They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wdzięcznie jej głowę; ponieważ Weronka od wielu tygodni nie opuszczała prawie domu, a
także na skutek trosk i zmartwień, policzki jej stały się bledsze i bardziej przezroczyste niż
zwykle. Obecnie miłość i radość nasycały tę przezroczystość raz po raz purpurą; do piersi
przypięła piękny bukiet z rozmarynu, róż i wspaniałych astrów. Siedziała przy otwartym
oknie oddychając cicho świeżym, przepojonym słońcem powietrzem poranka; ujrzawszy
Salego wyciągnęła ku niemu dwoje ślicznych ramion odsłoniętych po łokcie i zawołała:
 Jak to dobrze, że już przyszedłeś. A przyniosłeś trzewiki? Na pewno? Nie wstanę, zanim
ich nie włożę! Sali wyjął z kieszeni upragniony dar i wręczył go pięknej dziewczynie; ona
odrzuciła stare buciki, wsunęła stopy w nowe, które leżały jak ulał. Teraz dopiero podniosła
się z krzesła, stała chwilę w nowym obuwiu, po czym przemierzyła izbę ostrożnie kilka razy.
Odgarnęła nieco błękitną suknię i przyglądała się z upodobaniem czerwonym wełnianym
wstążkom zdobiącym trzewiki.
Sali nie odrywał oczu od delikatnej, uroczej postaci, która w przemiłym podnieceniu
poruszała się przed nim radośnie.
 Przyglądasz się memu bukietowi?  rzekła Weronka.  Prawda, że piękny? Trzeba ci
wiedzieć, że są to ostatnie kwiaty, jakie znalazłam jeszcze na naszym pustkowiu. Tu rosła
różyczka, ówdzie aster, teraz zaś, gdy złożyła się z nich wiązanka, wcale nie poznać, że są to
kwiaty wyrosłe na ruinie mojej ojcowizny. Lecz najwyższy czas, by stąd odejść. W ogródku
ani kwiatka, a dom także już pusty. Sali rozejrzał się dokoła i dopiero teraz spostrzegł, że całe
ruchome mienie, jakie tu jeszcze było, zostało wyniesione.
 Biedna Weronisiu  powiedział  czy wszystko ci już zabrali?
 Wczoraj  odrzekła  zabrali wszystko, co się tylko dało ruszyć z miejsca, ledwo
pozostawili mi łóżko, ale natychmiast je sprzedałam i również mam teraz pieniądze. Spójrz!
Z kieszeni sukienki wyjęła kilka błyszczących talarów i pokazała mu.
 Opiekun sierot z ramienia gminy, który tu był  ciągnęła Weronka  powiedział, że mam
iść do miasta szukać służby i że już dzisiaj mam się stąd wynieść.
 Ale tu już nic nie ma  powiedział Sali zajrzawszy do kuchni.  Nie widzę ani kawałka
drzewa, ani garnuszka, ani noża, czyżbyś nic jeszcze dzisiaj nie jadła?
 Nic a nic  odrzekła Weronka.  Mogłabym sobie coś przynieść, ale myślałam, że lepiej
być na czczo, by móc zjeść dużo razem z tobą, bo okropnie się na to cieszę, nie masz pojęcia,
jak się cieszę!
 Gdyby mi wolno było cię dotknąć  powiedział Sali  pokazałbym ci, co czuję, ty moje
cudne, cudne stworzenie!
 Masz słuszność, bo pogniótłbyś cały mój strój, a to, że szanujesz kwiaty, wyjdzie tylko
na dobre mojej fryzurze, którą mi zazwyczaj psujesz.
 A więc chodz, ruszajmy!
 Musimy poczekać, aż zabiorą łóżko; potem zamknę ten pusty dom i nie wrócę tu już
więcej. Węzełek dam na przechowanie kobiecie, która kupiła łóżko.
Usiedli więc naprzeciwko siebie i czekali; nadeszła wkrótce chłopka, krępa kobieta o
obrotnym języku, i przyprowadziła z sobą chłopca, który miał odnieść łóżko. Kobieta
ujrzawszy ukochanego Weronki i ją samą tak ładnie ubraną otworzyła szeroko oczy i usta,
podparła się pod boki i zawołała:
 Ojej, Weronka, ładnie sobie poczynasz, masz gościa i wystroiłaś się jak księżniczka!
 Dobrze, dobrze  rzekła Weronka śmiejąc się życzliwie  a wiecie, kto to jest?
 Ojej, to będzie chyba Sali Manc? Góra z górą się nie zejdzie, powiadają, ale człowiek z
25
człowiekiem... Lecz uważaj na siebie, dziecko, pamiętaj, jak to było z waszymi rodzicami.
 O, to się teraz zmieniło, wszystko jest już dobrze  odrzekła Weronka ze szczerym
śmiechem i nieomal wyniośle.  Widzicie, Sali jest moim narzeczonym.
 Narzeczonym? Co ty mówisz?
 Tak! I jest bogatym panem, wygrał na loterii sto tysięcy guldenów, pomyślcie tylko,
kobieto  zapewniała Weronka poważnie.
Kobieta podskoczyła, przerażona, klasnęła w ręce i zawołała:
 Sto... sto tysięcy guldenów?
 Sto tysięcy guldenów  poważnie zapewniła Weronka.
 Panie nad Pany! Ale to nieprawda, okłamujesz mnie, moje dziecko!
 Wierzcie albo nie wierzcie, jak chcecie!
 Ale jeśli to jest prawda i wyjdziesz za niego za mąż, co zrobicie z taką ilością pieniędzy?
Czy naprawdę chcesz się stać wielką damą?
 Rozumie się, za trzy tygodnie wyprawimy wesele.
 Dajże mi spokój, ty paskudny kłamczuchu!
 On kupił już najładniejszy dom w Seldwili, z dużym ogrodem i winnicą; musicie nas
odwiedzić, gdy się już urządzimy, liczę na to.
 No, no, ty mała czarodziejko!
 Zobaczycie, jak tam pięknie, przyrządzę znakomitą kawę i poczęstuję was babką z
masłem i miodem.
 O, ty szelmutko, możesz być pewna, że przyjdę!  zawołała kobieta. Twarz jej przybrała
łakomy wyraz, a ślinka napłynęła jej do ust.
 A jeśli przyjdziecie w porze południowej, zmęczona targiem, znajdzie się zawsze dla
was mocny rosół i szklaneczka wina.
 To będzie wspaniałe!
 Nie zabraknie wam też słodyczy i białej bułki dla dzieciaków w domu.
 Aż mi ślinka idzie!
 Znajdzie się też z pewnością jakiś przyzwoity szaliczek czy reszteczka jedwabiu, jakaś
stara wstążka do spódnicy, czy też kawałek nowego materiału na fartuch, jeśli tylko
rozpakujemy w spokojnej chwili wszystkie moje skrzyni i kufry. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • docucrime.xlx.pl