[ Pobierz całość w formacie PDF ]
krzeseł sterty rzeczy: pediatryczne czasopisma matki,
plany nabożeństw w szpitalnej kaplicy oraz stosy
skserowanych modlitw ojca, swoje własne
harmonogramy zajęć na pływalni i stare egzemplarze
Sports Illustrated oraz kubełek po kurczaku z
zeszłego wieczoru. Jego rodzice byliby zdziwieni, że
zadaje sobie tyle trudu. Zazwyczaj we trójkę
siadywali na podłodze, żeby czytać i jeść.
Gary obserwował go i marszczył czoło.
Myślisz, że twoim rodzicom spodoba się
kotka? A czy kotka jest chora? Czy jest wierząca?
Jeżeli twoja matka, pani doktor, nie może jej
wyleczyć, a twój ojciec pastor nie może się za nią
modlić i jej doradzać...
Każdy dom potrzebuje zwierzaka maskotki
uciął Tristan.
W domach, gdzie jest kot, to ludzie są
maskotkami. Mówię ci, Tristanie, koty mają własny
rozum. Są gorsze niż dziewczyny.
Skoro ci się zdaje, że Ivy doprowadza cię do
obłędu... Zaraz, zaraz... Gary postukał palcami o
stół. Przypominam sobie ogłoszenie na tablicy.
To miło powiedział Tristan i wręczył
przyjacielowi jego sportową torbę. Mówiłeś, że
dzisiaj musisz wcześniej iść do domu.
Gary upuścił torbę. Domyślił się, co jest grane.
I miałbym to przegapić? Byłem przy tym,
kiedy ostatnim razem wyszedłeś na głupka; dlaczego
nie miałbym zostać tym razem i się ubawić? Rzucił
się na dywanik przed kominkiem.
Ty naprawdę masz radochę z mojej udręki, co
nie? mruknął Tristan.
Gary przeturlał się na plecy i podłożył sobie
dłonie pod głowę.
Tristanie, ja i chłopaki obserwujemy, jak
zdobywasz dziewczyny przez ostatnie trzy łata... Nie,
przez siedem; byłeś przystojniakiem już w piątej
klasie. No pewnie, że mam z tego ubaw!
Tristan skrzywił się, lecz po chwili przeniósł
uwagę na plamę po kawie wydawało mu się, że
potroiła swoją wielkość, odkąd ją ostatnio widział.
Nie miał pojęcia, jak usunąć coś takiego z dywanu.
Zastanawiał się, czy Ivy uzna stary domek jego
rodziny za mały, podniszczony i niewiarygodnie
zagracony.
No więc jaka jest umowa? spytał Gary.
Jedna randka za przygarnięcie jej kota? Może jedna
randka za każdy tydzień, kiedy go trzymasz
zaproponował.
Jej przyjaciółka Suzanne powiedziała, że Ivy
jest bardzo przywiązana do kotki. Tristan
uśmiechnął się, zadowolony z siebie. Oferuję
prawo do odwiedzin.
Gary parsknął.
A co się stanie, kiedy Ivy przestanie tęsknić za
starym pchlarzem?
Będzie tęsknić za mną odparł Tristan
pewnym siebie tonem.
Rozległ się dzwonek do drzwi. Pewność siebie
Tristana wyparowała.
Szybko, jak się bierze kotkę?
Postaw jej drinka.
Mówię poważnie!
Za ogon.
Nabijasz się!
Pewnie. Nabijam się.
Dzwonek do drzwi zabrzmiał ponownie. Tristan
pognał, żeby otworzyć. Czy to tylko jego
wyobraznia, czy Ivy zaczerwieniła się lekko, kiedy
otworzył drzwi? Jej wargi były wyraznie różowe. Jej
włosy lśniły jak złota aureola, a zielone oczy
przywodziły mu na myśl ciepłe, tropikalne morza.
Przyniosłam Ellę odezwała się.
Ellę?
Moją kotkę.
Spojrzawszy w dół, zobaczył obok Ivy na ganku
rozmaite przybory dla zwierzaków.
Och, Ella\ Zwietnie. Zwietnie.
Jak to się dzieje, że przy niej zawsze duka tylko
jednowyrazowe zdania?
Nadal jesteś zainteresowany, prawda?
Drobna kreska zaniepokojenia zmarszczyła jej brew.
Och, jest zainteresowany, jeszcze jak odparł
Gary, stając za Tristanem.
Ivy weszła do domu i rozejrzała się, nie
odstawiając klatki z kotką.
Jestem Gary. Często widuję cię w szkole.
Ivy skinęła głową i uśmiechnęła się z pewnym
roztargnieniem.
Byłeś też na weselu.
Zgadza się. Ja i Tristan. Ja jestem tym, który
dobrnął aż do deseru, zanim mnie wylano.
Ivy uśmiechnęła się znowu teraz już bardziej
przyjaznie po czym wróciła do interesów.
Kuweta Elli jest na zewnątrz powiedziała do
Tristana.
I kilka puszek z jedzeniem. Przyniosłam też jej
koszyk i poduszkę, ale ona z nich nigdy nie korzysta.
Tristan skinął głową. Włosy Ivy powiewały w
przeciągu od drzwi. Miał ochotę ich dotknąć. Chciał
je odgarnąć z jej policzka i pocałować ją.
Jak się zapatrujesz na dzielenie łóżka?
spytała.
Tristan zamrugał.
%7łe co proszę?
On z radością! odpowiedział Gary.
Tristan spiorunował go wzrokiem.
Dobrze odpowiedziała Ivy, nie zauważając
mrugnięcia Gary ego. Ella może cię spychać z
poduszki, ale wystarczy ją tylko przeturlać.
Gary zaśmiał się głośno, a potem razem z
Tristanem wnieśli stertę rzeczy.
Lubisz koty? zapytała Gary ego Ivy.
Nie odparł ale może jest dla mnie nadzieja.
Nachylił się, żeby zajrzeć do klatki. To znaczy
zobacz, jak szybko Tristan się nawrócił. Halo, Ella.
Będziemy się razem świetnie bawić.
Wielka szkoda, że to będzie musiało zaczekać
do następnego razu przerwał mu Tristan. Gary
właśnie wychodzi wyjaśnił Ivy.
Gary wyprostował się z udawanym zdumieniem.
Wychodzę? Tak wcześnie?
Nie dość wcześnie odparł Tristan,
przytrzymując drzwi otwarte.
OK, OK. Spotkamy się pózniej, Ello. Może
razem zapolujemy na myszy.
Kiedy Gary wyszedł, w pokoju nagle zapadła
cisza. Tristan nie potrafił wymyślić niczego, co
mógłby powiedzieć. Miał listę pytań gdzieś za sofą,
gdzie upchnął całą resztę rzeczy.
Ale Ivy nie wydawała się oczekiwać rozmowy.
Otworzyła drzwiczki kociej klatki i wyjęła Ellę.
Kotka wyglądała zabawnie była prawie cała
czarna, miała jedną białą skarpetką, biały punkcik na
ogonie oraz plamę na pyszczku.
Już dobrze, maleńka odezwała się Ivy,
trzymając Ellę w ramionach i głaszcząc ją delikatnie
za uszami.
Ella zamrugała na Tristana wielkimi zielonymi
oczami, z lubością rozkoszując się uwagą Ivy.
Nie wierzę, że jestem zazdrosny o kota, pomyślał
Tristan.
Kiedy Ivy w końcu postawiła Ellę na podłodze,
Tristan wyciągnął rękę. Kotka obrzuciła go
zarozumiałym spojrzeniem i odeszła.
Musisz jej pozwolić, żeby sama do ciebie
przyszła poradziła mu Ivy. Jeśli to konieczne,
ignoruj ją przez kilka dni albo tygodni. Kiedy
poczuje się wystarczająco samotna, sama się do
ciebie zbliży.
A Ivy?
Tristan podniósł żółty notatnik.
Może dasz mi instrukcje co do karmienia?
Miała je już wydrukowane.
A tu masz dane Elli od weterynarza, a tutaj
listę zastrzyków, które regularnie dostaje, i numer
telefonu lekarza.
Wydawała się spieszyć, żeby mieć to wszystko
za sobą.
A tu są jej zabawki. Głos Ivy zadrżał.
To dla ciebie trudne, prawda? powiedział
łagodnie Tristan.
Tu jest jej szczotka; ona uwielbia, jak się ją
szczotkuje.
Ale nie kąpie wtrącił.
Ivy przygryzła wargę.
Nie masz pojęcia o kotach, co nie?
Nauczę się, obiecuję. Ona będzie dobra dla
mnie, a ja będę dobry dla niej. Oczywiście możesz ją
odwiedzać, kiedy tylko zechcesz, Ivy. To nadal
będzie twoja kotka. Będzie też moją kotką. Możesz
przychodzić ją odwiedzać, ile razy przyjdzie ci na to
ochota.
Nie odpowiedziała twardo Ivy. Nie.
Nie? Jego serce przestało bić. Wciąż siedział
[ Pobierz całość w formacie PDF ]