, leżąc w obcym łóżku i
przysłuchując się dobiegającym zza okna nieznanym odgłosom,
oddałaby wszystko, by móc cofnąć czas. Oddałaby wszystko, by
jej rodzice i Robert zabrali ją ze sobą, wyruszając do Paryża.
RS
32
Rozdział trzeci
Było jeszcze ciemno, kiedy ciotka Carole obudziła Marie-
Ange. Dziewczynka podniosła głowę z poduszki i zobaczyła
ciotkę w fotelu na kółkach, który stał na progu jej pokoju.
Carole kazała jej wstać, potem zaś obróciła fotel w miejscu i
pojechała do kuchni. Pięć minut pózniej potargana Marie-Ange
dołączyła do swej opiekunki, przecierając zapuchnięte oczy.
Była piąta trzydzieści rano.
- Na farmie wstajemy dosyć wcześnie, Marie - oznajmiła
Carole, celowo opuszczając drugą część imienia dziewczynki.
Marie-Ange odgarnęła włosy z czoła i podniosła wzrok.
- Mam na imię Marie-Ange - powiedziała cicho, głosem,
który poruszyłby serce każdego, z wyjątkiem Carole Collins.
Stara kobieta uznała, że dwuczłonowe imię jest żywym
symbolem braku rozwagi jej bratanka, a przede wszystkim
brzmi bardzo pretensjonalnie.
- Tutaj zupełnie wystarczy Marie - rzuciła, stawiając na blacie
butelkę mleka, bochenek chleba i słoik dżemu. Było to
wszystko, co przewidziała na śniadanie. - Jeżeli chcesz, możesz
zrobić grzanki. - Krótkim gestem wskazała stary, prawie
zupełnie przerdzewiały chromowany toster.
Marie-Ange bez słowa włożyła do niego dwie kromki chleba,
marząc o jajkach sadzonych na szynce, jakie robiła Sophie, i
brzoskwiniach z sadu w Marmouton. Kiedy grzanki były
gotowe, Carole wzięła jedną i obficie posmarowała ją dżemem,
zostawiając drugą dla Marie-Ange. Potem schowała chleb do
pojemnika. Nie ulegało wątpliwości, że jej pierwszy posiłek był
bardzo lekki. Po jednej grzance Marie-Ange nadal umierała z
głodu.
- Powiem Tomowi, aby oprowadził cię dziś po farmie i
pokazał, co masz robić. Od jutra zaraz po przebudzeniu masz
posłać łóżko, przyjść do kuchni i przygotować dla nas śniadanie,
takie jak to. Potem, jeszcze przed wyjściem do szkoły, zajmiesz
RS
33
się swoimi obowiązkami. Wszyscy tu pracujemy i ty również
będziesz pracować. Jeżeli nie zechcesz nic robić, to nie ma
żadnego powodu, abyś mieszkała pod moim dachem. -Rzuciła
dziewczynce złowróżbne spojrzenie. - Równie dobrze mogą
zabrać cię do domu dla sierot. Jeden z nich znajduje się w Fort
Dodge. Oczywiście, tam żyłabyś w znacznie gorszych
warunkach niż tutaj. Jeśli chcesz tu zostać, to nie łudz się, że
zdołasz wymigać się od obowiązków. Nic z tego nie będzie,
moja droga, dobrze to sobie zapamiętaj.
Marie-Ange w milczeniu skinęła głową, zaczynając rozumieć,
co to znaczy być sierotą.
- Za dwa dni, w poniedziałek, pójdziesz do szkoły. Jutro
razem pojedziemy do kościoła, Tom nas zawiezie.
Carole nigdy nie kupiła samochodu przystosowanego do
potrzeb niepełnosprawnych, który mogłaby sama prowadzić.
Stać ją było na taki wydatek, ale nie miała zamiaru wyrzucać
pieniędzy w błoto, jak zawsze powtarzała.
- Kiedy skończysz pracę, wybierzemy się do miasta i kupimy
ci jakieś przyzwoite ubrania - ciągnęła. -Podejrzewam, że nie
przywiozłaś ze sobą nic praktycznego.
- Nie wiem, ciociu... Ciociu... - zająknęła się Marie-Ange,
stropiona słowami i chłodnym spojrzeniem Carole.
Myślała wyłącznie o ssącej pustce w żołądku. W samolocie
prawie nic nie jadła, podobnie jak poprzedniego wieczoru, i
teraz brzuch bolał ją z głodu.
- Sophie zapakowała moje rzeczy - powiedziała niepewnie,
nie wyjaśniając, kim jest Sophie. Carole najwyrazniej w ogóle to
nie interesowało. - Mam parę sukienek, w których w domu
zwykle bawiłam się na dworze...
Wiedziała jednak, że wszystkie stare, znoszone rzeczy zostały
w Marmouton, ponieważ Sophie uważała, że wstyd byłoby
pokazać je nieznanej krewnej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl