They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wytłukła resztę - a przynajmniej zatrzymała, dając nam szansę ucieczki.
Tuż przed zmierzchem zatrzymaliśmy się wśród drzew. Oddaliliśmy się już mocno od jeziora
i zagrożenie ze strony wodnych wiedzm zmalało.
Przekąsiwszy kawałek sera z zapasów stracharza. Arkwright natychmiast zasnął głęboko. Był
wyczerpany po wszystkim, co przecierpiaÅ‚, a marsz na bosaka jedy¬nie pogarszaÅ‚ sprawÄ™.
Miał blade policzki i wychudzoną twarz, oddychał powoli i spokojnie.
Alice dotknęła palcami jego czoła.
- Biorąc pod uwagę wszystko, co przeszedł, nie f* zbyt wychłodzony. W ukąszenia na szyi
może się jednak łVdać zakażenie. - Spojrzała na stracharza. - Mam się tym zająć?
_ JeÅ›li sÄ…dzisz, że zdoÅ‚asz mu pomóc, oczywiÅ›cie, zaj¬mij siÄ™ - odparÅ‚, widziaÅ‚em jednak, że
obserwuje jÄ… bar¬dzo uważnie.
Alice wyciągnęła rękę po manierkę z wodą, a mój mistrz ją oddał. Z sakiewki wyciągnęła
maÅ‚y kawaÅ‚ek li¬Å›cia - szczÄ…tek zioÅ‚a, którego nie poznaÅ‚em - zwilżyÅ‚a go i przycisnęła do
szyi Arkwrighta, zakrywajÄ…c rany.
- Lizzie cię tego nauczyła? - spytał stracharz.
- Tylko po części - odparła. - Ale kiedy zatrzymałam się na farmie, mama Toma też
nauczyła mnie mnóstwa rzeczy.
Stracharz pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ… z aprobatÄ…, sÅ‚yszÄ…c tÄ™ odpo¬wiedz.
W ciszy, która zapadła, postanowiłem opowiedzieć mu o Grimalkin. Wiedziałem, że nie
spodoba mu się fakt, iż wmieszała się w nasze sprawy. Zastanawiałem się też, co o tym,
myśli.
- Panie Gregory - zaczÄ…Å‚em. - Jest coÅ›, co muszÄ™ pa¬lu powiedzieć. Grimalkin użyÅ‚a
lustra, by mnie ostrzec Przed czarownicami. Potem wynurzyÅ‚a siÄ™ z wody i róż¬owiaÅ‚a ze
mnÄ…. WalczyÅ‚a nawet z wiedzmami, aby po-m°c mi uciec...
330
331
Stracharz spojrzał na mnie ze zdumieniem.
- Znowu lustra? Kiedy to było, chłopcze?
- W drugiej wieży. Zobaczyłem jej twarz na Po. wierzchni wody. Powiedziała coś
dziwnego - że wodne wiedzmy to  nasi wrogowie".
- Nigdy nie pozwolę sobie na stwierdzenie, że cokół-wiek mogłoby mnie łączyć z
mrokiem. - Stracharz p0. drapał się po brodzie. - Ale skoro klany z Pendle toczą ze sobą
wojnę, być może obejmuje ona także wodne wiedzmy z północy. Nie pojmuję jednak, czemu
Grimal¬kin chciaÅ‚aby ci pomóc. Po tym, co zrobiÅ‚eÅ› podczas wa¬szego ostatniego spotkania,
myÅ›laÅ‚bym raczej, że pra¬gnie twojej Å›mierci!
- JeÅ›li jednak naprawdÄ™ jest po naszej stronie, to mo¬Å¼e nas wesprzeć. A potrzebujemy
wszelkiej możliwej po¬mocy! - wtrÄ…ciÅ‚em.
Stracharz stanowczo pokręcił głową.
- Bez wątpienia, spory między czarownicami mogąje tylko osłabić i wspomóc naszą
sprawę. Powtarzam ci jednak, iż nie możemy się sprzymierzać z żadnym ich klanem.
Niewykluczone, że Zły usiłuje cię skaptowac, powoli przeciągnąć na stronę mroku, tak
nieznacznie i stopniowo, że sam nie zorientujesz się, co się święci-
- Nigdy nie będę służył mrokowi! - odparłem gniewnie.
Nie bądz taki pewien, chłopcze - ciągnął stracharz. , Nawet twoja własna matka służyła
kiedyś mrokowi! pamiętaj o tym. To może też spotkać ciebie.
MusiaÅ‚em ugryzć siÄ™ w jÄ™zyk, by nie wybuchnąć gnie¬wem. Cisza siÄ™ przeciÄ…gaÅ‚a. Stracharz
patrzył na mnie uważnie.
_ Połknąłeś język, chłopcze? A może się dąsasz? Nie potrafisz znieść kilku prostych prawd?
Wzruszyłem ramionami.
- Nie mogę uwierzyć, że sądzi pan, iż mógłbym przejść na stronę mroku. Myślałem, że
zna mnie pan le¬piej!
- Po prostu martwiÄ™ siÄ™ o ciebie, chÅ‚opcze, to wszyst¬ko. IstniejÄ… rozmaite warianty,
wiÄ™c należy każdy prze¬widywać, by sprostać najgorszemu: że dasz siÄ™ sprowa¬dzić na zÅ‚Ä…
drogę. Mówię ci to teraz i nie życzę sobie, byś kiedykolwiek o tym zapomniał. Nigdy nie miej
przede mną tajemnic. Opowiadaj mi wszystko, nieważne, jak zle według ciebie mogę to
przyjąć. Czy wyrażam siÄ™ ja¬sno? Wszystko! %7Å‚yjemy w niebezpiecznych czasach i tyl¬ko
mnie możesz w pełni zaufać - znacząco spojrzał na Alice. - Zrozumiałeś?
WidziaÅ‚em, jak Alice wpija wzrok w mojÄ… twarz. By¬tem pewien, iż zastanawia siÄ™, czy mu
powiem, że szy-
332
333
kowała się do użycia słoja krwi do powstrzymaj Złego. Gdyby stracharz się dowiedział,
odprawiłby ^ albo zrobił coś jeszcze gorszego. Mógłby ją uznać za wroga. Czarownice więził
w jamach, Alice raz o mał0 nie podzieliła ich losu.
Wiedziałem, że wiele zależy od mojej odpowiedzi Stracharz był moim mistrzem, ale Alice
przyjaciółką i potężną sojuszniczką w walce z mrokiem.
- I co? - spytał stracharz.
- Rozumiem - odparłem.
- To dobrze, chłopcze.
Pokiwał głową, ale nie mówił nic więcej i rozmowa dobiegła końca. Ustaliliśmy, że na
zmianÄ™ bÄ™dziemy peÅ‚¬nić wartÄ™, wypatrujÄ…c niebezpieczeÅ„stwa. Arkwright spaÅ‚ smacznie,
toteż postanowiliśmy spędzić w tym miejscu całą noc.
Lecz ja spaÅ‚em niespokojnie. To, co zrobiÅ‚em, napeÅ‚¬niÅ‚o mnie lÄ™kiem i niepewnoÅ›ciÄ…. Tato
wychował mnie na uczciwego, prawdomównego człowieka, ale mama, choć nieprzyjaciółka
mroku, nakazała Alice, by użyła wszystkiego, byle tylko uchronić mnie przed Złym-
Wszystkiego...
Mimo niebezpieczeÅ„stwa grożącego ze strony mro¬ku nie mogliÅ›my tracić siÅ‚, toteż o Å›wicie,
przed podjÄ™ciem wÄ™drówki na poÅ‚udnie, zjedliÅ›my na Å›niada¬nie króliki zÅ‚apane i
przyrządzone przez Alice. Choć Arkwright czuł się nieco lepiej, nadal maszerowaliśmy
powoli, a dodatkowo musieliÅ›my nadÅ‚ożyć drogi i odwie¬dzić Cartmel, by kupić mu nowÄ…
parę butów.
Kiedy w końcu dotarliśmy na wybrzeże, czekaliśmy bardzo długo, aż zacznie się odpływ.
Stracharz dotrzy¬maÅ‚ obietnicy zÅ‚ożonej pustelnikowi i oprócz normalnej ZapÅ‚aty wrÄ™czyÅ‚
przewodnikowi trzy srebrne monety na ^ndusz pomocy rodzinom topielców.
334
335
O zmierzchu dotarliśmy do młyna. Lecz na skraju fo. sy Szpon ostrzegła, że coś jest nie tak.
Jej sierść zjeży}a się, zaczęła warczeć. Potem Alice trzy razy pociągi^ nosem i odwróciła się
do mnie zaniepokojona.
- Wyczuwam coÅ› paskudnego. To mi siÄ™ nie podoba, Tom!
Arkwright spojrzał na fosę, marszcząc brwi. Potem ukląkł, zanurzył palec wskazujący w
ciemnej wodzie i na moment przyłożył go do ust.
- Stężenie soli w fosie jest bardzo wysokie. Nic z mro¬ku nie mogÅ‚o siÄ™ przez niÄ…
przeprawić. Może coÅ› siÄ™ wy¬dostaÅ‚o.
PrzypomniaÅ‚em sobie wodnÄ… wiedzmÄ™ i skelta, uwiÄ™¬zionych w jamach pod domem. Czyżby
uciekli?
- WsypaÅ‚em do fosy pięć baryÅ‚ek soli - poinformowa¬Å‚em go. - Ale nie dosypaÅ‚em nic
do jam.
- Mimo to, mÅ‚ody Wardzie, powinno jej być dosyć, by po¬zostali potulni. JeÅ›li coÅ› siÄ™
wyrwało, musiało mieć pomoc.
- Owszem - zgodził się stracharz. - A twoja fosa nie powstrzymałaby najpotężniejszego
stwora z mroku -Złego we własnej osobie!
Arkwright przytaknÄ…Å‚ i ruszyÅ‚ pierwszy, we trójkÄ™ po¬dążaliÅ›my tuż za nim. PoprowadziÅ‚ nas
przez fosę i obok domu, w stronę koła, Szpon biegła mu przy nodze. Na-
336
gje zatrzymał się. Na ścieżce, twarzą do ziemi, leżał jjyp. Arkwright obrócił go nowym
butem.
Mężczyzna miaÅ‚ rozszarpane gardÅ‚o, prawie nie do¬strzegÅ‚em jednak krwi. KtoÅ› jÄ… wyssaÅ‚,
najpewniej wod¬na wiedzma. Potem jednak spojrzaÅ‚em w twarz ofiary, zastyga w wyrazie
grozy i bólu. Trup miał otwarte usta, ujrzałem pożółkłe pieńki zębów. To był werbownik .
sierżant, który pierwszy uciekł z domu i ruszył ku mnie, po czym zmienił zdanie na widok
psów.
- Oto jeden z bandy dezerterów, z którą miałem na pieńku na północ od zatoki -
poinformowaÅ‚ stracharza Arkwright. - Wykrzykiwali grozby, jak wówczas sÄ…dzi¬Å‚em, puste.
Mówili, że mnie znajdą i załatwią. Cóż, ten w gruncie rzeczy sam dał się załatwić. Znalazł się
w nie¬wÅ‚aÅ›ciwym miejscu w niewÅ‚aÅ›ciwym czasie i tyle. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl