[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie powinnam, i wtrącę się w nie swoje sprawy.
Zależy ci na Harrym, prawda? A może nawet go
kochasz?
Kocham? powtórzyła Kim. Harry dokłada
wszelkich starań, żeby do tego nie dopuścić. A ja
usiłuję walczyć z uczuciem, lecz bez skutku.
Wiem, jak to jest. Chciałam ci tylko powiedzieć,
że... że gdybym nie wyszła za mojego najwspanial-
szego Michaela, zawzięłabym się na Harry ego. On ma
jakiś problem i nigdy nie udało mi się dociec, na czym
on polega. Wiesz, że ten jego czarujący sposób bycia
i pogodna mina to tylko maska, prawda?
Och, tak, wiem o tym doskonale. Ale mnie też nie
udało się odkryć, co się za nią kryje.
Nie zrażaj się, proszę, i nie zwlekaj. Jeśli się
100 NOWE %7łYCIE
zorientuje, że traktujesz go zbyt poważnie, jeśli zlęknie
się, że ?ogłby cię zranić, po prostu zabierze się
i ucieknie, i wszystko to zrobi z tym swoim uroczym
uśmiechem na ustach.
Tak postąpił z tobą?
Lepiej wracajmy do gości Jenny uchyliła się
od odpowiedzi. Panna młoda ma obowiązki. Bar-
dzo chcę, żeby Harry był szczęśliwy dodała.
Zawdzięczam mu wspaniałe chwile. Nie wypuść go
z ręki...
Harry czekał na swoją partnerkę przy stoliku. Zno-
wu tańczyli, jedli, pili. Potem razem ze wszystkimi
pomachali Jenny i Michaelowi, gdy wyjeżdżali w po-
dróż poślubną, i w końcu sami zaczęli zbierać się do
powrotu.
Oboje mamy dyżur dopiero po południu ode-
zwała się Kim, gdy zbliżali się do Denham. Nie masz
ochoty wstąpić do mnie na drinka? Mam nawet butelkę
szampana. Kupiłam ją, żeby świętować rozstanie z Ro-
binem, a potem uznałam, że nie jest tego wart. Wrócisz
do domu piechotą...
Zgoda odrzekł Harry po chwili namysłu.
Z przyjemnością napiję się szampana.
W domu Kim wstawiła szampana na chwilę do za-
mrażalnika, a potem zaproponowała:
Posiedz tutaj i przejrzyj ostatni numer ,,The Lan-
cet , a ja tymczasem wezmę prysznic i się przebiorę.
Cała się lepię po tych tańcach.
To co ja mam powiedzieć? Ja też się lepię. Dla-
czego faceci nie mogą iść na zabawę tak skąpo ubra-
ni jak kobiety? zażartował.
Kim roześmiała się.
NOWE %7łYCIE 101
Ty też możesz wziąć prysznic. Pożyczę ci szlaf-
rok, powinien pasować.
Mówiąc to, poczuła, że serce zabiło jej mocniej
z radości. Nie zamierzała niczego takiego proponować,
jakoś tak samo wyszło, ale teraz wiedziała, że właśnie
tego pragnie.
Z przyjemnością skorzystam odparł Harry obo-
jętnym tonem.
Kim wzięła prysznic, włożyła elegancką bieliznę
i dres, potem wróciła do saloniku i oznajmiła:
Aazienka wolna. Jeśli chcesz, możesz się prze-
brać w mojej sypialni. Szlafrok wisi na drzwiach.
Dzięki.
Zastanawiała się, czy jej gość jest tak samo zdener-
wowany jak ona. Cały czas mówił opanowanym, bez-
namiętnym tonem, podczas gdy jej własny głos na-
brał dziwnie wysokich i skrzekliwych dzwięków.
Chwilę pózniej Harry wszedł do saloniku wykąpa-
ny, z gładko zaczesanymi włosami. Szlafrok długie
czerwone kimono ze smokiem wymalowanym na ple-
cach, ot, taki kaprys, gdy Kim zakupami leczyła
frustrację nie wyglądał na nim wcale aż tak śmiesz-
nie, jak się obawiała. Cienki jedwab opinał jego ciało,
uwydatniając muskuły.
Wyjmę szampana mruknęła. Chyba już się
schłodził. Otworzysz?
Harry wprawnie otworzył butelkę, napełnił kieliszki
i wzniósł toast:
Za zdrowie młodej pary.
Za przyszłość odpowiedziała.
Za przyszłość powtórzył Harry.
W milczeniu wypili szampana. Kim odstawiła pusty
102 NOWE %7łYCIE
kieliszek, podeszła go Harry ego, zarzuciła mu ręce
na szyję i pocałowała go. Mocno. W pierwszej chwili
był zaskoczony, lecz natychmiast odprężył się, objął
ją, przyciągnął do siebie. Minęła cudowna minuta
a może dziesięć i Kim oderwała usta od jego ust
i wyśliznęła się z jego objęć. Tęsknota i smutek w jego
oczach raniły jej serce, lecz wiedziała, że musi tak
postąpić.
Usiadła z powrotem na kanapie.
Hm... to było niespodziewane... i bardzo, bardzo
przyjemne... odezwał się Harry.
Zgadza się. Na samym początku naszej znajomo-
ści ustaliliśmy, że nie chcemy stać się sobie zbyt bliscy.
Przede wszystkim dlatego, że ty wyjeżdżasz, a ja
chciałam trochę odpocząć od mężczyzn. Tylko że teraz
to się już nie liczy. Stałeś się dla mnie kimś bliskim,
znacznie bliższym, niż planowałam. Pragnę wiedzieć,
czy... czy z tobą jest tak samo? Czy traktujesz mnie jak
kogoś bliskiego?
No przecież nie krępuję się chodzić w twoim
szlafroku!
Harry! Nie żartuj! To dla mnie trudna rozmowa,
więc odpowiedz uczciwie, bez zgrywania się.
Za nic na świecie nie chciałbym cię zranić od-
parł cicho. Znaczysz dla mnie o wiele więcej, niż się
spodziewałem. Więcej niż ktokolwiek, nie licząc...
Nie licząc twojej matki? dokończyła za niego.
Mojej nieżyjącej już matki.
Powiedział to w taki sposób, że Kim od razu
wszystkiego się domyśliła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]