They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mu się dokładnie przyjrzałam.
Właściwie nie był niegrzeczny, ale z pewnością nie starał się
mnie oczarować - przypuszczam, że nie miał po temu powodów.
Nie porozumiewaÅ‚ siÄ™ z Muriel spojrzeniem, jak to bywa u zako­
chanych, nie czynił też żadnych starań, by ją dotknąć lub, gdy
już o tym mowa, choć trochę oczarować. Jedyne, co zdawało się
ich łączyć, to krótkie, ironiczne spojrzenia, które sobie rzucali,
gdy wtrącałam jakąś zdawkową uwagę - jakby śmieszyła ich
gÅ‚upota moich słów. CzuÅ‚am, że wzbiera we mnie zÅ‚ość. Ani my­
ślałam się godzić na to, żeby Logan, bądz co bądz gość w moim
domu, bawił się moim kosztem i w dodatku zachęcał do tego
Muriel. Odniosłam dziwne wrażenie, że są do siebie aż nazbyt
podobni. Mieli takie same zamyślone, posępne oblicza.
Zupełnie przypadkowo dowiedziałam się, że istotnie są ze
sobą luzno spokrewnieni. Poinformował mnie o tym Logan,
gdy piliÅ›my herbatÄ™ w salonie. Z rozmowy miÄ™dzy nimi domy­
Å›liÅ‚am siÄ™, że Muriel maluje portret jego matki ze zdjÄ™cia, któ­
re od niego dostała. Logan pytał, czy już go skończyła.
- Ciężko mi to idzie, Loganie. Tak mi przypomina moją
matkę, że straciłam już rozeznanie.
- No, w końcu były do siebie podobne, prawda? - rzekł.
A widząc, że się przysłuchuję, dodał:
scandalous
- Bo pani pewnie nie wie, że były kuzynkami. - I tak oto
wyjaśniło się, co go łączy z Muriel.
PoczuÅ‚am siÄ™ nagle zagubiona - zupeÅ‚nie, jakbym siÄ™ ocknÄ™­
Å‚a z gÅ‚Ä™bokiego snu i stwierdziÅ‚a, że znajdujÄ™ siÄ™ poÅ›rodku dro­
gi i nie wiem, jak tam trafiłam. Teraz pożerała mnie ciekawość.
Oprócz kilku nagich faktów tak naprawdę nie znałam wcale
przeszłości Cama. Jaką właściwie kobietą była pierwsza pani
Rivers? Taką jak Muriel? Nie miałam pojęcia nawet o tym. Czy
Cam ją kochał? Czy była dla niego niegdyś tym, czym ja teraz?
Zazdrość chwyciÅ‚a mnie w swoje szpony i nie puszczaÅ‚a, do­
póki nie przypomniałam sobie, co powiedział Cam: że nigdy
naprawdę nie zaznał miłości, zanim mnie spotkał. Gdyby było
inaczej, po co by się ze mną żenił, pytałam samą siebie.
Więcej już wiedziałam o drugiej pani Rivers - Jennifer.
Wiedziałam, jak miała na imię, że zaopiekowała się osieroconą
Muriel i że, między innymi, względy praktyczne zdecydowały
o tym małżeÅ„stwie. ByÅ‚a dobrÄ… żonÄ… i matkÄ…. W pokoju dziew­
czynek wisiaÅ‚a duża fotografia w ramkach: z okrÄ…gÅ‚ej uÅ›miech­
niętej kobiecej twarzy promieniała życzliwość i dobroć. Na
pewno bym ją polubiła.
Ale o matce Muriel nie wiedziałam nic ponadto, że była
o ładnych parę lat starsza od Cama. Gdyby zjawiła się tu Joanne, nie pozwo
staÅ‚o, to siÄ™ nie odstanie! - mawiaÅ‚a Jo, a ja siÄ™ z niÄ… zgadza­
łam. Teraz jednak desperacko zapragnęłam wypełnić jakimiś
obrazami te lata życia Cama, których z nim nie dzieliłam.
WypiliÅ›my kawÄ™ i Muriel zaproponowaÅ‚a Loganowi odwie­
dzenie pracowni. A że ja postanowiÅ‚am już wczeÅ›niej nie kÅ‚o­
potać Muriel dziećmi, poleciłam Debbie i Sandrze, by szybko
przygotowaÅ‚y siÄ™ do spaceru. Wprawdzie byÅ‚o zimno, lecz sÅ‚oÅ„­
ce Å›wieciÅ‚o i doszÅ‚am do wniosku, że trochÄ™ Å›wieżego powie­
trza dobrze zrobi Lillian.
W ogrodzie stary Meadows palił liście. Niebieskoszary dym
nasycił powietrze cudownym żywicznym zapachem. Kiedy moje
maÅ‚e przybrane córeczki przy akompaniamencie okrzyków za­
częły rozrzucać sterty zwiędłych liści, miałam ochotę się do nich
scandalous
przyłączyć. Zapadło postanowienie, że nie pójdziemy na spacer,
zamiast tego znalazłyśmy grabie i miotły i pomogłyśmy panu
Meadows przy ognisku. Twarze dziewczynek szybko nabraÅ‚y ru­
mieńców i wypogodniały, a ich śmiech napełnił całą dolinę.
Meadows powiedział coś do mnie w miejscowym narzeczu.
Nic nie zrozumiałam. Kiedy tak stał wsparty o miotłę, drapiąc
się po łysinie, z jego oczu biło ciepło i życzliwość. Wskazał na
dziewczynki, potem na mnie, i kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. ChciaÅ‚ mi, jak sÄ…­
dzę, dać do zrozumienia, że jestem dla nich dobrą opiekunką,
albo też wyrażał aprobatę dla ich szaleństw za moją zgodą.
Oparłam się o pień potężnego grabu i patrzyłam, jak stary
ogrodnik zapala wyjÄ™ty zza ucha niedopaÅ‚ek papierosa i zaciÄ…­
ga się powoli, z namaszczeniem. Milczeliśmy, ale to milczenie,
przerywane okrzykami dziewczynek i trzaskiem liÅ›ci przemie­
niających się w gwałtownych rozbłyskach płomienia w popiół,
byÅ‚o peÅ‚ne zrozumienia. CzuÅ‚am, że moje dotychczasowe przy­
gnębienie znika bez śladu. Pomimo nieobecności Cama czułam
się szczęśliwa, choć trochę smutna, że nie dzieli tej chwili ze
mnÄ…. Nic dziwnego, że kocha Quarry - tu siÄ™ przecież wycho­
wał. Czy Meadows był tu ogrodnikiem, gdy Cam był jeszcze
chłopcem i czy Cam wtedy też rozgarniał liście w ognisku?
Całkiem możliwe.
Po raz pierwszy objawiła mi się potęga rodzinnej tradycji.
Nagle zrozumiaÅ‚am, dlaczego Cam pragnie mieć syna. Pewne­
go dnia wszystkie jego córki wyjdą za mąż i wyjadą z domu.
A chłopak powróci tu ze swoją żoną, tak jak Cam powrócił ze
mną. Postanowiłam, że już wkrótce dam mu dziedzica. Nie
w'olno dłużej zwlekać, bo inaczej będzie już stary i długo się
nim nie nacieszy. Kiedy nadejdzie odpowiednia pora, pomodlÄ™
siÄ™, żeby to byÅ‚ chÅ‚opak. Cam ma już córki. JeÅ›li urodzÄ™ dziew­
czynkÄ™, to chyba jÄ… zostawiÄ™ na czyimÅ› progu albo utopiÄ™ w je­
ziorze - pomyÅ›laÅ‚am i rozeÅ›miaÅ‚am siÄ™ w duchu, bo wiedzia­
łam, że nie uczyniłabym tego za żadne skarby świata.
Nagle odechciało mi się śmiać. Co za niedorzeczne mrzonki,
pomyÅ›laÅ‚am ze zgrozÄ…. RozwiaÅ‚y siÄ™ i przytÅ‚oczyÅ‚a mnie prze­
szłość.
scandalous
Spojrzałam w stronę jeziora i zadrżałam. Powiew wiatru
marszczył ciemną taflę wody, żłobiąc w niej podłużne bruzdy
podobne do tych, jakie fala pozostawia na piasku. Gałęzie
drzew koÅ‚ysaÅ‚y siÄ™ jak baletnice, w taÅ„cu Å›mierci. To tam uto­
nęła biedna Jennifer, uÅ›wiadomiÅ‚am sobie ze zgrozÄ…. Nie zna­
łam szczegółów tamtego tragicznego wydarzenia, oprócz kilku
suchych faktów, o których powiadomiła mnie Muriel, a które
byÅ‚y wystarczajÄ…co makabryczne, by ostudzić we mnie cieka­
wość. Doskonale rozumiałam niechęć Cama do zwierzeń o jego
poprzednim małżeństwie.
Otrząsnęłam się z natłoku myśli. Jeżeli nie będę się strzec,
zacznÄ™ żyć przeszÅ‚oÅ›ciÄ… i doprowadzÄ™ siÄ™ do nerwicy. Zostawi­
łam pana Meadows samego i poszłam przez trawnik do małej
altanki w stylu wiktoriaÅ„skim. Nikt w niej nigdy nie szukaÅ‚ sa­
motności ani ochłody. Gdy Cam był mały, przechowywano tam
rakiety tenisowe, kije do krykieta i wÄ™dki. Teraz leżaÅ‚y tu tyl­
ko zżółkÅ‚e liÅ›cie, które przyniósÅ‚ przez wybitÄ… szybÄ™ wiatr. Bia­
ła niegdyś farba odpryskiwała płatami.
Nagle przyszÅ‚o mi coÅ› na myÅ›l. ZawoÅ‚aÅ‚am dziewczynki i spy­
tałam, czy nie chciałyby urządzić sobie tutaj własnego domku
do zabaw. Natychmiast zapaliÅ‚y siÄ™ do tego pomysÅ‚u, a ja siÄ™ za­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl