[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do przemysłu asfaltowego, ponieważ dostałem zbyt kuszącą propozycję, aby
ją odrzucić. Pierwszym zakładem kierowałem w Cansas City. Mam tam
dom. Potem kupiłem ziemię w Teksasie i miałem niesłychane szczęście w
czasie koniunktury na ropę. Potem jeszcze kupiłem przedsiębiorstwo
asfaltowe w Dallas.
Rozmiar jego interesów onieśmielił Kamilę. Był taki młody, wydawało
się, że za młody, aby już tyle osiągnąć. Czuła odprężenie, siedząc w pobliżu
ognia. Interesowała ją jego historia. Bezwiednie wyciągnęła się na
podłodze. Leżała na boku, podpierając głowę ręką. Odsunął nogi, żeby ją
widzieć.
RS
28
- Walter chciał mnie zrujnować - powiedział. - Doprowadził mnie do
wściekłości i właściwie nie pogodziliśmy się. Teraz nie czuję do niego
złości - dodał, myśląc o tym, z jaką łatwością powierza jej swoje najgłębsze
uczucia i leki. - Dobrze się z tobą rozmawia.
- Ciekawi mnie to, co mówisz, a poza tym łubie słuchać.
- Nie nudzą cię moje sprawy?
- Absolutnie nie - odpowiedziała szczerze.
- Czasami wydaje mi się, że kobiety chcą jedynie mieć koło siebie
przystojnego faceta, na którym mogą się oprzeć.
- Ja nie - zaprzeczyła. Patrzyła na niego szeroko otwartymi szczerymi
oczami. - Wolałabym mieć jednego przyjaciela, który potrafi mnie
zrozumieć niż wszystkich najprzystojniejszych facetów na świecie.
Jej słowa poruszyły go. Przywodziła mu na myśl odkryty przypadkiem
skarb, wyjątkowy i drogocenny, bo znaleziony niespodziewanie. Czuł, że
bardzo jej potrzebuje, ale to pragnienie było czymś więcej niż zwykłym
pożądaniem.
Po wydarzeniach dzisiejszego wieczoru znajdował się w szoku. Kłębiły
się w nim przeróżne uczucia i myśli. Kamila stała się dlań schronieniem w
czasie burzy. Nie chciał się z nią rozstawać. Ta świadomość, jasna i pewna
jak słońce, zwiększyła jeszcze wzruszenie.
Chciał ją poznać, kochać, dzielić z nią lęki, kłopoty, nadzieję i radość. Ta
prawda wstrząsnęła nim silnie. Nie krył przed sobą własnych uczuć.
Rozumiał, że jego zainteresowanie Kamilą może rozwinąć się w głębokie
uczucie.
- Czemu umilkłeś? - spytała cicho.
- Tak więc zacząłem zawierać coraz lepsze kontrakty - ciągnął. - W
Dallas znalazłem kolejne przedsiębiorstwo wystawione na sprzedaż.
Walterowi nie udało się pokonać mnie finansowo i walczyliśmy ze sobą
otwarcie. Wszyscy o tym wiedzieli, więc oczywiście znajdą się tacy, którzy
bez wahania obciążą mnie jego śmiercią. Nadarzyła się okazja przejęcia
firmy Waltera, toteż nie zawahałem się ani chwili. Bardzo mocno chciałem
się odegrać - powiedział martwym głosem, widząc, że Kamila zmarszczyła
brwi. - Myślisz pewnie, że jestem potworem, ale wtedy byłem na niego
ogromnie wściekły. Teraz wydaje mi się, że to wszystko miało miejsce
wieki temu.
- Twój gniew?
- Tak - przytaknął, myśląc o wydarzeniach tej nocy. - Chyba teraz
wszystko się dla mnie zmieni.
RS
29
Wyciągnęła rękę i dotknęła go uspokajającym gestem. Znowu w jej
oczach zobaczył współczucie.
- Jesteś śpiąca? - powiedział miękko i wyciągnął się obok niej, opierając
głowę na dłoni.
- Trochę, ale to nic wielkiego. Opowiadaj dalej o Walterze Poplinie. We
wszystkich gazetach podkreślano twoje duże szanse na przejęcie jego firmy.
- Wtedy również dowiedziałem się, że Walter ma raka i lekarze nie
rokują polepszenia. Odgadłem, że on to wszystko ukartował. Wiedział o
moich zamiarach i dlatego zaczął mną kierować. Gdy to sobie
uświadomiłem, postanowiłem wszystko przemyśleć jeszcze raz. Nie
rozmawialiśmy ze sobą, odkąd dowiedziałem się o jego chorobie. Chyba
chciał podyskutować o interesach, gdy zadzwonił do mnie. - Ken odchylił
się na oparcie krzesła. - Intryguje mnie tylko jedna rzecz.
- Co takiego? - spytała zaciekawiona.
- Jeżeli rzeczywiście wydziedziczył mnie kilka lat temu, a jestem o tym
przekonany, to przepisał majątek na jakiegoś zaufanego przyjaciela. Kiedy
zachorował, jego uczucia mogły się zmienić. Może myślał o zmianie
testamentu. Jeżeli ta osoba dowiedziała się o jego planach, mielibyśmy
motyw. Nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Usiadła naprzeciw niego, krzyżując nogi i naciągając szlafrok.
- Jeśli zmienił testament, kiedy ty odszedłeś z firmy, to powinieneś
wiedzieć, na czyją korzyść to zrobił.
- Cały czas się nad tym zastanawiam. W grę wchodzi ktoś dobrze znający
firmę, stojący wysoko w hierarchii zakładu, no i ktoś mu oddany. Walter
miał dwóch kierowników, jednego od marketingu, drugiego od transportu.
Nazywali się John Edwards i Bob Jensen. Awansował ich na swoich
zastępców. Dalej był wiceprezes i główny księgowy Alan Ratchett i jeszcze
kierownik produkcji Garland Vickers. Każdy z nich mógł być nowym
spadkobiercą. I mordercą.
- Dobrze ich pamiętasz?
- Zwietnie. Garland Vickers miał fioła na punkcie przepisów, ale bardzo
się przyczynił do rozwoju firmy. Alan Ratchett jest równie zasadniczy, lecz
bardziej przebiegły. I przenikliwy. John Edwards to geniusz liczbowy. A
wszyscy czterej to zimni, twardzi biznesmeni.
- Aż tak bezwzględni, żeby zabić? Spojrzał w jej duże, piwne oczy.
- O wrodzonej dobroci można zapomnieć, gdy w grę wchodzi spadek po
Walterze.
RS
30
- Nawet o mojej? - spytała żartobliwie. W jej oczach pojawiły się
iskierki, co nie umknęło uwagi Kena. W mgnieniu oka znalazł się koło niej,
opasując rękami talię dziewczyny.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]