[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poczuł chyba na sobie jej spojrzenie, bo odwrócił się z uśmiechem. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy.
Potem Daniel opuścił wzrok i wrócił do rozmowy z pielęgniarką, która coś mu z ożywieniem
tłumaczyła.
Stella poczuła ucisk w gardle. Myśl o tym, że będzie skazana na życie bez Daniela, przygnębiła ją tak
bardzo, że omal nie wybuchnęła płaczem. Kiedy nie miała go przy sobie, jej egzystencja była szara i
pozbawiona blasku. Wiedziała też dobrze, że nie może liczyć na poznanie kogoś innego, bo żaden
mężczyzna nie mógł się z nim równać.
Powstrzymując łzy, wymknęła się z sali konferencyjnej, przebiegła kilka kroków korytarzem i wpadła
do pomieszczenia, w którym przechowywano materiały opatrunkowe. Oparła się o ścianę i zaczęła
spazmatycznie szlochać.
Pogrążona w rozpaczy straciła rachubę czasu, ale w pewnym momencie usłyszała odgłos zamykanych
drzwi, a kiedy otworzyła oczy, ujrzała przed sobą Daniela.
- Dlaczego ukrywasz się w tej klitce? - spytał, patrząc na nią badawczo. - Wymknęłaś się tak szybko,
że nie zdążyłem wręczyć ci prezentu.
- Więc wylosowałeś moje nazwisko? - wyjąkała
156
SARAH MORGAN
z niedowierzaniem, starając się opanować drżenie głosu. - To niezwykły zbieg okoliczności.
- W gruncie rzeczy dobrze się złożyło, bo nie chciałem wręczać ci tego prezentu w obecności tłumu. -
Spojrzał na nią uważnie i zmarszczył brwi. -Dlaczego płaczesz?
- Wcale nie płaczę.
- Nie okłamuj mnie, Stella. Zawsze byliśmy wobec siebie szczerzy.
- Masz rację. - Zdała sobie sprawę, że ich związkowi nic już nie może zaszkodzić, i postanowiła wy-
znać mu prawdę. - Mój powrót był pomyłką, Daniel. Myślałam, że dwa lata rozłąki pozwolą mi o tobie
zapomnieć. Popełniłam błąd.
- Mnie też nie było łatwo.
- Doszłam do wniosku, że ta sytuacja jest dla mnie nie do zniesienia. Pewnie ucieszy cię wiadomość,
że skontaktowałam się ze szpitalem, w którym pracowałam w Londynie, a oni zaproponowali mi
powrót na dawne stanowisko. Wyjeżdżam zaraz po Nowym Roku.
- Wyjeżdżasz? - spytał ze zdumieniem. - Dlaczego?
- Bo nie mogę dłużej pracować razem z tobą! To dla mnie zbyt trudne. Ja... - Jej głos się załamał, a
Daniel mruknął coś pod nosem i przyciągnął ją do siebie.
- Nie płacz - rzekł stłumionym głosem. - Obiecałem sobie, że podczas tych świąt nie doprowadzę cię
do łez.
- To nie twoja wina. - Wiedziała, że powinna uwolnić się z jego objęć, ale nie była w stanie tego zro-
bić. - Ja po prostu za dużo chcę. A kiedy zobaczyłam,
PONOWNE ZARCZYNY
157
jak opiekujesz się dziećmi Patricka, wszystko stało się jeszcze trudniejsze. Muszę wyjechać, Daniel.
Wtedy każde z nas będzie mogło jakoś ułożyć sobie życie. Odsunął ją łagodnie od siebie i spojrzał w
oczy.
- Czy mogę wręczyć ci prezent, zanim powiesz coś więcej?
Poczuła się zaskoczona i urażona, że w chwili rozstania on potrafi myśleć o takich drobiazgach, ale
postanowiła robić dobrą minę do złej gry.
- W porządku - wykrztusiła przez łzy. - Daj mi ten prezent, żebym mogła ci podziękować i wrócić
wreszcie do domu.
Była przygotowana na butelkę wina lub bombonierkę, ale on sięgnął do kieszeni i wyjął z niej małą
paczuszkę.
- Co to jest?
- Otwórz, to się przekonasz.
- Wolę zrobić to w domu.
- Stella, odpakuj ten prezent.
Zbyt wyczerpana, by się spierać, rozerwała papier i wyciągnęła srebrne pudełeczko. Kiedy je
otworzyła, ujrzała przepiękny pierścionek z dużym brylantem, który błyszczał wspaniale na tle
niebieskiej aksamitnej wyściółki.
- Przecież to nie mogło kosztować pięć funtów! -wyjąkała z zachwytem.
Daniel zaśmiał się cicho, wyjął pierścionek z pudełka i wsunął go na jej palec.
- Czy zechcesz zostać moją żoną? - spytał, unosząc jej dłoń do ust. - Ja też nie mogę znieść tej sytuacji.
Kocham cię, i chcę na zawsze pozostać przy tobie.
Stella poczuła nagły zawrót głowy. Przypomniała
158
SARAH MORGAN
sobie, że kiedyś już to przeżyła i że bardzo wtedy cierpiała.
- Nie... Nie, nie mogę. Chyba wiesz, dlaczego. Przecież dałeś mi już kiedyś pierścionek, a potem... Nic
się nie zmieniło.
- Wszystko się zmieniło. Powiedziałaś, że twoim zdaniem byłbym dobrym ojcem.
- Tak, ale wtedy nie rozumiałam, że ty nie chcesz być ojcem. Dopóki nie zobaczyłam, jak opiekujesz
się dziećmi Patricka, nie wyobrażałam sobie twojego dzieciństwa. Nie mogłam pojąć, dlaczego taki
mężczyzna jak ty nie chce małżeństwa ani dzieci. Ale w ciągu tych czterech dni wiele się o tobie
dowiedziałam. Zrozumiałam, jaki wpływ mieli na ciebie twoi rodzice.
- Nie chcę rozmawiać o rodzicach, Stello. Proszę cię, żebyś została moją żoną. Przecież mnie kochasz.
- No tak. - Uśmiechnęła się przez łzy, nie próbując już ich powstrzymywać. - Bardzo cię kocham. I
wierzę, że ty kochasz mnie, ale nie chcę, żebyś się zmuszał do życia, którego wcale nie pragniesz.
- Stello, popatrz na mnie i posłuchaj. - Daniel delikatnie chwycił ją za podbródek i odwrócił jej twarz
w swoją stronę. - Ja też nauczyłem się czegoś w ciągu tych czterech dni, które spędziliśmy z dziećmi
Patricka. Do tej pory panicznie bałem się odpowiedzialności związanej z życiem rodzinnym. Nie
chciałem, żeby moje dzieci były narażone na to, co sam przeżyłem z winy rodziców. Ale pod
wpływem Alfiego i Posy zrozumiałem, że mógłbym być dobrym ojcem. - Jego głos stał się nagle
łagodny i przepojony uczuciem. - Alfie powiedział mi, czego najbardziej potrzebują
PONOWNE ZARCZYNY
159
dzieci. Chcą być kochane i wiedzieć, że są kochane. Więc zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby
nasze dzieci o tym wiedziały.
Nasze dzieci? - pomyślała Stella i poczuła tak silne wzruszenie, że niemal zabrakło jej tchu.
- Daniel, my nie możemy...
- Możemy, Stello. - Pochylił się i pocałował ją lekko w usta. - Wiem, co myślisz. Boisz się, że po raz
drugi złamię ci serce. Ale przysięgam, że zrobię wszystko, żebyś była ze mną szczęśliwa. Jeśli mi
pomożesz, tym razem nam się uda.
- Więc naprawdę chcesz się ze mną ożenić?
- Czy myślisz, że mój prezent świąteczny to jakiś głupi żart?
Stella uśmiechnęła się przez łzy.
- To naprawdę ładny pierścionek jak na to, że kosztował tylko pięć funtów. Ale co by się stało, gdyby
z losowania nie wynikło, że masz dać prezent właśnie mnie?
- Ta sprawa była dla mnie zbyt ważna, żebym zdał się na los szczęścia. Namówiłem Ellie, aby wybrała
dla mnie kartkę z twoim nazwiskiem.
- Jesteś bezwstydny - oznajmiła ze śmiechem Stella i poczuła nagle, że udziela jej się świąteczny
nastrój. -Nie mogę uwierzyć w to, że zmieniłeś zdanie. Zaczęłam już tracić nadzieję.
- Ale Boże Narodzenie to święto nadziei, a ja chciałbym, żebyśmy w tym roku przeżyli je bardzo
szczęśliwie. Obiecaj, że dasz mi jeszcze jedną szansę. Po prostu, powiedz tak.
- Czy naprawdę uważasz, że ta klitka jest najlepszym miejscem na zaręczyny? - spytała Stella.
160
SARAH MORGAN
Była tak szczęśliwa, że gdyby nie panująca w pomieszczeniu ciasnota, miałaby ochotę zatańczyć.
- To ty wybrałaś to miejsce. Ja chciałem po prostu porozmawiać z tobą bez świadków. - Przyciągnął ją
do siebie bliżej. - Nadal czekam na twoją odpowiedz. Ale uprzedzam, że odmowy nie przyjmę do
wiadomości.
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]